W świetle zbliżającego się Dnia Dziecka tudzież zakończenia roku szkolnego (mam nadzieję, że nie upadł całkiem zwyczaj fetowania go nagrodą książkową) może napiszę o czymś przydatnym. Przetestowanym na żywym organizmie.
Komiks paragrafowy.
Pamiętacie książki z serii Wehikuł czasu? Moje gdzieś przepadły w pomroce dziejów, ale nabyłam sentymentalnie jedną ostatnio "na wabia". Z nadzieją, że zainteresuje Staśka. Poszło średnio (bo do czytania jest...), ale być może jej akcje wzrosną na fali paragrafowych komiksów.
Czym są książki paragrafowe? Właściwie to grą. RPG w wersji unplugged, z opcją selfie, bo nie potrzebujemy do niej nikogo innego. Czytamy historię, w której bohater (czasem tożsamy z czytelnikiem) staje przed wyborem. Pójść w lewo, czy w prawo. I to my możemy zdecydować. Jeśli w prawo, czytamy dalej na str. 7. I wpadamy w bagno. Jeśli w lewo, kontynuujemy na str. 12, gdzie czeka na nas piękna księżniczka. Albo odwrotnie, albo całkiem inaczej. Nie czytamy więc od deski do deski, tylko miotamy się po stronach w te i we wte. Mamy wpływ na to, co się wydarzy, o czym przeczytamy. Nie wiemy, co by było, gdyby bohater poszedł inaczej. Tzn nie wiemy do momentu, kiedy nie przeczytamy wszystkiego jeszcze raz, ale inaczej.
Na majówce, będącej dla dzieci elektronicznym odwykiem na łonie przyrody, wyciągnęłam Staśkowi Łzy bogini Nuwy (oczywiście, że spośród kilku tytułów/tematów wybrałam ten japoński!) w chwili jakiegoś silniejszego ataku utraty wiary w sens życia (bez telefonu). Boczył się chwilę, ale cóż było robić (dookoła tylko góry, potoki, zielona trawa, piękna pogoda, rowery, piłka, stado koleżeństwa, huśtawki i ogniska). Zaczął czytać. Za chwilę umarł. Zaczął od nowa. Zabili go. I tak osiem razy. Stopniowo jego głośne jęki (po kolejnej gwałtownej śmierci lub zabrnięciu w ślepą uliczkę) wabiły coraz większą część dzieciowej ekipy. W końcu siedzieli dookoła wianuszkiem, zaglądali przez ramię i wspólnie radzili, co robić.
Myślałam, że zabawa będzie jednorazowa, ewentualnie książka będzie przechodziła z rąk do rąk. Pomyliłam się. Jak już wreszcie Staśkowi udało się dobrnąć do końca przygody, okazało się, że jednak nie do końca wypełnił nałożone na niego na początku historii zadanie. Można było lepiej. Więc zaczął od nowa. Potem przypomniało się, że na początku gry wybiera się dla postaci zdolność specjalną, więc co by było, gdyby miało się inną niż ta pierwsza? Zaczął od nowa. Straciłam rachubę ile razy grał. - Mamo, tu wciąż są obrazki, których nie widziałem!. Czytelnik-gracz był zadowolony.
O co więc chodzi? Na początku czytamy instrukcję objaśniającą co i jak i tworzymy postać - wybieramy jej zdolność specjalną, ekwipunek. W książce jest karta postaci do wypełnienia, ale wpadliśmy na o, żeby używać do grania osobnej kartki. Zwłaszcza, że statystyki postaci (żywotność, czas) się zmieniają w trakcie gry. Potem czytamy zawiązanie akcji - w tym wypadku złodzieje ukradli ze świątyni pędy boskiej rośliny, a czytelnik/gracz został wynajęty do złapania złodziei i odzyskania pędów. Cena zostaje ustalona, zasady znasz, pora wybrać miejsce, w które należy udać się najpierw (port, dzielnica rzemieślników, czy może slumsy). Gra się rozpoczyna.
