Okazuje się, że nie jest najgorzej (ze mną). Oprócz książek dla dzieci przyjemność sprawia mi też czytanie ostatnio książek ... o książkach dla dzieci?
Tak trafiłam na Czarownice, hobbity i piraci Suzanne Gaschke.
Spodobała mi się. Może dlatego, że autorka pisze nie tylko sama od siebie i z własnej pamięci, ale przywołuje jeszcze świeże wrażenia z lektur swojej córki. A ponieważ córka już zdaje się nastoletnia, często jej samodzielne recenzje stoją w opozycji do wspomnień mamy, co daje obraz tego, jak z czasem zmieniło się postrzeganie danego tematu, jego ujęcia w książkach. Książki podzielone są +- wiekowo, na trzy grupy, aż do etapu samodzielnego czytania, czyli ok 10 roku życia. Trochę też tematycznie - jest rozdział osobny o bajkach i podaniach, jest rozdział o literaturze "dla dziewcząt".
W sumie fajna ściąga, bo przypomina, o czym są kolejne tytuły, które wydaje nam się, że znamy, ale często pamiętamy tylko ogólne z nich wrażenie i zarys fabuły. Autorka wskazuje też, na co powinno zwrócić się uwagę czytając dzieciom daną książkę (lub rozmawiając z nimi o lekturze). Co może w niej niepokoić, co może wydawać się smutne lub straszne, albo po prostu niezrozumiałe, bo już mocno anachroniczne i PO CO są takie elementy w literaturze dziecięcej (nie jest na szczęście zwolenniczką robienia z wilka wegetarianina). Można tam tez znaleźć pochwałę głośnego czytania - także tym dzieciom, które już same czytać potrafią. A wszystko to bez zbytniego naukowego zadęcia i pouczania.
Jest tam większość klasyki dziecięcej. Są książki całkiem współczesne. Jest też wiele książek z niemieckiego kręgu kulturowego,często u nas nie wydanych (a jak się o nich czyta, to czasem aż szkoda). Niestety, takich wiele w tym pierwszym przedziale wiekowym.
Fajnie się czytało, jak przypominałam sobie swoje stare lektury. Ale też kilka razy zastanowiłam się, dlaczego jakiejś książki nie przeczytałam, przecież z tego opisu wydaje się fajna i ciekawa, a ja pamiętam, że wtedy-kiedyś wcale mnie nie pociągnęła za sobą. Może przy okazji nadrobię zaległości czytając ze Staśkiem.
A podziwiać autorkę można chociażby za tak zwięzłe streszczenie Sagi o Nibelungach:
[...]Zygfryd, pogromca smoka, wykąpał się w smoczej krwi i nie można go zranić - jedynie na ramię upadł mu lipowy liść i tam trafić go może śmiertelnie miecz lub oszczep. Zygfryd jest synem króla Zygmunta i królowej Siglinde z Ksanten. W Wormacji ubiega się on o rękę siostry króla Gunthera i rzeczywiście dostaje Krymhildę za żonę. razem z Guntherem Zygfryd udaje się do Islandii, by tam zdobyć dla niego rękę córki królewskiej Brunhildy. Kto chce pojąć Brunhildę a żonę, musi zwyciężyć ją w walce. Gunrther ulega jej, ale Zygfrydowi udaje się ja pokonać. Krymhilda wie o podstępie i dziesięć lat później jej wiedza przyprawia wszystkich uczestników o zgubę. Gdy obydwie królowe sprzeczają się o to, który z mężów jest potężniejszy, Krymhilda wyszydza Brunhildę i Gunthera i wyjawia, że to właśnie Zygfryd jest tym, który pokonał Brunhildę. Brunhilda pragnie zemsty za tę zniewagę. Hagen von Troje jest gotów jej dokonać i zabija zdradziecko Zygfryda, który zaufał mu jako przyjacielowi. Teraz Krymhilda poprzysięga zemstę. Zostaje żoną Etzela,króla Hunów, i na jego dworze zamordowani zostają wszyscy jego bracia, także Gunther. Dytrych von Bern zabija Brunhildę. Stary przyjaciel Dytrycha Hildebrandt zabija w końcu Krymhildę, by zakończyć rozlew krwi." [s.134]
Wreszcie wiem, o co chodzi ;)
Suzanne Gaschke
Czarownice, hobbity i piraci. Najlepsze książki dla dzieci.
Wydawnictwo M, Kraków 2004
oprawa twarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz