Trudne to będzie, bo zbliżamy się do trzecich urodzin i książek już za nami i na półce całe mnóstwo, ale spróbuję jakoś cofnąć się do początków naszego czytelnictwa.
Całkiem pierwszą książką, jaką kupiłam dla S. była moja ulubiona nade wszystko Lokomotywa Tuwima, ale w wersji mini kieszonkowej, jak składana harmonijka, sztywna tekturowa.
Po pierwsze za to, że z "moimi" z dzieciństwa pamiętanymi ilustracjami Szancera. Po drugie, że mała i sztywna, w sam raz (?) dla ... dwumiesięcznego dziecka.... (wiem, trochę mnie poniosło). Po trzecie za to, że tematyka pociągowa aż prosi się o taką rozkładaną formę.
Kolejną była książeczka Góry, która zapoczątkowała ulubioną i świetnie się sprawdzającą nadal serię "Obrazki dla maluchów". Na początku jest fajna, bo ma bardzo miłe i smaczne ;) miękkie okładki. Ja polubiłam je za ilustracje - rysunkowe, proste, realistyczne i za to, że jest dużo do opowiadania "obok" tekstu. S. chyba głównie za to, że mają dość dużo szczegółów, więc można dłuugo oglądać każdą stronę i odkrywać kolejne elementy.
Fajne jest też w nich to, że można wybrać tematycznie, co tam akurat jest potrzebne (Wieś, Kolory, Zwierzęta, Przyroda, W przedszkolu itd.), mogą więc być pomocne przy przygotowaniu do jakiegoś wydarzenia - W przedszkolu posiłkowaliśmy się z sukcesem przed pójściem do żłobka. Teraz na tapecie Czekamy na dzidziusia ;) No i tematykę książeczki można dobrać do wieku - zaczynaliśmy od tych "wsiowo-zwierzęcych" a teraz dochodzimy do coraz bardziej skomplikowanych tematów ;) No właśnie, bo mijają 2 lata, a Stasiek nadal bardzo lubi te książki.
A ja lubiłam, jak S. był mniejszy, wracaliśmy ze spaceru, a on wyciągał książkę z półki i pokazywał, co widzieliśmy po drodze (Życie w mieście - śmieciarka, kaczki, budowa...).
Julian Tuwim, Lokomotywa, il. J.M. Szancer, wyd. G&P, Poznań 2007.
Seria Obrazki dla maluchów, (Góry, Przyroda, Wieś, Dzieje biblijne, życie w mieście, Kolory, W przedszkolu, Boże Narodzenie, Czekamy na dzidziusia, Zwierzęta),
Nathalie Belineau, Emilie Beaumont, il. Sylwie Michelet,
wyd. fk Olesiejuk
Całkiem pierwszą książką, jaką kupiłam dla S. była moja ulubiona nade wszystko Lokomotywa Tuwima, ale w wersji mini kieszonkowej, jak składana harmonijka, sztywna tekturowa.
Po pierwsze za to, że z "moimi" z dzieciństwa pamiętanymi ilustracjami Szancera. Po drugie, że mała i sztywna, w sam raz (?) dla ... dwumiesięcznego dziecka.... (wiem, trochę mnie poniosło). Po trzecie za to, że tematyka pociągowa aż prosi się o taką rozkładaną formę.
Kolejną była książeczka Góry, która zapoczątkowała ulubioną i świetnie się sprawdzającą nadal serię "Obrazki dla maluchów". Na początku jest fajna, bo ma bardzo miłe i smaczne ;) miękkie okładki. Ja polubiłam je za ilustracje - rysunkowe, proste, realistyczne i za to, że jest dużo do opowiadania "obok" tekstu. S. chyba głównie za to, że mają dość dużo szczegółów, więc można dłuugo oglądać każdą stronę i odkrywać kolejne elementy.
Fajne jest też w nich to, że można wybrać tematycznie, co tam akurat jest potrzebne (Wieś, Kolory, Zwierzęta, Przyroda, W przedszkolu itd.), mogą więc być pomocne przy przygotowaniu do jakiegoś wydarzenia - W przedszkolu posiłkowaliśmy się z sukcesem przed pójściem do żłobka. Teraz na tapecie Czekamy na dzidziusia ;) No i tematykę książeczki można dobrać do wieku - zaczynaliśmy od tych "wsiowo-zwierzęcych" a teraz dochodzimy do coraz bardziej skomplikowanych tematów ;) No właśnie, bo mijają 2 lata, a Stasiek nadal bardzo lubi te książki.
A ja lubiłam, jak S. był mniejszy, wracaliśmy ze spaceru, a on wyciągał książkę z półki i pokazywał, co widzieliśmy po drodze (Życie w mieście - śmieciarka, kaczki, budowa...).
Julian Tuwim, Lokomotywa, il. J.M. Szancer, wyd. G&P, Poznań 2007.
Seria Obrazki dla maluchów, (Góry, Przyroda, Wieś, Dzieje biblijne, życie w mieście, Kolory, W przedszkolu, Boże Narodzenie, Czekamy na dzidziusia, Zwierzęta),
Nathalie Belineau, Emilie Beaumont, il. Sylwie Michelet,
wyd. fk Olesiejuk
"Lokomotywa" to ulubiony wiersz mojego synka!Mamy całą książeczkę z utworami Tuwima. Korzystamy z książeczki rzekłabym historycznej,należała ona wcześniej do mojego taty, potem do mnie, a teraz do Tosia.
OdpowiedzUsuńByłam bardzo zaskoczona,że czytanie na głos może wywołać u takiego maluszka ,tak entuzjastyczne reakcje. To naprawdę świetna zabawa!
Moim zdaniem Lokomotywa jest do tego głośnego czytania jedyna - takim maluszkom też, jak najbardziej. Ma wspaniały rym i rytm... jest arcydziełem po prostu :D
OdpowiedzUsuńJa recytowałam Staśkowi Lokomotywę na spacerach, ku lekkiemu zdziwieniu przechodniów ("dziecko ma przywiązane na brzuchu i jeszcze gada do niego wierszem!"):D
"Lokomotywa" i do słuchania i do zabawy spełnia się znakomicie. A z seri "Obrazki dla maluchów" wałkujemy Rycerzy (dużo w niej treści i wątków, więc na długo wystarczy:)
OdpowiedzUsuń