Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 14 września 2017

Bingo!

Wakacje za nami, ze skomplikowanej układanki pt. 10 tygodni wolnego vs 26 dni urlopu wyszliśmy zwycięsko. Wszystko się udało, widzieliśmy fajne i ciekawe miejsca, zupełnie nowe i kilka starych, przeczytaliśmy kilka książek (jednak, w sumie, wszyscy), przejechaliśmy ...set kilometrów. I to  z samochodem wiąże się jedno z naszych wakacyjnych wspomnień. Podróżne Bingo!

Pomysł tak prosty, że aż dziw bierze, że wcześniej na to nie wpadliśmy. Znalazłam kiedyś w sklepie będącym skarbnicą fantastycznych, zabawnych, na ogół zupełnie niepotrzebnych lub niebywale praktycznych drobiazgów. Kupiłam w jakimś głębokim grudniu czy lutym i na szczęście przypomniałam sobie przed wyjazdem na wakacje. Czekało nas kilka godzin w samochodzie, codziennie po trochu, bo wakacje miały być objazdowe. W takich sytuacjach pojawia się problem, czym się zająć w podróży. Komiksy, książki, audiobooki, "activity books" z zadaniami - jasne. Ale zawsze fajnie mieć coś nowego. Bingo było jak strzał w 10, jak ... Bingo!

Myślałam, że albo będę grała głównie z Bratem, ewentualnie chłopcy pograją sami. Tymczasem najbardziej zapalonym graczem okazał się Stasiek, a tata nie grał tylko dlatego, że prowadził. Chociaż... mam wrażenie, że nieco naginał trasę dla naszych potrzeb, zwalniał znacząco w niektórych miejscach, żebyśmy dobrze się bawili.

Bo Bingo!, o którym mowa, jest obrazkowe. Proste w swojej formie i formule niebywale. Oto na kartach mamy obrazki różnych rzeczy, które podczas podróży możemy zobaczyć za oknem: kwiat, drzewo, krowę, zegar, latarnię, znak drogowy, hydrant. Musimy zobaczyć wszystko, co mamy na karcie, albo umówić się, że skreślamy tylko pasek, pionowy lub poziomy. Możemy sobie ułatwiać zadania (i zaliczyć słuchawki Staśka), albo utrudniać (wymagając żeby rzeczy były zobaczone poza samochodem, miały dokładnie ten sam kolor, co na obrazku itd.). Trzeba wykazać się spostrzegawczością, ale i pomysłowością. Prosta, ale zaskakująco dobra zabawa. Zdarzało się, że któreś z nas krzyczało Bingo! na długo po tym, jak wysiedliśmy z samochodu, kiedy wreszcie, w centrum Lublina, zobaczyło faceta z walizką...



Polecamy wszystkim podróżnikom. W sezonie letnim, bo chyba jednak trochę łatwiej. Ale właściwie można narysować własne karty, jak te w zestawie już się nam znudzą. Można też wyobrazić sobie Bingo! tematyczne, zależnie od kraju/regionu, w jaki się wybieramy... Bo regiony mają swoje cechy charakterystyczne. My dowiedzieliśmy się, że np. w lubelskim bardzo trudno o zakaz jazdy dla rowerów, za to w mazowieckim było dużo prościej...

W zestawie jest 6 różnych kart i dwa pisaki z gąbeczką do mazania.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz