Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 30 grudnia 2010

Nasz pierwszy pop-up!

!
Mamy naszą własną, pierwszą, z prawdziwego zdarzenia pop-up book!
Do tej pory podglądałam u Zorro ze zdumieniem i niejaką zazdrością, ABC3D to nawet mi się śniło kiedyś :), a tu wtem! Pewien Drogi Nam Mikołaj sprezentował i mamy.  Popville Anouck Boisrobert i Louis Rigaud. O tym, jak powstaje miasto.
Wyobraź sobie pojedynczy budynek na końcu drogi. Stodołę, być może albo kościół z wieżą widoczną z daleka.
Wyobraź sobie ludzi, którzy przyjdą budować. Co zbudują najpierw?
Nie tylko Stasiek zaniemówił z wrażenia :D

środa, 29 grudnia 2010

Gratki dla matki 2

W opozycji do wielkich książek chłopaków mama (czyli ja :D) dostała sobie pod choinkę książeczki maleńkie, kieszonkowe, cieniutkie... za to cztery od razu, a co.
Dawno temu już pisałam o książeczkach Katarzyny Boguckiej. Wtedy były to broszurki niezależnego wydawnictwa Pan Tu Nie Stał. Tym razem Dwie Siostry, twarda oprawa, papier kredowy itd., no książki pełną gębą. Gębusią bardziej, bo jak pisałam małe toto i słodkie. No takie cukiereczki w sam raz po choinkę. Autorskie opracowanie graficzne pani Katarzyny wierszy Konopnickiej, Fredry i Jachowicza. Nówki, jeszcze ciepłe, wydane w grudniu. Aczkolwiek Babcia Stasia nie chciała wierzyć, że to nie reprinty jakoweś z lat 60-tych :D

Maria Konopnicka
Stefek Burczymucha
Aleksander Fredro
Małpa w kąpieli
Paweł i Gaweł
Stanisław Jachowicz
Chory kotek
ilustrowała i opracowała graficznie
Katarzyna Bogucka
wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2010
oprawa twarda
obrazki = tekst 


P.S. Nie są one jednakowe i równe, stwierdzam po jakimś czasie. Najfajniejsze ilustracyjnie chyba Stefek i pawłygawły. Chory kotek jest już (jeszcze) bardziej odjechany graficznie, awangardowy,  myślę, że trudniejszy dla dzieci też. Małpa stoi gdzieś pomiędzy nimi, ale do kotka się przysuwa.

Duży format

Nie, chłopcy nie dostali pod choinkę Gazety ;) Chłopcy dostali po książce. A żeby książki nie zagubiły się pośród ogromnej ilości wszelkich innych prezentów oraz - przede wszystkim - zostały zauważone, książki owe są słusznych formatów.
Wedle starszeństwa.

piątek, 17 grudnia 2010

Przepraszam

... za babole. Jeśli ktoś był i widział. Podwójne zdjęcia, kilka razy powtórzone, wielkie jakieś...
Zlepek niedomagań bloggerowego wstawiania zdjęć i tego, że w Firefoxie nie widać, więc nic mi nie podpadało. Mam nadzieję, ze już się z tym uporałam, ale jakby jeszcze gdzieś było, to proszę zwrócić uwagę.

czwartek, 16 grudnia 2010

Interpunkcyjnie

Przedświątecznie nadchodzą paczki i paczuszki, kurierzy tłoczą się w bramie...
No dobra, trochę przesadzam. Ale tylko trochę ;) Odebrałam dziś miłe książkowe zamówienie, do którego pretekstem był prezent dla P. ale dziwnie czemuś nie zmieściło się do jednej torby :D Mam teraz dylemat, czy zapakować cześć tego pod choinkę (ze swoim imieniem oczywiście) czy już rzucić się i konsumować. Ciężka decyzja. Na początek wybieram jedną książkę z kupki nowej.

Fajna książka z tych dziwnych, której ilustracje bardzo mi się spodobały i dla nich głównie ją mam. A i historia okazała się bardzo ciepła i miła. Choć interpunkcyjna ;) i niejednoznaczna, ale pewnie dzięki temu starczająca na dłużej. Opowieść o spotkaniu i przyjaźni, a może o czymś jeszcze, o czymś bardziej?  O czymś zupełnie innym? Zupełna dowolność interpretacji.
Był raz sobie Kropek. Nazywał się Kropek, ponieważ był chłopcem.Kropek dowiedział się, że jest Kropkiem, nie Kropką, w chwili, gdy spotkał Kreskę. Trudno powiedzieć, co powiedziało mu, że jest chłopcem, lecz kiedy zobaczył Kreskę...... poczuł się inaczej, niż kiedy się bawił z Dwukropkiem... Wielokropkiem... Przecinkiem... Myślnikiem... Średnikiem.
Nie testowana jeszcze na Staśku (pewnie dopiszę kiedyś jego recenzję), póki co ja upajam się ilustracjami. Warto się dowiedzieć, w co można się bawić z Wielokropkiem albo Myślnikiem :D
No i tylko mam problem z zaszeregowaniem wiekowym...


Jarosław Mikołajewski
Kreska i kropek
ilustrowała Joanna Rusinek
wyd. Austeria, Kraków 2010
oprawa twarda
obrazki > tekst


wtorek, 7 grudnia 2010

Idą Święta, idą Święta...