Warto zerknąć na koniec książki, bo okazuje się, że poza głównym celem, w trakcie gry można wykonać kilka zadań pobocznych (czyli typowe side quest), za które można zdobyć dodatkowe punkty. A więc można grać, żeby wygrać, albo też grać żeby "wymaksować punkty".
Oczywiście jest trochę brutalnie, można dostać w zaułku nożem pod żebra, lub samemu trzeba przyłożyć komuś manriki lub mieczem. Zleceniodawcom nie zależy, czy złodzieje będą żywi czy martwi. Wszystko to zostaje jednak w sferze wyobraźni i niedoczytania, ewentualnie zatrzymane w kadrze komiksu. A rysunki są całkiem ok.
Myślałam, że zabawa będzie jednorazowa, ewentualnie książka będzie przechodziła z rąk do rąk. Pomyliłam się. Jak już wreszcie Staśkowi udało się dobrnąć do końca przygody, okazało się, że jednak nie do końca wypełnił nałożone na niego na początku historii zadanie. Można było lepiej. Więc zaczął od nowa. Potem przypomniało się, że na początku gry wybiera się dla postaci zdolność specjalną, więc co by było, gdyby miało się inną niż ta pierwsza? Zaczął od nowa. Straciłam rachubę ile razy grał. - Mamo, tu wciąż są obrazki, których nie widziałem!. Czytelnik-gracz był zadowolony.
O co więc chodzi? Na początku czytamy instrukcję objaśniającą co i jak i tworzymy postać - wybieramy jej zdolność specjalną, ekwipunek. W książce jest karta postaci do wypełnienia, ale wpadliśmy na o, żeby używać do grania osobnej kartki. Zwłaszcza, że statystyki postaci (żywotność, czas) się zmieniają w trakcie gry. Potem czytamy zawiązanie akcji - w tym wypadku złodzieje ukradli ze świątyni pędy boskiej rośliny, a czytelnik/gracz został wynajęty do złapania złodziei i odzyskania pędów. Cena zostaje ustalona, zasady znasz, pora wybrać miejsce, w które należy udać się najpierw (port, dzielnica rzemieślników, czy może slumsy). Gra się rozpoczyna.
Warto zerknąć na koniec książki, bo okazuje się, że poza głównym celem, w trakcie gry można wykonać kilka zadań pobocznych (czyli typowe side quest), za które można zdobyć dodatkowe punkty. A więc można grać, żeby wygrać, albo też grać żeby "wymaksować punkty".
Oczywiście jest trochę brutalnie, można dostać w zaułku nożem pod żebra, lub samemu trzeba przyłożyć komuś manriki lub mieczem. Zleceniodawcom nie zależy, czy złodzieje będą żywi czy martwi. Wszystko to zostaje jednak w sferze wyobraźni i niedoczytania, ewentualnie zatrzymane w kadrze komiksu. A rysunki są całkiem ok.
Książki z tej serii wydane zostały przez Foxgames, czyli część wydawnictwa Foksal dedykowaną właśnie grom. Jest ich osiem, właśnie ukazały się dwie najnowsze. Każda o innej tematyce i klimacie, jak sądzę. Szcherlock Holmes, Rycerze, Piraci, Zombi, Technomagowie, Superbohaterzy, Wilkołak.
Na wakacje i elektroniczny odwyk to książki jak znalazł. Już ostrzymy sobie zęby na Technomagów, a pewnie na tym się nie skończy, skoro nie jest to zabawa tak całkiem jednorazowa.
Łzy bogini Nuwy
scenariusz Manuro
ilustracje Ben Jurdic
tłumaczenie Julia Chimiak
wyd. Foxgames 2018
oprawa twada
komiks paragrafowy/gra
My wlasnie kupilismy Technomagow i Sherlocka Holmesa.. i juz sie nie moge doczekac az sie do nich dorwe i ja i moj 10latek..ale Lzy Boginii Nuwy juz czekaja grzecznie w koszyku..
OdpowiedzUsuńWiem, ze nie to samo ale zajawka zaczela sie od "Jak wytresowac Cthulu", ktory wciaga od poczatku.
Pierwsze słyszę o takich książkach. Sam chętnie bym je poczytał !
OdpowiedzUsuń