Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

środa, 20 czerwca 2012

Wycinanki

Po wycinanki chodziło się raz w roku, na kiermasz przed Niedzielą Palmową, do Muzeum Etnograficznego. Z Babcią i mamą. Babcia starannie te wycinanki naklejała potem na karteczki i ofiarowywała z różnych okazji przez cały rok, jak laurki, lub oprawiała i wieszała. Tak pamiętam. Wycinanki kojarzą mi się wiosennie i z Babcią. Lubię wycinanki. One właśnie taki są. Albo się je lubi, albo nie.


Wytargowane

Winna jestem zaległą relację z Targów Książki dla Dzieci. Czasu minęło już sporo, a wrażeń w tym czasie silnych i silniejszych (choć nie książkowych) jeszcze więcej. Będzie to więc dość lakoniczna notatka dla porządku.
Ttamten weekend obfitował w taką ilość atrakcji, że nawet wyczekiwane Targi w nich utonęły... Byłam zaskakująco (dla siebie samej i dla otoczenia, a najbardziej chyba dla męża!) powściągliwa, chodziłam powoli, z kartką w ręku, realizując jej wytyczne. Choć nie obyło się bez ekscytacji nad wyczekanymi nowościami (Cyrk! Brud! Brud nareszcie! Podobno zabrakło go już w drugim dniu! Widać nie ja jedna czekałam. A wspominałam, że Cyrk jest?). Ale na manowce jakoś mnie nie zwiodło. Raz jeden tylko. Nieksiążkowo. No musiałam, musiałam kupić Don Pedra... Don Pedra zwłaszcza.


czwartek, 14 czerwca 2012

Nie-Tu

Pierwszy raz piszę Nie Stąd. Pierwszy raz odkąd piszę. Bo muszę. Muszę, bo się uduszę. Odkąd rośnie we mnie przekonanie - coraz silniejsze - o konieczności posiadania, albo choć zobaczenia, wszystkich fajnych książek dla dzieci na świecie jestem Nie Tu osobiście. I oczywiście, ku utrapieniu rodziny, żelaznym punktem zwiedzania są wszystkie napotkane księgarnie. I słabo mi. Choć wydawało się, jako, że kraj w tej części germański i książki posługują się językiem, którym nie władam, więc wydawało się, że nie będzie tak źle. Otóż źle się wydawało. Już pierwszej nocy śniła mi się księgarnia, w której byliśmy. Z książkami księgarnia tylko dla dzieci... Książki ułożone w niej są (zresztą nie tylko w niej, to dość powszechna praktyka) tematycznie. Tematycznie. O zwierzątkach tu. Ale o leśnych na lewo, a o dzikich, na prawo. Po lewej o króliczkach. Po prawej o misiach. O przyjaźni z tamtej strony, a o rodzinie z tej. O cyrku z tyłu, a o czarownicach z przodu. Osobno oczywiście Wimmelbuchy. Osobniej - takie do szukania czegoś. Najosobniej - pop-upy oczywiście, każdy z egzemplarzem otwartym do przeglądania.
Aaaa.