Książka, którą kupiłam sobie głównie - są takie momenty, że... też zamieniam się w smoka. A może raczej chciałabym zamienić się w smoka, bo on jakiś bardziej do rzeczy niż ta mama z pierwszej strony... A poza tym...smok to smok, od smoka nie można za wiele wymagać (a od mamy owszem, owszem). No więc bywają takie dni, że też chciałabym zasnąć na dywaniku przy ścieleniu łóżka. Jak mama Filipa. Dziesięcioramienna, zabiegana i pokrzykująca na swojego synka, który znosi to ze stoickim spokojem i typową dla dzieci specyficzną "głuchotą". A nic tak nie wyprowadza z równowagi, jak stoicki spokój innych, a zwłaszcza dzieci....Pewnego dnia chłopiec się budzi i mama jest smokiem. Tak po prostu. Zobaczcie sami.
Zabawna książka, ale jak widać może skłonić do refleksji ;) Zabawnie narysowana przez autorkę. Młodego czytelnika wprowadza najpierw w zdumienie, a potem bawi na równi z czytającym rodzicem.
Acha, a przy okazji okazuje się, tak jak przy Cudakach-Opakach, że dzieci mimo swojej "głuchoty" doskonale wiedzą co można, a czego nie można...
Acha, a przy okazji okazuje się, tak jak przy Cudakach-Opakach, że dzieci mimo swojej "głuchoty" doskonale wiedzą co można, a czego nie można...
Filip i mama, która zapomniała
tekst i ilustracje
Pija Lindenbaum
wyd. Zakamarki
oprawa twarda
obrazki = tekst
obrazki = tekst
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz