Tym razem nie miałam żadnych sprecyzowanych pragnień wybierając się Tam. Tam niemieckojęzyczne, my niespecjalnie władający, marzenie w postaci popupowego kreta wciąż nie wznowione, chłopcy coraz starsi...
Ale jak zobaczyłam, wiedziałam, że to TO.
Po pierwsze Autor. Thé Tjong-Khing jeden z najbardziej ulubionych. Zresztą jego torty też przywoziłam Stamtąd, czyli tradycja taka.
Po drugie temat. Hieronim Bosch dla dzieci?! No bajka po prostu. Jeden z bardzo ulubionych niegdyś malarzy, jeden z najdziwniejszych w historii. I to cudowne zderzenie z tym "co lubią dzieci" (przynajmniej wg niektórych).
Po trzecie wystawa. Ta w Madrycie, której nie miałam szans zobaczyć i ta w Berlinie, na którą z zacięciem się wybieram.
Kupiłam więc, sobie i Bratu, który wiernym oglądaczem obrazkowym wciąż jest.
Oniryczna wędrówka przez świat zapełniony stworami z obrazów Hieronima Boscha. A jednocześnie wędrówka przez świat stworzony przez Thé Tjong-Khinga. Świata, do którego całkiem zwykły chłopiec w pasiastej koszulce całkiem zwyczajnie wpada.
Razem z plecaczkiem, piłką, czapką z piórkiem i zwojem linki. Jak zwykle u Mistrza Tortów żadna z tych rzeczy nie jest bez znaczenia, każda będzie miała swoje pięć (lub więcej) minut. Wszystkie one (poza linką - na szczęście!) natychmiast znajdują nowych właścicieli, czy też natychmiast znajdują się potencjalni nowi właściciele, którzy chcieliby je posiąść. Chłopiec rusza więc śladem swoich zagubionych rzeczy. Tymczasem w okolicach, które mija, dzieją się rzeczy dziwne i straszne. Rodzice opłakują zaginione dzieci, sukienka w groszki gwałtownie zmienia właścicielkę, wybuchają pożary, szerzy się przekupstwo i podstęp, a duże ryby zjadają małe... W końcu i chłopcu grozi poważne niebezpieczeństwo, z którego jednak sprytnie udaje mu się wywinąć, a przy okazji pomóc innym. Znów dzięki przypadkowym-nieprzypadkowym przedmiotom, które w całej opowieści wciąż zmieniają właścicieli i których wędrówkę zaczynamy śledzić na równi z przygodami chłopca, cofając się wciąż i wciąż w poszukiwaniach.
A jakby komu było mało jest jeszcze wyklejka, którą można potraktować, jako listę rzeczy i postaci do odnalezienia (za ten trop dziękujemy Agacie!).
A jak będzie nadal niedosyt, zawsze możecie poszukiwać postaci Thé Tjong-Khinga na prawdziwych obrazach Boscha!
Zachwyciłam się tą książką szczerze i bardzo. Jest rewelacyjna i w mój ulubiony sposób przekazuje wiedzę - mimochodem.
Polecamy więc małym i dużym w tym roku 500. rocznicy śmierci mistrza van Aken zwanego Boschem. I jeśli lubicie, rozglądajcie się uważnie, bo okołorocznicowch wydawnictw z najróżniejszych kategorii pojawiło się więcej.
500 lat! Pół tysiąclecia! A jego obrazy nadal intrygują i inspirują.
Hieronymus
Thé Tjong-King
wyd. Moritz Verlag 2016
oprawa twarda
książka obrazkowa
Książka z paskudnymi kolorami (ale jednak kolorami!), którą posiłkowałam się w porównaniach to W kręgu sztuki. Hieronim Bosch, opr. Anna Boczkowska, wyd. Arkady 1974.
Razem z plecaczkiem, piłką, czapką z piórkiem i zwojem linki. Jak zwykle u Mistrza Tortów żadna z tych rzeczy nie jest bez znaczenia, każda będzie miała swoje pięć (lub więcej) minut. Wszystkie one (poza linką - na szczęście!) natychmiast znajdują nowych właścicieli, czy też natychmiast znajdują się potencjalni nowi właściciele, którzy chcieliby je posiąść. Chłopiec rusza więc śladem swoich zagubionych rzeczy. Tymczasem w okolicach, które mija, dzieją się rzeczy dziwne i straszne. Rodzice opłakują zaginione dzieci, sukienka w groszki gwałtownie zmienia właścicielkę, wybuchają pożary, szerzy się przekupstwo i podstęp, a duże ryby zjadają małe... W końcu i chłopcu grozi poważne niebezpieczeństwo, z którego jednak sprytnie udaje mu się wywinąć, a przy okazji pomóc innym. Znów dzięki przypadkowym-nieprzypadkowym przedmiotom, które w całej opowieści wciąż zmieniają właścicieli i których wędrówkę zaczynamy śledzić na równi z przygodami chłopca, cofając się wciąż i wciąż w poszukiwaniach.
A jakby komu było mało jest jeszcze wyklejka, którą można potraktować, jako listę rzeczy i postaci do odnalezienia (za ten trop dziękujemy Agacie!).
A jak będzie nadal niedosyt, zawsze możecie poszukiwać postaci Thé Tjong-Khinga na prawdziwych obrazach Boscha!
Zachwyciłam się tą książką szczerze i bardzo. Jest rewelacyjna i w mój ulubiony sposób przekazuje wiedzę - mimochodem.
Polecamy więc małym i dużym w tym roku 500. rocznicy śmierci mistrza van Aken zwanego Boschem. I jeśli lubicie, rozglądajcie się uważnie, bo okołorocznicowch wydawnictw z najróżniejszych kategorii pojawiło się więcej.
500 lat! Pół tysiąclecia! A jego obrazy nadal intrygują i inspirują.
Hieronymus
Thé Tjong-King
wyd. Moritz Verlag 2016
oprawa twarda
książka obrazkowa
Książka z paskudnymi kolorami (ale jednak kolorami!), którą posiłkowałam się w porównaniach to W kręgu sztuki. Hieronim Bosch, opr. Anna Boczkowska, wyd. Arkady 1974.
Fantazja! Mam nadz, że i w Pl ktoś to kiedyś wyda. Autor żyje, coraz bardziej u nas popularny, więc kto wie:)
OdpowiedzUsuń