O Świętach w śniegu będzie, na przekór deszczom.
I o mikołajkowym prezencie, tym razem staśkowym. Wciąż go fascynuje, że jakaś historia może być i filmem, i książką. A jak jeszcze widać ją w komputerze... ("Mamo, mamo, moja książeczka!!" - i uśmiech niedowierzania, jak widzi na ekranie stronę z pewnym blogiem ;))
Mikołaj więc przyniósł Boże Narodzenie w Bullerbyn, skoro już je obejrzeliśmy na filmie. A ja miałam wielką ochotę na coś z ilustracjami Ilon Wikland.
Książka - na równi z ilustracjami! - opisuje przygotowania do Świąt i same Święta obchodzone w Bullerbyn. A my za kilka dni pójdziemy w ślady Lissy, Lassego i Bossego piekąc pierniczki :D Może odpuścimy zwożenie drewna w tym roku ;) a wycinanie choinki w lesie zmienimy na kupowanie pod supermarketem  (O tempora, o mores...), ale poza tym będzie bardzo podobnie. Czy wiecie, że w Szwecji, a przynajmniej w Bullerbyn, Wigilia jest Wigilią tak jak u nas? Z kolacją uroczystą, choinką i prezentami? (szkoda mi zawsze anglosaskich dzieci, które muszą czekać na prezenty do rana ;) poza tym wprowadza to pewien zamęt w tłumaczeniu o naszych  Świętach i czego można się spodziewać).
Wigilia to chyba najdłuższy dzień w roku, szczególnie przed południem.
- Te godziny, kiedy się tak chodzi i czeka na prezenty gwiazdkowe, to jest coś, od czego ludzie siwieją - powiedział Lasse.




Astrid Lindgren
Boże Narodzenie w Bullerbyn
ilustrowała Ilon Wikland
wyd. Zakamarki, Poznań 2010.
oprawa twarda
obrazki = tekst

Deszcz

...pada. Po tygodniu ładnej zimy teraz deszcz. A śnieg + deszcz = breja...
To ja o deszczu na poprawę deszczowego humoru. O deszczu znalezionym szczęśliwie w Pudle, które wreszcie się odnalazło.
Dziewczynka i deszcz to też książka i ilustracje mojego dzieciństwa. Para do Janka... i ta sama para autorów. Książka pełna deszczu i kropelek.
                                                                             Rok 1974

niedziela, 5 grudnia 2010

Mikołaj Prosiaczkiem

Mikołaj przyszedł w tym roku wcześniej i całkiem niespodziewanie, i ...do mnie! Dostałam cudnej urody książeczkę (ja, naprawdę ja :D) o pierwszych urodzinach pewnego prosiaczka. Zwierzaka, mimo młodego wieku niezwykle towarzyskiego, bo na imprezę przyszło wiele zwierząt niosących różne dary (Dżdżownica! Dżdżownica! I Żuk.)
Książka niezwykle smakowita dla mnie, rewelacyjne ilustracje Aleksandry Woldańskiej-Płocińskiej tworzące jedność z tekstem także na płaszczyźnie typograficznej - czyli coś co lubię najbardziej.
Dla maluchów (wszak traktuje o Pierwszych Urodzinach), ale myślę, że i Starszakom warto pokazać te przemiłe zwierzaki. Od jutra testuję na Staśku. A za czas jakiś na Bracie :D

Pierwsze urodziny prosiaczka
tekst i ilustracje Aleksandra Woldańska-Płocińska
wyd. Czerwony Konik, Kraków 2010
książeczka kartonowa
obrazki > tekst

czwartek, 2 grudnia 2010

O szczęściu. O pechu. O książce.

Kupiłam tę książkę na Targach. Co za szczęście!
Czytałam ją już cztery razy w tym tygodniu. Co za pech! :D

Fajna książka z EneDueRabe. O spacerze Amandy. Amanda wychodzi z domu, skręca w lewo, przechodzi przez ulicę, wchodzi do parku, wychodzi z parku, skręca w prawo i wraca do domu. Już. To wszystko. Na prawdę. O tym jest ta książka. No i jeszcze o tym, co by było gdyby... Dwustronna książka o gdybaniu i o tym, czym jest szczęście/pech.
Na zabawę w gdybanie i rozmowy filozoficzne ;) chyba jeszcze u nas trochę za wcześnie, ale Stasiek lubi ją czytać. Ewidentnie fascynuje go możliwość czytania książki od obu stron (próbuje teraz namówić mnie do czytania od końca i innych książek...).
A książka ma dodatkową zaletę w sam raz do ćwiczenia oka dla tych, co jeszcze nie ćwiczą gdybania - jak zwykle świetne ilustracje Evy Eriksson. One też opowiadają, a właściwie dopowiadają tę pozornie nieskomplikowaną historię. Mamy skutek. Przyczynę, jeśli tylko wytężymy wzrok znajdziemy kilka stron wcześniej. Świetna zabawa dla trzylatka wyszkolonego już na Mamoko czy Torcie.


PS (maj 2011)
Książka zdobyła tytuł Najlepszej Książki Dziecięcej 2010 w Konkursie na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka".

Thomas Halling
Co za szczęście! / Co za pech!
ilustrowała Eva Eriksson
wyd. EneDueRabe, Gdańsk 2010
oprawa twarda
obrazki > tekst

poniedziałek, 29 listopada 2010

Zamieniam się w smoka.

Książka, którą kupiłam sobie głównie - są takie momenty, że... też zamieniam się w smoka. A może raczej chciałabym zamienić się w smoka, bo on jakiś bardziej do rzeczy niż ta mama z pierwszej strony... A poza tym...smok to smok, od smoka nie można za wiele wymagać (a od mamy owszem, owszem). No więc bywają  takie dni, że też chciałabym zasnąć na dywaniku przy ścieleniu łóżka. Jak mama Filipa. Dziesięcioramienna, zabiegana i pokrzykująca na swojego synka, który znosi to ze stoickim spokojem i typową dla dzieci specyficzną "głuchotą". A nic tak nie wyprowadza z równowagi, jak stoicki spokój innych, a zwłaszcza dzieci....Pewnego dnia chłopiec się budzi i mama jest smokiem. Tak po prostu. Zobaczcie sami.

Zabawna książka, ale jak widać może skłonić do refleksji ;) Zabawnie narysowana przez autorkę. Młodego czytelnika wprowadza najpierw w zdumienie, a potem bawi na równi z czytającym rodzicem.
Acha, a przy okazji okazuje się, tak jak przy Cudakach-Opakach, że dzieci mimo swojej "głuchoty" doskonale wiedzą co można, a czego nie można...






Filip i mama, która zapomniała
tekst i ilustracje
Pija Lindenbaum
wyd. Zakamarki
oprawa twarda
obrazki = tekst 

Pierwszy śnieg!

Spadł w sobotę. A dziś już jeżdżą pługi :D I dalej pada. Stasiek wniebowzięty.
Z okazji pierwszego śniegu wyciągnęłam zimową książeczkę o pierwszym śniegowym dniu - The Snowy Day.
Czytamy oczywiście codziennie - na zmianę z książką O zimie.
Jest to opis jednego zimowego dnia i co można takiego dnia robić: ślady na śniegu, bałwany, bitwy śnieżkami (ale to jak się jest wystarczająco dużym ;)). Czyli historia taka, jaką lubią dzieci, bo łatwo się identyfikują z głównym bohaterem. Po trzykrotnym przeczytaniu jej przeze mnie, Stasiek dwa razy przeczytał mi ją sam! :D  W dodatku dodając co nieco od siebie i nieco zmieniając fabułę :) - udający wspinacza/alpinistę Piotruś  okazało się udaje tak na prawdę ...pieska - bo wchodzi na górkę na czworakach :D 
Bardzo przyjemne, dość schematyczne, ale pełne uroku kolażowe malarskie ilustracje. I prosty tekst. A wszystko sprzed prawie 50 lat! Jak widać w temacie śniegu niewiele się zmieniło!
Coś mi się wydaje, że polubiliśmy pana Keatsa.

Książeczka jest mała i kartonowa, kupiłam ją już też z myślą o Bracie. Jednak są też wersje papierowe, w miękkich i twardych okładkach.












 






 






The Snowy Day 
tekst i ilustracje
Ezra Jack Keats
wyd. Viking/Penguin Books USA, 1996
książeczka kartonowa
obrazki > tekst 




W 1963 r. Ezra Jack Keats otrzymał za The Snowy Day Medal Caldecotta - nagrodę dla najlepszej amerykańskiej książki obrazkowej.

czwartek, 25 listopada 2010

Oglądamy

No bo jednak nie tylko czytamy. Choć miało być o książkach, ale... trochę jakby zresztą.

piątek, 19 listopada 2010

Goniąc supermarkety ;) Idą Święta

Dziś - 18 listopada - pierwszy raz rozmawialiśmy o Mikołaju (tak na poważnie ;)), usłyszałam piosenkę na jego cześć przygotowywaną w przedszkolu, a na dobranoc czytaliśmy o Bożym Narodzeniu i rozmawialiśmy o liście do Świętego. W sumie Stasiek i tak jest spóźniony w stosunku do supermarketów o jakieś prawie 3 tygodnie, a na list najwyższa pora się robi chyba. Postanowiłam więc napisać o naszych świątecznych książkach - wszak nie ma co z tym czekać do Wigilii, skoro mogą się przydać zawczasu.

czwartek, 18 listopada 2010

Cudaki-Opaki

Obawiałam się trochę tej książki, choć pociągała mnie też (skutecznie jak widać) No, że teraz będziemy tym bardziej walczyć o wychodzenie zimą w krótkich spodniach, jedzenie na podłodze, rysowanie na ścianie... Ale nie. Nie ma problemu. Stasiek natychmiast wyczuł opaczność całej historii i świetnie wie, co jest w niej nie tak. Trochę to dziwne skądinąd, może działa na zasadzie "wiem, czego mi zabraniają"... Co więcej, bawi go ten świat wywrócony do góry nogami. I o to właściwie chodzi.
Ale o co chodzi?

Skok w Nieznane

Stasiek raczej jest fearless, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Jednak polubił Wiewóra Wystrasznego. Ten za to boi się Nieznanego, bo w Nieznanym czają się Małe Zielone Ludziki, zabójcze pszczoły, trujący bluszcz, rekiny, no i wszędobylskie mikroby. Dlatego lepiej być przygotowanym na Wszelki Wypadek (który oczywiście lepiej, żeby się nie wydarzył) oraz unikać Zmian, najlepiej poprzez unikanie Wszystkiego... Taktyka... hmmm mająca swoje wady i zalety (rzetelnie w książeczce opisane). Wszelki Wypadek jednak oczywiście się wydarza i zaczyna się Przygoda. Na miarę Wiewióra W. oczywiście.

wtorek, 9 listopada 2010

O zimie jesienią

No to pierwsza z nowej kupki. Mimo, że jesień w pełni O zimie. Bardzo się Staśkowi spodobała, bo nie może się doczekać zimy i ... zimy, jak z uporem mówi na śnieg. O dziwo żadna tam historia, ot kilka wiadomości o zimie, jaka jest. Że śnieg i co można z nim robić, że czasem pada leniwie, a czasem duje zadymką, że szybko robi się ciemno i co będzie, jak śnieg w wiaderku zabierzemy do domu. A cały urok w ilustracjach Kristiny Digman.





Görel Kristina Näslund
O zimie
ilustrowała Kristina Digman
wyd. Zakamarki, Poznań 2008
twarda oprawa
obrazki > tekst 

poniedziałek, 8 listopada 2010

Mrrrrrrrr....

...to mruczenie zadowolenia smoka leżącego na skarbach...
















Byliśmy w sobotę na Targach Książki.... mrrrrrrr.....
Będzie o czym pisać :D Już jest!

piątek, 5 listopada 2010

Pudło! Pantofel!

A skoro przy Janoschu jesteśmy. Jakiś czas temu kupiłam wychwalaną tu i tam książkę Ach jak cudowna jest Panama. I przyznam się. Nie powaliła mnie na kolana od pierwszego wejrzenia.  Ani treściowo, ani plastycznie. Dodatkowo chyba była trochę za wcześnie, bo Stasiek wtedy mało był zainteresowany dłuższymi utworami literackimi. Ale przyszedł Dzień, w którym książka przestała być za długa, zaczęła być interesująca. A potem kolejny, kiedy zza drzwi, za którymi teoretycznie tata usypiał syna, usłyszałam chichot, a potem radosny, szczery śmiech Staśka. I tak dłuższą chwilę. Okazało się, że tak bezmiernie ubawił go następujący fragment: 

Literki znów

Dzieć mnie rozpracował. Któregoś dnia poprosił o podanie książki.
- Jaką?
- Nową.
- Jaką nową? Skąd mam wziąć nową książkę?
- Z półki, mamo. Ty masz tam takie nowe.
No racja, mam. Więc sięgnęłam do jednej z wiewiórczych dziupli i wyciągnęłam. Tym razem o literkach.
Słownik obrazkowy Misia i Tygryska, Janoscha. Wciąż nie wiem, czy do końca lubię bałaganiarską kreskę Janoscha. Ale jest ona inna. A z tym humorem jakoś nam po drodze. Książka całkiem wielka, bo ponad 80 stron, na których zilustrowano różne rzeczy na różne literki. Np. na  P jest Panda przytula się do paczki, na K Kanarek nie kocha klatki, a na W warzywo wypoczywa. Książka na teraz i pewnie na potem, jak literki przestaną być samodzielnymi tworami i zaczną się łączyć w stada.







Janosch
Słownik obrazkowy Misia i Tygryska
wyd. Znak, Kraków 2009
oprawa twarda
obrazki = tekst 

O misiu

Bardzo miłe dwie książeczki o misiu Alusiu. I to spoza nurtu znanych wydawnictw dla dzieci i tzw. "dobrych księgarni";). Ot taki traf - jedną dostał Stasiek w prezencie, drugiej szukałam już świadomie. Z ruchomymi elementami, czyli strzałkami do pociągania i ruszającym się zwierzakami. Sympatyczne ilustracje bujnego kolorowego lasu, pełnego kwiatów i zwierząt. W jednej Aluś z mamą idą na plac zabaw, po drodze spotykają różne groźne zwierzęta i Aluś się trochę boi. A w drugiej to mama się trochę boi, bo nie może znaleźć Alusia, a to już pora udać się do łóżka. Zabawa w chowanego z ruchomymi elementami to coś co dzieci lubią. Trochę młodsze zwłaszcza, ale i takie nieco już starszakowate, jak Stasiek.




Nie bój się Alusiu
Gdzie jesteś Alusiu
Mathew Price
ilustrowała  Emma Chihester-Clark
wyd. Panteon, Wrocław 2005
obrazki > tekst 

czwartek, 4 listopada 2010

Baj na ścianie

Bardzo chciałam tę książkę dla Staśka, bo pamiętam ten wiersz z dzieciństwa, więc sentymentalnie miało być. I chyba nie tylko ja pamiętałam, bo książkę dostaliśmy od mojej mamy. Bardzo jest łanie wydana, z delikatnymi ilustracjami Pawła Pawlaka.
Baj jest taki, jak zapamiętałam. Ale okazuje się, że wiersze Kazimiery Iłłakowiczówny wcale nie są takie proste. Nie mają jednoznacznych, łatwych rymów, czasem mają zaburzony rytm. Musze przyznać, że tak z marszu trudno się je czyta na głos. Momentami przypominają mi bardziej haiku. Często opisują jakiś moment tylko, nie całą historię. Bywają więc punktem wyjścia do snucia historii, w której by się zmieściły. Czasem pobrzmiewa w nich echo "ich" czasu, w języku, użytych słowach, przywołanych sytuacjach.
Wydają się trudne, ale Stasiek i tak czasem wyciąga ją do wieczornego czytania.  I nawet mu nie przeszkadza moje kulawe momentami czytanie. Więc może to kolejny przykład tego, że to wiedza przeszkadza nam w "czystym odbiorze"?


TU można zajrzeć do środka




Kazimiera Iłłakowiczówna
Chodzi,  chodzi Baj po ścianie...
ilustrował Paweł Pawlak
wyd. Media Rodzina, 
oprawa twarda

Pierwszy atlas

Kupiłam, bo:
-wreszcie wypuścili mnie do sklepu ;)
-Stasiek ma etap pytań "gdzie mieszka żyrafa"
-rano P. czytał mi artykuł o Elżbiecie II :D
 I może Stasiek już trochę za duży (na szczęście jestem kryta - kolejny Czytelnik już rośnie ;)), ale książka urocza, no i ta Elżbieta...
Para do Mojego pierwszego alfabetu, wyd. LektorKlett.
Na kolejnych stronach kolejne kontynenty i wybrane (mocno wybrane...) informacje na ich temat. Z ilustracjami Pawła Pawlaka, więc bardzo przyjemne. I na każdej stronie mieszkaniec kontynentu, mniej lub bardziej reprezentatywny (zgadnijcie, kto w Europie :D) zgrabnie uszyty przez Ewę Kozyrę-Pawlak (a więc spółka rodzinna).







