Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

sobota, 3 września 2016

Letnie klimaty - Sanatorium

Książka testowana na dziecku +-6, rodzicach +-40, dziadkach i cioci 70+. Wynik 4:2 dla książki.
Bajkowe Sanatorium Doroty Gellner z ilustracjami Adama Pękalskiego.

Jako rodzice w wieku zdecydowanie jeszcze przedsanatoryjnym nie złapaliśmy bakcyla. I myślę, że nawet nie z powodu od-zawsze-niechęci do historii rymowanych, ale właśnie ze względu na nieznajomość kontekstu, nie łapanie żartów, brak bazy danych doświadczeń. Jakieś mgliste wspomnienia z odwiedzin u babci w Ciechocinku, spacery po sennym parku zdrojowym, czy podglądane z tarasów dancingów odbywających się o 15 to za mało, żeby pojąć, docenić i polubić. Odpadliśmy w przedbiegach. Za to Ciocia! Bywalczyni Buska Zdroju zadowolona i ubawiona. A dziadkowie, miłośnicy gorących wód? Nie mniej rozbawieni, mogli czytać ciągle w kółko (na zmiane z Ciocią). A Brat? Cytuje całe fragmenty rymowanek łatwo wpadających w ucho. Cała czwórka delektowała się urokami Sanatorium podczas wspólnych wakacji i nawet nie pojechali do Rabki, Rabki Zdrój oczywiście, choć mieli mniej niż 20 km.

Krótkie  zabawne, rymowane opowieści o pensjonariuszach korzystających z wszelkich (także tych niedopowiedzianych) atrakcji sanatoryjnych charakterystycznie i charakternie (oraz dopowiadająco nieco) zilustrował Adam Pękalski.


Jeżeli szukacie wspólnej rozrywki dla mało- i dużoletnich, zwłaszcza na wspólne wyjazdy wakacyjno-kuracyjne - polecamy.







Sanatorium
Dorota Gellner
ilustrował Adam Pękalski
wyd. Bajka 2015
oprawa twarda
tekst = ilustracje






Wydawnictwu dziękuje za książkę.

4 komentarze:

  1. Kupiłam tę książkę przede wszystkim ze względu na ilustracje. Oddają one bezbłędnie wszystkie te szalone historie o sanatoriach, które słyszałam od babci, ciotek, sąsiadów. Ciekawy pomysł swoją drogą, żeby stworzyć o tym książkę dla dzieci... ku uciesze dorosłych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Zewsząd słyszę głosy, że to ci bardziej zaawansowani członkowie rodzin mają z "Sanatorium" fan. Ja pewnie też nie załapałbym wiców, bo choć słyszałem od bywalców parę dykteryjek sanatoryjnych, to sam uzdrowiska podziwiałem do tej pory tylko z siedzenia roweru. Pozostaje zatem pytanie, dla kogo ta książka? :P

      Usuń
    2. No właśnie chyba dla dziadków z wnukami. Tymi młodszymi. Nijak nie wychodzi mi inaczej.

      Usuń
    3. Aż muszę przetestować na niesanatoryjnej babci i Młodszym :)

      Usuń