Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 16 lipca 2018

Baśniowa przyjemność czytelnicza

Są książki, które czyta się z przyjemnością, bo należą do naszego ulubionego gatunku, napisał je nasz ulubiony autor, albo idealnie wpasowały się w czas i moment. I wtedy to jest Czytelnicza Przyjemność. Dlatego lubię sięgać po opowieści, baśnie i historie fantasy - wiem, że sprawią mi przyjemność. Wiem też na ogół, czego się spodziewać i to też jest rodzaj przyjemności - zanurzyć się w Znanym. Baśnie rządzą się swoimi prawami i regułami. Jest ktoś, kto musi zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem, dokonać czegoś, zebrać drużynę, pokonać zło, dobrnąć do szczęśliwego zakończenia. Czasem bywa jednak tak, że książki, po które sięgamy mają tej znanej Przyjemności jeszcze więcej i stają się Wielką Przyjemnością.

Tak było z Dziewczynką która wypiła księżyc. Bo okładka przyjemna, bo miałam ochotę na bajkę, bo może podaruję dalej. Przeczytałam jednym tchem. Bardzo Wielka Przyjemność.

Jedna strona baśni. Odcięte od świata miasteczko, które tuż za murami ma nieprzebyty, groźny las. Las tym groźniejszy, że mieszka w nim groźna wiedźma, która w każdej chwili może dokonać nieprawdopodobnego zła. Udobruchać ją może tylko drastyczna ofiara z najmłodszego dziecka. Starszyzna miasta dba o to, co rok zabierając kolejne dziecko kolejnej nieszczęsnej rodzinie i pozostawiając je w lesie.

Druga strona baśni. W wielkim lesie żyje sobie staruszeczka. Owszem, ma w gospodarstwie domowym małego smoka i dużego potwora bagiennego, ale to jeszcze nie powód, żeby nazywać ją wiedźmą. Owszem, trochę para się magią, ale więcej w niej zdrowego rozsądku niż Mocy. Co roku pędzi na koniec lasu, bo z tajemniczych przyczyn ludzie z miasta za lasem porzucają tam maleńkie dziecko, którego najwyraźniej nikt nie chce. Więc Xan je zabiera i niesie przez wielki las do innych miast, w których znajduje mu dobry dom pełen miłości. Po drodze karmi dzieci blaskiem gwiazd, gdy kozie mleko się kończy. Blask gwiazd jest dobry dla dzieci, pożywny i sycący. Z dzieci karmionych blaskiem gwiazd wyrastają dobrzy i mądrzy dorośli.

I tak co roku. Jednak któregoś razu, zmęczona nieco bardziej wędrówką, przez nieuwagę karmi dziecko blaskiem księżyca. Razem z nim dziewczynka napełnia się magią, a baśń rozpoczyna się na dobre.

Jak to zwykle bywa w baśniach, postacie dobre są ...dobre. I jak to w baśniach, mają do odegrania jedyną słuszną rolę, są przez to nieco łatwiejsze do rozszyfrowania. Choć tutaj nie są zupełnie jednowymiarowe, mają swoje blaski i cienie, wahania, popełniają błędy. Za to postaci złe nie ujawniają się od razu, na początku tylko przeczuwamy, że coś jest nie tak, przesuwają się gdzieś po obrzeżach opowieści. I również nie do końca są jednoznaczne. 

Może właśnie przede wszystkim o tym jest ta opowieść - że nie wszytko jest tym, czym się wydaje, nie wszystko jest czarno-białe i nie we wszystko powinniśmy wierzyć bez zastrzeżeń i bez zastanowienia. A czasem powinniśmy się trochę bardziej wysilić nawet jeśli robimy coś dobrego.

Fantastyczny świat który stworzyła Autorka jest skonstruowany ciekawie, sprawnie i wciąga niesamowicie. Może dzięki kilku nad wyraz trafnym spostrzeżeniom, zgrabnie ujętym w niemal sentencjonalne zdania?

Opowieść może przedstawiać prawdę, ale może też kłamać. Opowieści można naginać, wykręcać i zaciemniać. Kontrolowanie opowieści daje władzę.
 ***
Wiedza to potęga, lecz gromadzona i ukrywana staje się potęgą straszliwą.
*** 
Ostatnie, czego było im trzeba, to pozwolić, żeby ludność zaczęła myśleć. Wszak myślenie jest niebezpieczne.
A może dzięki kilku zgrabnie skonstruowanym pomysłom? Takim jak zapominanie i wypieranie nieszczęść (i do czego może doprowadzić). Jak wyjątkowa postać Pożeraczki Smutku. Jak zakazane słowo i jego znaczenie, które zupełnie nie trzyma się głowy i pamięci? Frapująca postać Matki i jej papierowych ptaków? Jest kilka na prawdę ciekawych pomysłów, które czynią tę książkę Inną.

Ale poza wszelkimi znaczeniami, które można odczytywać i wyszukiwać  w tekście i pomiędzy, na najbardziej podstawowym poziome jest to historia barwna, ciekawa i wciągająca. Jest Akcja i Przygoda. Jest magia i jest humor. Poezja również, dla miłośników. Smok, potwór i ciemny las.  I szczęśliwe zakończenie. Wszystko, co lubimy w baśniach.







Kelly Barnhill
Dziewczynka, która wypiła księżyc
tłumaczenie Marta Kisiel-Małecka
wyd. Wydawnictwo Literackie 2018
oprawa twarda