Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 10 października 2016

Pamiątka z Rumunii

Można stamtąd przywieźć haftowane bluzki. Drewniane miski. Słomiane kapcie. Ceramikę. Tkane dywaniki. Swetry z owczej wełny. Jeszcze więcej haftowanych bluzek. Ewentualnie konterfekty Hrabiego Drakuli na wszelkich częściach odzieży lub przeróżnych sprzętach, magnesach na lodówkę, kubkach, torbach lub jako przerażające maski. Być może udałoby się nawet znaleźć bluzkę harfowaną z Drakulą.

Haftowane bluzki zdarzało mi się przywozić z Rumunii. I jeden sweter. Nawet Drakula się zdarzył. Jednak nigdy nie brałam pod uwagę, że moją pamiątką z tego kraju będzie książka. W dodatku pop-up. W dodatku wcale nie rdzenno rumuńska (traktująca np. o haftach). Aczkolwiek po rumuńsku.

Z ostatnich rumuńskich wakacji przywiozłam pop-up Davida A. Cartera. Jej bohaterem jest żółty kwadrat. A właściwe galben pătrat.




David Carter jest mistrzem pop-upów, m.in. zadziwiających, abstrakcyjnych instalacji papierowych, których bohaterami są żółte kwadraty, czarne kropki, czerwone kółka, niebieskie dwójki...

Cudawianki niejednoznaczności, abstrakcja goni sztukę, do tego często dochodzi motyw poszukiwania. Wally jest kwadratem, albo kropką, ale zabawa przez to wcale nie jest mniejsza.

Dreptałam wokół jego książek już od dawna. Ale zawsze było coś innego, coś bardziej czytelnego, coś "wyglądającego", nie jeden raz coś po prostu tańszego... Jego książki wciąż czają się w różnych schowkach zakupowych i wishlistach.

Mgła artystyczna. I żółty kwadrat.
Trapez wujka Theo. I żółty kwadrat.

Tymczasem w księgarni w Braszowie po prostu był. Żółty kwadrat. W dodatku za jakąś niewiarygodną cenę nie-do-uwierzenia. Trzeba było rozpakować pół bagażnika, żeby bezpiecznie ją ukryć gdzieś na dnie, żeby dojechała szczęśliwie do domu. Pamiątka z Rumunii. Także taka, że Pierwsze Oglądanie było na wieczornym biwaku, na tej fantastycznej łące z widokiem na zachód słońca, co z tego, że również z atakiem latających mrówek... Pamiątka i jej kontekst równie abstrakcyjne i odjechane, jak papierowa inżynieria pana Cartera.


To jest krowa skacząca przez księżyc. I żółty kwadrat oczywiście!
Krowa, to po rumuńsku vaca.







Galbe pătrat / Yellow square
David A. Carter
wyd. Grup Editorial ART S.R.L. 2008
pop-up



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz