Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 27 września 2010

Początki 3 czyli wiersze obowiązkowe

Ostatnio znów rozmawiałam o tych pierwszych książeczkach dla maluchów.
I tak sobie myślę, że - chyba szczęśliwie dość - tym najmłodszym podajemy literaturę wysoką jednak. Bo czym jest poezja? Tuwim czy Brzechwa? Jasne, że często też po prostu naszą tradycją, jasne, że na dzieciaki silnie działa rym i rytm, ale... no jakby była słaba, to nikt z nas nie pamiętałby Lokomotywy mimo starań naszych rodziców. A moimi kochanymi z dzieciństwa pozostała rzeczona Lokomotywa i Na straganie (do dziś na różne życzenia odpowiadam mojej mamie "Dzięki, dzięki Panie Grochu" ;) ).

Mnie jeszcze fascynuje, że nawet takie - no szczerze - anachroniczne dość wierszydła jak Małpa w kąpieli, czy do bólu dydaktyczne "Czechowicze" dzieci chłoną radośnie i przyswajają szybko. Jakim cudem Stasiek potrafi z niewielką pomocą polecieć całym Pawłem i Gawłem np? Nie wiem.
A jeszcze chodzi mi po głowie, że będąc rodzicem, po raz setny z rzędu czytającym TO SAMO i w kółko, też łatwiejsze mamy życie z wierszykami, bo jednak łatwiej się je zapamiętuje niż kawałki prozą. I można z półprzymkniętymi oczami, w pozycji półleżącej czytać, i czytać, i czytać.... ;)

Więc jak dla mnie nie jest trudno znaleźć dla dziecka te całkiem pierwsze lektury. Wybieramy to, co sami pamiętamy z dzieciństwa, czyli Lokomotywę, wiersze o zwierzętach Brzechwy, Rzepkę, Ptasie radio, Pawła i Gawła.
Dużo trudniej się robi, gdy chcemy wybrać spośród tych perełek takie, na które patrzeć by można bez bólu, niestety. Bo Lokomotyw w każdej księgarni bez liku. A tylko niektóre jak dla mnie znośne i da się na nie patrzeć. A jeszcze akurat lokomotywę okazuje się w miarę łatwo narysować w sposób znośny. Schody zaczynają się przy Chorym Kotku...
Ja znalazłam takie, które polubiłam i podsunęłam Staśkowi (nie licząc remaków i reprintów starych dobrych mistrzów ilustracji).
I z żalem wspominam swoje stare, zaginione "Poczytaj mi mamo".







Jan Brzechwa
Na straganie
il. Marta Kurczewska
wyd. Publicat, Poznań 2008
seria Klasycy dzieciom

 


 

Jan Brzechwa
Zwierzęta
il. Marta Kurczewska
wyd. Publicat, Poznań 2008
seria Klasycy dzieciom





Julian Tuwim
Lokomotywa
il. Magdalena Kozieł-Nowak
wyd. Wilga, Warszawa 2008
seria Klasyka polska







Julian Tuwim
Abecadło
il. Magdalena Kozieł-Nowak
wyd. Wilga, Warszawa 2008
seria Wierszem malowane




1 komentarz:

  1. Masz rację,wybierając lektury dla swojego dziecka, grzebię w odmętach pamięci i wygrzebuję stamtąd ulubione czytadła mojego dzieciństwa.I tak na przykład przyleciały do nas w paczce, obok 20 kg książek rodzicieli, woniejące piwnicą, oprawione w pomarańczowe płótno, baśnie barci Grimm.Była to moja ulubiona lektura przez długi,długi czas i z radością czytałam Tosiowi "Roszpunkę" na dobranoc. Zastanawiam się ,czy aby na to nie jest na to za wcześnie.

    OdpowiedzUsuń