Komiksy. Chyba już nas zdobyły bez reszty. Chłopcy czytają / oglądają przynajmniej po jednym dziennie. Ja węszę wciąż za nowymi. Zbiory się powiększają niepokojąco. Pozornie tylko zajmują mniej miejsca niż książki, bo zwykle występują stadami.
Pozostawiam chłopakom na później i na samodzielne odkrywanie klasyczne marvelowe czy DCkomiksowe serie o superbohaterach, poszukuję innych.
Znalazłam Amulet i muszę przyznać, że od dawna żaden komiks nie zrobił na mnie takiego wrażenia.
Amulet jest komiksem dla dzieci. W zasadzie jest to fantasy urozmaicone przyjemnymi elementami coś jakby steampunku. W skrócie: elfy i robotyczny królik. Fabuła mieści się w schemacie: dramatyczne wydarzenie zmieniające życie bohaterów (mama z dwójką dzieci), spowodowana nim przeprowadzka, oczywiście do starej rodzinnej rezydencji. Odkrycie tajemnicy domu, przejście do magicznej krainy, misja, przepowiednia, drużyna, przygody. Standard. Trochę Narni, trochę Władcy P., trochę Gwiezdnych Wojen, trochę Ruchomego Zamku Hauru.
Jednak ta standardowa i w pewnym stopniu przewidywalna mieszanka podana została tak, że nie można się oderwać. I nie mówię o dzieciach, ale o sobie.
To, że komiks jest dla dzieci, nie oznacza wcale, że jest słodko-tęczowo i infantylnie. Wręcz przeciwnie. Napięcie rośnie, bywa ciemno, posępnie, ponuro, nawet groźnie. Niektóre z postaci wcale nie są sympatyczne.
W pierwszym tomie mamy zawiązanie akcji, pozostawiające duży niedosyt. Nie róbcie tego swoim bliskim i zadbajcie o to, aby tom drugi był zawczasu pod ręką. Tam akcja się zagęszcza, przyspiesza, pędzi. Misja zostaje wykonana i ...okazuje się, że to dopiero początek.
Nie mniej od treści wciągająca jest forma. Dawno nie miałam w rękach komiksu tak ładnego. Świetne zestawienia kreskówkowo rysowanych, pogodnie kolorowych postaci z niezwykłymi tłami, w których pobrzmiewa echo Studia Ghibli. Bardzo przyjemnie się na to patrzy.
Powodzenie przygód w tej opowieści zależy od współpracy i wzajemnej pomocy, często podkreślana jest siła i waga więzów rodzinnych. Pojawia się pokusa, żeby zostać solowym superbohaterem, ale czytelnik od początku przeczuwa, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Ze starcia sił dobra i zła zwycięsko może wyjść tylko drużyna, tylko rodzina trzymająca się razem. Niby tak jest w każdej tego typu historii, ale jednak tu jakby częściej jest to podkreślane.
A Sapkowski miał rację. Elfy są ZŁE.
A Sapkowski miał rację. Elfy są ZŁE.
Kazu Kibuishi
Amulet
Księga pierwsza: Strażniczka
Księga druga: Klątwa Strażniczki
tłumaczenie Maria Lengren
wyd. Planeta komiksów 2016, 2017
oprawa miękka
komiks
Brzmi świetnie, zapisuję! A dla jakiego wieku mniej więcej?
OdpowiedzUsuńU nas podoba się zarówno mnie ;) jak i 7-latowi i 10-latkowi.
Usuń