Podróż dookoła świata
Mój pierwszy atlas świata.
ilustracje Paweł Pawlak, Ewa Kozyra-Pawlak
wyd. LektorKlett, Poznań 2009
książka kartonowa

wtorek, 19 października 2010

Tort urodzinowy

...dostał Stasiek w sobotę od Cioci (swoją droga bijemy rekord obchodzenia urodzin - już miesiąc!). Gdzie jest tort? Thé Tjong Khinga to książka obrazkowa w 100%, bo nie ma tekstu, poza tytułem. (przy czym zabawnie brzmi tekst na stronie wydawcy: "Książka stała się światowym bestsellerem, została wydana w 16 wersjach językowych!") Jest za to historia dziejąca się na kolejnych stronach, można śledzić różne watki, różnych bohaterów. Więc trochę jak Mamoko, choć nie tak tłocznie. No i fabuła, trzeba przyznać, dość dramatyczna momentami, co wrażliwszych lub młodszych oglądaczy może niepokoić. To chyba jedyny minus. Ale poza tym bardzo fajna, u nas obejrzana już naście razy przez dwa dni.
W ogóle idea takich książek "do opowiadania" bardzo się sprawdza, fajna zabawa się robi, jak wymyślamy kto co i dlaczego. Nieco odmiany po każdej innej książce czytanej po raz setny - a więc trochę już automatycznie (nie mówiąc o wierszach znanych na pamięć...). Gimnastykuje zarówno dziecia jak i rodzica :D

...i te kameleony!! :D







Thé Tjong Khing
Gdzie jest tort?
wyd. EneDue Rabe, Gdańsk 2008
oprawa twarda
książka obrazkowa

środa, 13 października 2010

Na grzyby!

Jesień w pełni, nie wiem, jak tam z grzybami, ale jedno z drugim się kojarzy (na placu królują rydze i opieńki zdaje się dziś widziałam). To sezonowo polecamy radosne grzybiarskie wierszyki Joanny Papuzińskiej Kapelusze, z bardzo ładnymi (a jakże) ilustracjami Elżbiety Krygowskiej-Butlewskiej. Moje ulubione - jeże z latarkami z opieniek! :D
Kapelusze, kapelusze,
najpierw zbieram, potem duszę,
smażę, mrożę, albo suszę.
Choć już dość mam, ale muszę,
zaprzedałam grzybkom duszę.
Zaraz znów w zarośla ruszę.


Joanna Papuzińska
Kapelusze
ilustrowała E. Krygowska-Butlewska
wyd. Mila, Poznań 2007
oprawa twarda
obrazki = tekst 




Bata batbata zabat!

A tu ilustracje, z którymi nie mam żadnego problemu :D Zobaczyłam i z miejsca polubiłam. Zwierzaki Lili Prap. (choć moje pierwsze spotkanie było z jej inną książką.... ale o tym sza na razie, póki nie wychynie ona z wiewiórczej dziupli, gdzie siedzi zachomikowana). Zarzuciłam Staśka od razu dwoma: Dlaczego? oraz Międzynarodowym słownikiem zwierząt. I tylko żałuję, że tak późno na nie wpadłam. Żałuję, bo obie baardzo fajne, a u nas fascynacja zwierzakami jako takimi trochę osłabła i jakoś euforii nie zauważyłam (choć być może przez nadmiar nowych książek ostatnio...). A chyba już dla dwulatka z manią zwierzęcą byłyby świetne. A z drugiej strony... mają one w sobie takie coś, że myślę, że jeszcze dojrzejemy do czytania w nich innego dna.

środa, 6 października 2010

Muk

No, mam problem z tym Mukiem. Gdzie nie zajrzę - zachwyty...
Nooo, żeby być szczerą, to Staśkowi się spodobał. No i w jakiś sposób jest fajny. Tylko jakoś nie wiem, chyba ta stylistyka ilustracji trochę mi jednak nie pasuje. Przypomina mi "Wesołyje kartinki", którymi zwiniętymi w tutki biliśmy się na przerwach w podstawówce ;) Jedno, co na pewno ma skopane, to czcionka. Koszmarnie drobna, w dodatku w jakiejś pisankowej wersji + kolorowe tła - no nie da się tego prawie czytać. Z drugiej strony nie trzeba, jest to jedna z tych książek, które chyba lepiej opowiadać po swojemu, a mnogość szczegółów tylko temu sprzyja.

Wyrób papieropodobny z jakich zrobione są karty sprawia, że książka jest niezwykle odporna na wszelkie działania mniejszych i większych łapek.







Marc Boutavant
Muk w podróży dookoła świata
wyd. Wytwórnia, Warszawa 2008
oprawa twarda
obrazki > tekst 

Nowy Czytelnik :D

Przybył do nas. Brat :-D.
A zanim zostanie czytelnikiem, będzie nieźle osłuchany, bo już uczestniczy w wieczornych czytaniach Staśkowi.

Bardzo jestem ciekawa, co polubi.

Ach, i te nowe możliwości, jakie się przed nami otwierają! ;)

wtorek, 28 września 2010

Znacie Filipa?

No właśnie? Mysza Filipa?
Bo to moje odnalezisko szafowe. Książeczki kupiłam w liceum będąc, bo kto by nie kupił takiego miłego Mysza. Nawet cenę na okładce mają jeszcze sprzed denominacji ;) Małe książeczki w twardych okładkach, jakiś tekst ogólnie opisujący wydarzenie, a potem już tylko Filip. Bardzo miniasty, akwarelowy Mysz stworzony przez Hanne Turk. Jakbyście go kiedyś spotkali - bardzo ze Staśkiem polecamy :D (ja zwłaszcza mojego ulubionego Filipa mierzącego się ze sztuką ;)).



