Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

niedziela, 18 września 2016

Hieronymus

Tym razem nie miałam żadnych sprecyzowanych pragnień wybierając się Tam. Tam niemieckojęzyczne, my niespecjalnie władający, marzenie w postaci popupowego kreta wciąż nie wznowione, chłopcy coraz starsi...
Ale jak zobaczyłam, wiedziałam, że to TO.
Po pierwsze Autor. Thé Tjong-Khing jeden z najbardziej ulubionych. Zresztą jego torty też przywoziłam Stamtąd, czyli tradycja taka.
Po drugie temat. Hieronim Bosch dla dzieci?! No bajka po prostu. Jeden z bardzo ulubionych niegdyś malarzy, jeden z najdziwniejszych w historii. I to cudowne zderzenie z tym "co lubią dzieci" (przynajmniej wg niektórych).
Po trzecie wystawa. Ta w Madrycie, której nie miałam szans zobaczyć i ta w Berlinie, na którą z zacięciem się wybieram.
Kupiłam więc, sobie i Bratu, który wiernym oglądaczem obrazkowym wciąż jest.

Oniryczna wędrówka przez świat zapełniony stworami z obrazów Hieronima Boscha. A jednocześnie wędrówka przez świat stworzony przez Thé Tjong-Khinga. Świata, do którego całkiem zwykły chłopiec w pasiastej koszulce całkiem zwyczajnie wpada.





Razem z plecaczkiem, piłką, czapką z piórkiem i zwojem linki. Jak zwykle u Mistrza Tortów żadna z tych rzeczy nie jest bez znaczenia, każda będzie miała swoje pięć (lub więcej) minut. Wszystkie one (poza linką - na szczęście!) natychmiast znajdują nowych właścicieli, czy też natychmiast znajdują się potencjalni nowi właściciele, którzy chcieliby je posiąść. Chłopiec rusza więc śladem swoich zagubionych rzeczy. Tymczasem w okolicach, które mija, dzieją się rzeczy dziwne i straszne. Rodzice opłakują zaginione dzieci, sukienka w groszki gwałtownie zmienia właścicielkę, wybuchają pożary, szerzy się przekupstwo i podstęp, a duże ryby zjadają małe... W końcu i chłopcu grozi poważne niebezpieczeństwo, z którego jednak sprytnie udaje mu się wywinąć, a przy okazji pomóc innym. Znów dzięki przypadkowym-nieprzypadkowym przedmiotom, które w całej opowieści wciąż zmieniają właścicieli i których wędrówkę zaczynamy śledzić na równi z przygodami chłopca, cofając się wciąż i wciąż w poszukiwaniach.





A jakby komu było mało jest jeszcze wyklejka, którą można potraktować, jako listę rzeczy i postaci do odnalezienia (za ten trop dziękujemy Agacie!).
A jak będzie nadal niedosyt, zawsze możecie poszukiwać postaci Thé Tjong-Khinga na prawdziwych obrazach Boscha!





Zachwyciłam się tą książką szczerze i bardzo. Jest rewelacyjna i w mój ulubiony sposób przekazuje wiedzę - mimochodem.
Polecamy więc małym i dużym w tym roku 500. rocznicy śmierci mistrza van Aken zwanego Boschem. I jeśli lubicie, rozglądajcie się uważnie, bo okołorocznicowch wydawnictw z najróżniejszych kategorii pojawiło się więcej.
500 lat! Pół tysiąclecia! A jego obrazy nadal intrygują i inspirują.



Hieronymus
Thé Tjong-King
wyd. Moritz Verlag 2016
oprawa twarda
książka obrazkowa

Książka z paskudnymi kolorami (ale jednak kolorami!), którą posiłkowałam się w porównaniach to W kręgu sztuki. Hieronim Bosch, opr. Anna Boczkowska, wyd. Arkady 1974.

1 komentarz:

  1. Fantazja! Mam nadz, że i w Pl ktoś to kiedyś wyda. Autor żyje, coraz bardziej u nas popularny, więc kto wie:)

    OdpowiedzUsuń