Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

środa, 4 marca 2015

Dziwna książka o smokach


To na prawdę dziwna książka. Sama nie wiem, dlaczego. Krążyłam wokół niej i krążyłam, bo niby fajna, ale ilustracje tak nie do końca z mojej bajki ulubionej, jakoś bardzo tania też nie była, żeby tak bezrefleksyjnie się rzucać, a konkurencja do portfela duża... Nigdzie jakoś nikt o niej się nie rozpisywał, żadnych szczegółów nie dało się ustalić zawczasu (stąd też pomysł na ten post m.in.). W dodatku to moje krążenie i niezdecydowanie spowodowało, że nie trafiłam z nią idealnie w punkt, ale tuż obok jakiejś przelotnej i ówczesnej fascynacji Brata smokami, rycerzami i tematami pokrewnymi.
No, ale jak już się pojawiła to jest. Z drugiej strony - nie przeszła bez echa. Sprawiła trochę radości i zajęła nieco czasu. Ilustracje w sumie znośne. I jedna z ulubionych naszych funkcji w książkach dla młodszych - szukanie - jak najbardziej spełnione, bo dla takiego właśnie celu książkę Gdzie jest smok? stworzono.

Opowieść o chłopcu, który z dziadkiem wyrusza na poszukiwanie smoka. I choć chłopiec, a wraz z nim i czytelnik-oglądacz, bez trudu dostrzegają ślady obecności wielkiego stwora, dziadek - trochę ślepy, trochę głuchy, jeszcze bardziej gapowaty - nie. Jest więc element komiczny, który zadziwia i bawi 3-4-latka. A może smok wcale nie jest jeden? Może jest ich więcej? Może całe mnóstwo właściwie?

 

Oczywiście smoków jest w książce wiele, podobno dokładnie 76, Stasiek twierdzi, że znalazł je wszystkie (a więc i dla miłośników liczenia przyjemna rozrywka). 
Więc trzeba tych smoków szukać. Jednak wcale nie na stronach przesadnie zatłoczonych szczegółami jak to zwykle bywa. Te smoki ukrywają się wśród drzew i skał, w wodzie i powietrzu, w fakturze kart książki*, w innym odbiciu światła. Sprytne to. I inne niż zwykle. Więc intryguje poszukiwaczy młodszych i nieco starszych (oraz liczmanów także). Dlatego może, mimo całej swej dziwności w dalszym ciągu nieuchwytnej, nadal sprawia chłopakom przyjemność od czasu do czasu. Czego i Wam życzę, jeśli macie w domu smokoluba.


*Trzeba przyznać, że książka jest starannie wydana - każda kartka jest gruba, więc efekty tłoczenia i zmiany faktury nieźle wyszły, a to, że każda karta jest podwójna powoduje, że elementy tłoczone mogą być na każdej stronie bez efektu negatywu na kolejnej. I wymiar ma słuszny. I nie zostanie zaraz zamęczona nawet jeszcze mniejszymi łapkami.




Gdzie jest smok? 
Jason Hook
il. Richard Hook
wyd. PIN 2007 
oprawa twarda 
ilustracje > tekst 


2 komentarze:

  1. KSIĄŻKA PIĘKNIE WYDANA, TANIA, ZACHĘCA DO LICZENIA. dZIECKU PODOBAŁA SIĘ, JA JEDNAK WOLĘ DWIE SIOSTRY I MIZIELINSKICH

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, cudo! Jak ja kocham takie blogi jak ten:)

    Pistacia

    OdpowiedzUsuń