Hanne Turk
Filip dostaje prezent
Filip i skakanka
Filip walczy z niepogodą
Filip i sztuka
wyd. B&J Kobyliński, Wiedeń 1992-93
oprawa twarda
obrazki



 

Świat w kieszeni

Jeszcze z tych małych, kieszonkowych tekturzaków dla mniejszych (choć przypomniała mi się, bo Stasiek dziś od rana przedprzedszkolnie je z babcią czytał). Miła seria, też z Aksjomatu, Co słychać... opisująca różne aspekty świata dookoła, przydatna zwłaszcza w podróży lub gdy musimy z tych aspektów skorzystać.




wyd. Aksjomat, Kraków 2008
seria Co słychać...
Na Kolei
Na lotnisku
il. Artur Janicki
W mieście
il. Artur Nowicki
Na wsi
il. Joanna Leciejewicz
obrazki > tekst 

poniedziałek, 27 września 2010

Dodatek taki

Wszystkim, którzy lubią i kolekcjonują różne LudKowe Mądrości i inne humory w krótkich majteczkach miło będzie spędzić wieczór przy I kto to papla Damiana Strączka. Ja właśnie spędziłam :D
Dodatkowy atut - fajne zdjęcia. I opracowanie graficzne/typograficzne całości: TADAAAM: Hipopotam Studio, czyli Aleksandra Machowiak i Daniel Mizieliński :D






Damian Strączek
I kto to papla.Nietypowy słownik języka dziecięcego.
oprac. graf. A. Machowiak, D. Mizieliński
wyd. Znak, Kraków 2009
oprawa twarda

Początki 3 czyli wiersze obowiązkowe

Ostatnio znów rozmawiałam o tych pierwszych książeczkach dla maluchów.
I tak sobie myślę, że - chyba szczęśliwie dość - tym najmłodszym podajemy literaturę wysoką jednak. Bo czym jest poezja? Tuwim czy Brzechwa? Jasne, że często też po prostu naszą tradycją, jasne, że na dzieciaki silnie działa rym i rytm, ale... no jakby była słaba, to nikt z nas nie pamiętałby Lokomotywy mimo starań naszych rodziców. A moimi kochanymi z dzieciństwa pozostała rzeczona Lokomotywa i Na straganie (do dziś na różne życzenia odpowiadam mojej mamie "Dzięki, dzięki Panie Grochu" ;) ).

...bo był bardzo stary

Radosna książka o łańcuchu pokarmowym. O zwierzętach. O przemianach. O życiu. I o śmierci też.
Jeszcze nie prowokuje do poważniejszych pytań, na razie jest radością czytania i oglądania fajnych obrazków fajnych zwierzaków.
Świetna graficznie. Oczywiście.







Kto kogo zjada.
A. Mizielińska, D. Mizieliński
wyd. Znak, Kraków 2010
miękka oprawa
obrazki > tekst 

czwartek, 23 września 2010

O książkach

Okazuje się, że nie jest najgorzej (ze mną). Oprócz książek dla dzieci przyjemność sprawia mi też czytanie ostatnio książek ... o książkach dla dzieci?
Tak trafiłam na Czarownice, hobbity i piraci Suzanne Gaschke.

Jesiennie

Pierwszy dzień jesieni dziś! Już! Po spacerach weekendowych wiem, że już się czaiła się za rogiem od kilku dni.
To jesiennie odgrzebałam książkę moją starożytną. Szczęśliwie kilka takich los ocalił przed porządkowymi zapędami moimi i mojej mamy :D
Zapewne zdobyczna, z dumą przyniesiona do domu przez rodziców, w dodatku ładna! i na porządnym papierze! Niewiarygodne. Wytwór południowych sąsiadów - a jakże - czeska nostalgia się kłania. W dodatku to samo wydawnictwo, które do tej pory wydaje skarby czeskiej literatury dziecięcej.

Te ilustracje pamiętam z dzieciństwa bardzo dobrze. Ta z tańcami na kamieniu nie wiedzieć czemu zawsze mi się przypomina gdy "tańczą panowie, tańczą panie na moście w Avignon" :D












środa, 22 września 2010

Androny

No Androny koniecznie! Butenkowe oczywiście.
Jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Niestety oryginał przepadł w pomroce dziejów. Szczęśliwie Prószyński wydał na nowo.
Stasiek polubił, bo kto by nie polubił:

Na ulicy Trybunalskiej
Mieszka sobie Staś Pytalski,
Co gdy tylko się obudzi, 
Pytaniami dręczy ludzi: [...]
Matka wpadła w stan nerwowy
I musiała zażyć bromu,
Ojciec poszedł po rozum do głowy
I kiedy powróci - nie wiadomo.

Samo życie...


Jan Brzechwa
Androny
il. Bohdan Butenko
wyd. Prószyński i ska, Warszawa 2009
oprawa twarda
obrazki = tekst 

poniedziałek, 20 września 2010

Dzień (dla) Babci

Co!? przypomniało mi o prezencie dla Babci. No tak, bo tę książkę podarowałam mojej mamie na imieniny. (pod wpływem dziecięcej manii ksiązkowej zaczynam książki "dla dzieci" rozdawać również dorosłym, hmmm...)
I stało się tak, że została poranną książką wakacyjną którą Stach prawie codziennie oglądał jak uciekał ze swojego/naszego łóżka do Babci rano. Jedli kółeczka i oglądali Yumi. Codziennie. Przez miesiąc.

I co, i niby taki dziewczyński temat jak laleczka kokeshi, a tu proszę, jak chwycił.
Książka dla miłośników lubiących japonica. Małych i dużych. Świetnie wydana, ujmująco starannie przez wyd. Format. Naprawdę perełka.

Ale fajne jest też to, że Stasiek, zaprawiony w estetyce japońskiej ;) dzięki znajomości z Totoro, rozpoznawał i nazywał niektóre postaci :D






Yumi
Annelore Parot
wyd. Format, 2010
oprawa twarda (z tkaniną i lakierowaniem)

Pan Biedronka - dla przyjaciół Horacy.

Zakupiona już dawno, dawno czekała cierpliwie na swoją kolej.
Wielkie zmiany w dużym lesie Grażyny Ruszewskiej z ilustracjami Piotra Fąfrowicza. Piękna książka i pod względem ilustracji i typografii. Bardzo lubię zabawy czcionką, w dodatku ładną czcionką. A tu 2w1. Dlatego została natychmiast zakupiona, choć Stasiek był wtedy na etapie mocno jeszcze nie czytelniczym.
Trzy ciepłe opowieści o mieszkańcach lasu, trzy zmiany pór roku, trzy zmiany ...osobowości? Na pewno zmiany sposobu postrzegania otaczającego świata-lasu. Dla nas - wiele mówiące alegorie. Dla Trzylatka - fajne opowieści z dobrym zakończeniem i ładnymi obrazkami :D





Wielkie zmiany w dużym lesie
Grażyna Ruszewska
il. Piotr Fąfrowicz
oprac. graf. Grażka Lange
wyd. FRO9, Łódź 2005
oprawa twarda
obrazki = tekst

Tylko dla odważnych

Sama trochę się bałam ;)
No bo niby Stasiek nie boi się strachów i lubi potwory, ale co innego potwory domowe oswojone, a co innego zwizualizowane czarno na białym. Tym bardziej, że głównie czarno...
Ale jest ok. Jakoś bez euforii i nagminnego wracania, ale swój obowiązkowy tydzień czy dwa po zapodaniu miały - i to nawet na dobranoc.
Nasze ulubione - szafiki przechrzczone na potwory majtkowe :D


Olga Gromek
il. Agata Dudek
Straszne strachy
wyd. endo 2010
obrazki = tekst 





Dzień Babci

Aż się zdziwiłam, że autorka nie jest Szwedką ;) jest Kanadyjką.
CO!? bardzo mnie uradowało. Ilustracje wielkie i kolorowe, świetne. Tekst cudnie abstrakcyjny i bliski naszemu poczuciu humoru.
Stasiek bardzo szybko załapał nastrój i świetnie się bawimy przy czytaniu (na głosy oczywiście :D).

O chłopcu, który nocuje pierwszy raz u Babci, ale oboje potykają się o pewne ...obiektywne trudności... w przeprowadzeniu całej procedury...
Aczkolwiek nie wiem, czy rzeczywiście pomoże w rozwiązaniu realnego problemu niechceniaspania ;)






 

Kate Lum
il. Adrian Johnson
Co!?
wyd. Tatarak, 2009
oprawa twarda 
obrazki = tekst 

piątek, 17 września 2010

Ulubieni Szwedzi

Mamy też na półce inne ulubione szwedzkie książki. Od dłuższego czasu, ale teraz widzę, że częściej są wybierane do czytania. No właśnie, do czytania, bo tak naprawdę dopiero od jakiś 3 miesięcy mam szansę przeczytać coś co nie jest krótkim podpisem pod obrazkiem. I Stach zaczyna słuchać, a wcześniej zdecydowanie preferował formę luźnej rozmowy na temat obrazków, improwizacje oraz prezentowanie własnych doświadczeń na podobny temat jak przedstawiony :D

Mama Trowa :D

Dzięki urodzinowemu zamówieniu (dziękujęmy!) weszliśmy w posiadanie trzech książek o przygodach Mamy Mu i Pana Wrony z zakamarkowej serii.

Jeden jeż...

Jeden jeż klął ,,O żesz!", gdy go ukąsiła wesz.
Niech starczy za recenzję, skoro mi starczyło do kupienia :D
No i jeszcze świetne ilustracje.

Ola Cieślak tekst i il.
Od 1 do 10
Wyd. Dwie Siostry 2010.


wtorek, 14 września 2010

PS przedszkolnej pomocy


A!
Długi samochodowy powrót z wakacji podlany został trochę sosem edukacyjnym i lukrem jednocześnie, bo mieliśmy ze sobą książeczkę z ulubionymi naklejkami o tematyce - a jakże - przedszkolnej. To nic strasznego - Przedszkole z fajnymi ilustracjami Stephena Cartwrighta. Bardzo fajne one są, te książeczki (oczywiście jest ich cała seria :D, także bajkowa), bo jest jakieś opowiadanie, którego tekst trzeba uzupełnić naklejkami i właściwie potem jest dodatkowa zabawa, bo dzieć może "czytać" razem z rodzicem. No i bardzo przyjemne wizualnie, co nieczęsto się zdarza w przypadku naklejankowych książek, niestety.



To nic strasznego. Przedszkole. Książka z naklejkami.
il. Stephen Cartwright
wyd. Book House, 2008.

Pomoc przedszkolna.

Poważny temat, bo i wiek już poważny ;)
Zaczęliśmy drugi pełny tydzień w Dużym Przedszkolu. Nie chcę zapeszać, więc nie napiszę, że jest ok. Zresztą, pomijając Stacha, ja po jutrzejszym zebraniu mogę zmienić nastawienie, co do placówki...
W każdym razie przy tej okazji mogę napisać o naszych książkowych pomocach przedszkolnych. 

piątek, 10 września 2010

Alfabetycznie

Stasiek jest świetnym tropicielem literek już.
"Mamo, jakie to LITRY? Oooo, moja litra! A tu taty!"

środa, 8 września 2010

Gratki dla matki

Dziadka z babką odkryłam przypadkiem w toruńskiej księgarni i natychmiast zakupiłam skuszona ilustracjami. A potem już wyśledziłam odjechany sklep i stronę PanTuNieStał i póki co mamy komplet wydawnictw, a kilka innych rozdanych Krewnym-I-Znajomym.
Zabawa tekstem i ilustracją na wysokim poziomie. Fajne ilustracje Katarzyny Boguckiej do ludowych powiedzeń znanych i lubianych; jak dla mnie nr 1 jednak o dziadkach - którego zresztą nie znałam.
Stachu też poleca.

























 


Katarzyna Bogucka 
Dziadek z babką. Przypowieść ludowa.
Nie śmiej się 
Siała baba mak.
wyd. Pan Tu Nie Stał, Łódź

wtorek, 7 września 2010

HIT!

Nic dodać nic ująć. Recenzji wszędzie pełno. Żadna, nawet najbardziej entuzjastyczna nie jest przesadzona.
Grupa wiekowa: +- nieskończoność.
Dlaczego Alicja Rogata ma trzy siaty?
Pozory mylą czyli kim jest Hipolit ?
Co jest w paczce Olafa?

Marzą mi się wydania innych książek duetu Mizielińskich...



Aleksandra Mizielińska
Daniel Mizieliński
Miasteczko Mamoko
Wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2010

poniedziałek, 6 września 2010

Książki toaletowe

Pozostając w kręgu książek tematycznych, książek pomocników.

Temat, z którym każdy prędzej czy później będzie musiał się zmierzyć razem se swoim dziecięciem... My jak każdy poparliśmy literaturą fachową...

Czas zwierząt

Czas zwierząt nadchodzi chyba jak tylko dziecko zaczyna cokolwiek postrzegać oprócz mamy... I nie wiem, jak długo trwa. Na szczęście tematyka zainteresowań z czasem się rozszerza.
Ale tym razem chodzi o prawdziwy czas. W ZOO przez cały dzień jest całkiem pomysłową książką. Mamy dzień w Zoo, ale co ciekawe, obrazki przedstawiają zawsze ten sam kadr, to samo miejsce Zoo. Na kolejnych stronach zmienia się tylko pora dnia, zaznaczona na zegarze w narożniku. Wraz z porą zmienia się sytuacja, światło, czasem nawet pogoda. Do tego krótki tekst o tym, co się o każdej porze dzieje. Można uczyć się pór dnia w ten sposób, można też szukać różnych bohaterów, bo jest kilku powtarzających się na każdym obrazku (i nie mówię o zwierzętach) i jest też kilka zadań do szukania na marginesie każdej strony (na każdej więcej)
, można oczywiście kontemplować w nieskończoność życie zwierzaków...

A'propos, czy ktoś może wie, gdzie w Polsce można spotkać okapi??





W ZOO przez cały dzień
wyd. KDC Klub dla Ciebie
Warszawa 2009

okładka twarda

Książki "do szukania"

Pod takim mało fortunnym tytułem szukałam kiedyś książek... no właśnie, do szukania. Chodzi o książki z dużą ilością szczegółów, małą lub żadną ilością tekstu i elementami do poszukiwania na zaludnionych stronach.
Wtedy bardziej mi chodziło o te tłumy na obrazku, niż o rzeczywiste szukanie czegokolwiek, bo Stasiek bardzo lubił obrazki z mnóstwem szczegółów, o których można było opowiadać niesamowite historie.

czwartek, 2 września 2010

Książki z okienkami.

Szał gdzieś w okolicy drugich urodzin, ale właściwie nadal dobra zabawa. Im więcej tym lepiej.
Im bardziej ukryte, tym zabawniej.

Czeska nostalgia 2

Za to zupełnie nie musiały czekać Kreciki, oczywiście. Zaczęliśmy od małej, tekturowej, rozkładanej serii z różnymi porami roku (przygody Krecika i pewnej puchatej sikorki ;)). I choć można się czepiać mocno średniego tłumaczenia tekstów (choć nie wiem, czy niektóre z nich dużo lepiej wypadają po czesku...), to i tak zawsze chodziło najbardziej o ilustracje :D.
Jest też druga krecikowa seria, duże książki A4 opowiadające konkretne odcinki Krecika. Fajne, duże ilustracje i niewiele tekstu, tak, że czytać już można maluchom - wytrzymują ilość tekstu w zestawieniu z chęcią jak najszybszego przerzucania kolejnych stron :D


Zdenek Miler, Katerina Miler, Hana Doskocilova,
Krecik i wiosna, Krecik i lato, Krecik i śliwki, Krecik i sanki
wyd. Albatros, Praga 2006-07 / dystr. wyd. Wilga

Zdenek Miler - Eduard Petiska
Krecik i spodenki,
wyd. Albatros, Praga 2009 / dystr. wyd. Wilga
okładka twarda

Pan Čtvrtek czyli czeska nostalgia

Jednymi z pierwszych książek jakie kupiłam Stachowi - z premedytacją i mocno na wyrost - były Rumcajs i Hanka. Dwa tomy świetnych opowieści o zbójcu z Rzaholeckiego Lasu i całej plejadzie niezapomnianych postaci - Hance i Cypisku oczywiście, Staroście Humpalu, Księciu Panu, Księżnej Majolenie i samym Cesarzu panu (Baczność! wszak pewnie zasady w CK Galicji obowiązują!).
Z czytaniem wciąż idzie nam słabo, ale świetne ilustracje Radka Pilara Stasiek ogląda od początku. A ja ,jak sobie z dużą przyjemnością czytam, to brakuje mi tylko głosu lektora z telewizora...

Z nostalgii za dzieciństwem pełnym czechosłowackich bajek kupiłam też jeden z tomów "politycznej" serii Cała Polska Czyta Dzieciom -Podróże furmana Szejtroczka, O gajowym Chrobotku i jeleniu Wietrzniku. Też Václav Čtvrtek. Podobnie jak Rumcajs czeka jeszcze na swój czas. Nawet na okładce ma napisane, że "książka rekomendowana dla dzieci od lat 4".


Václav Čtvrtek, Rumcajs,
il. Radek Pilař,
wyd. Albatros, Praga 2008 / wyd. Wilga dystr.
okładka twarda
Václav Čtvrtek, Hanka,
il. Radek Pilař,
wyd. Albatros, Praga 2005 / wyd. Wilga dystr.
okładka twarda
obrazki < tekst 



Václav Čtvrtek, Podróże furmana Szejtroczka, O gajowym Chrobotku i jeleniu Wietrzniku,
il. Zdenek Miler, Ladislav Capek, Bohumil Siska, Markéta Juza,
wyd. POLITYKA
seria Cała Polska Czyta Dzieciom, tom 22
okładka twarda
obrazki < tekst