Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 2 września 2010

Fik

Dla mnie osobiście hitem, a dla Stacha świetną zabawą była książka mysiowej autorki, Lucy Cousins, Fik w dżungli. Wielki format (>A4), sztywne, ale nie tekturowe kartki, bajeczne ilustracje, strony powycinane, nakładające się na siebie i tworzące dodatkowe kompozycje. Przepiękna. A fabuła taka, że mama lemur, szuka małego lemura i zagląda w różne zakamarki (bo widać np. tylko oko zza krzaka), a tam całkiem inne, świetnie odmalowane zwierzaki. Oczywiście historia kończy się odnalezieniem synka!








Lucy Cousins 

Fik w dżungli
wyd. endo 2002
okładka twarda
obrazki > tekst


2 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się ta książeczka, aż sama mam ochotę ją przeczytać. Zamówiłam ją już w księgarni i zobaczymy jak spodoba się Antkowi. Zastanawiam się czy nie jest jeszcze za malutki,ale co tam.W końcu macierz też musi mieć jakąś przyjemność!

    OdpowiedzUsuń
  2. >Oczywiście historia kończy się odnalezieniem synka!

    Ale na tyle sprytnie zamaskowanego, że za pierwszym razem trochę nam zeszło, zanim natrafiliśmy na odpowiednią klapkę. A nawet, jak już ten mały Fikuś prawie że wypada z książki i droga do jego kryjówki naznaczona jest dzieciątkami podartych gałązek, krzaczków i kwiatków (u nas hitem były kwiaty puch-puch i drzewa tam-tam) i H. zaczyna czytanie od: tu jest fikuś i otwarcia ostatniej strony, to my także mamy ogromny sentyment do tej książki i od czasu do czasu niezmiennie do niej zaglądamy.
    Dzięki za podpowiedź,

    serdecznie pozdrawiamy - groszki

    OdpowiedzUsuń