Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 2 września 2010

Kłapy i Mysie

Systematyczność nie jest moją mocną stroną... Chyba spróbuję podzielić stachowe książki jakoś tematycznie, może będzie łatwiej to ogarnąć...?

Jedną z ulubionych naszych serii książkowych stał się Pan Kłap. No dla chłopaka wymarzony krokodyl rozdziawiony z reguły na ostatniej stronie. Bywało, że Stasiek w innych książkach zaglądał od razu na ostatnią stronę i zawiedziony informował, że "ma, mama, ma..." Było to jeszcze w epoce przed-mowy, więc chwilę mi zajęło zorientowanie się, czego nie ma w niektórych książeczkach, które do tej pory spełniały jakoś wszelkie staśkowe standardy :D
A już tak łopatologicznie, zalety Pana Kłapa? Kolorowe kolory, z reguły sztywne kartki, okienka-schowanka. Pan Kłap uczy przeciwieństw, liczb, machania łapkami ;), kolorów... No bardzo pożyteczny i fajny Gość z niego.

Wcześniejszym odkryciem i znajomością (jeszcze przed-staśkowej ery) była  Mysia, którą teraz bardzo lubimy w wersji filmowej także.
Książki te łączy podobny do kłapowych charakter ilustracji i proste, świetne dla najmłodszych, "fabuły".





Jo Lodge, Tak jak Pan Kłap, Pan Kłap i przeciwieństwa, Co Pan ma, Panie Kłapie?, Pan Kłap i kolory, Pobawmy się, Panie Kłapie...
Wyd. Firma Księgarska Jacek i Krzysztof Olesiejuk

Lucy Cousins, Mysia zna kolory, endo 2005; Dokąd idzie Mysia?, endo 2003

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Mysię, kiedyś po ciężkim roku, wpakowana do pks-u opuszczałam moje miasto by za siedem godzin dotrzeć na Kaszuby i na rogatkach zobaczyłam wielki billboard "Mysia na wakacjach" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na ceny, jakie te książki osiągają na aledrogo i na tysiące mailów w sieci z pytaniem, gdzie jeszcze można to dostać (ano nigdzie, chociaż są przecież angielskojęzyczne), aż nie chce się wierzyć, że wydawnictwo nie pokusiło się jeszcze o wznowienie.
    Gdyby nie brak dostępności, to i z mojego punktu widzenia absolutny must have - bezcenne jest oswajanie krokodyla - od wybuchów płaczu po prowokacyjne mizianie zębów.
    Na szczęście dogrzebałam się do tej recenzji w momencie, gdy 2-3 internetowe księgarnie miały jeszcze jakieś ostatnie, wybrakowane egzemplarzy - w przeciwieństwie do wielu innych tytułów, które na tym blogu są tak przekonująco polecane i potem straszą po nocach:-)

    Pozdrawiamy serdecznie - groszki

    OdpowiedzUsuń