Do fabrykiPoszedł tato,Robił na mnieCałe lato,Żebym zdrowyI wesołyPoszedł dzisiajSam do szkoły.
Naiwnie myślałam sobie, że skoro zachował się mój egzemplarz z wierszami Władysława Broniewskiego Dla dzieci ilustrowanymi przez Joannę Zimowską - Kwak, to innego nie potrzebuję. Wszak tu o treść chodzi głównie. Nie mnóżmy bytów. Miejmy na uwadze miejsce oraz wytrzymałość stropów! Co mi tam nowe wydania! Choćby Butenko - to dostoję!
... nie dostałam...
Że fajne, że Butenko, że para do Andronów będzie... tak sobie potem tłumaczyłam. W dodatku, że za TAKĄ cenę to grzech byłby nie posiąść. Regał i podłogi (oraz mąż) tylko jęknęły(li).
No i mam dwie książki, z dokładnie tymi samymi wierszami, a jakby nie takimi samymi. I wyraźnie teraz widzę, co przedtem niby wiedziałam przecież, jak bardzo ilustracje oddziałują na tekst, współpracują z nim, współgrają (lub nie), tworząc nowy wytwór literacko-plastyczny.
No bo tak. Ta moja stara książka. Wartości sentymentalne, oczywiście, bo jakoś tam pamiętana z dzieciństwa. Ale bez przesady, szczerze mówiąc. A zresztą, jeśli o pamięć chodzi, to raczej też o ilustracjach mówię, niż o samych tekstach. One takie jakieś... no wiersze dla dzieci, dużo ich miałam. Same ilustracje, ich oszczędna kolorystyka, pewna monochromatyczność w obrębie jednej strony... cóż, chciałoby się wierzyć, że to tylko i wyłącznie zamierzone środki artystki, a nie niedobory na rynku materiałów plastycznych i technologii drukarskich... Obrazki ilustrujące tematy wierszy - jak o ptaszku, to ptaszek, jak o kasztanach, to kasztany...dzieci uśmiechnięte, pyzate, jasno określone miejsce obrazka (u dołu strony). Ilustracje charakterystyczne dla mojego dzieciństwa (stąd sentyment). Mówiąc wprost charakterystyczne dla lat 80. takich, jakie je pamiętam. Mówiąc brutalnie - wszystkie z nieuchwytną domieszką szarości. Która, jak się okazało mogła rzutować na treść również.
Stasiek ... nie jestem pewna, czy zauważył tę książkę na półce, a i ja sama, jak odnalazłam ją w Pudle, przejrzałam sentymentalnie i ...tyle.
A teraz nowe wydanie z ilustracjami Bohdana Butenki. Feeria kolorów, rozmach, zabawa literami, ale i treścią, znaczeniem. Ilustracje dopowiadające. Postacie, choć też wszystkie "z jednej rodziny" to miniaste bardziej - zdziwione, złe, radosne... No 200% butenkowatości ulubionej.
I w tym towarzystwie również wiersze jakby nabrały koloru, tempa, życia i radości - w ogóle jakiś emocji, których Pan Broniewski zapewne nie był pozbawiony. A my nabraliśmy ochoty na ich czytanie. Byliśmy nawet w stanie wyłowić takie perełki, jak ta, że tato robił na mnie całe lato :D, albo o zwykłym, dniu strażaka, albo łatwa i fajną prawie wyliczankę o zajączkach. (Jasne, złośliwie można powiedzieć, że jak się jest zamkniętym w samochodzie na prawie 500 kilometrowej trasie, to różne rzeczy da się znieść ;) książka miała swoją premierę bowiem gdzieś między Łęczycą a Krośniewicami. Nie było to jednak jej pierwsze i ostatnie czytanie!).
Oczywiście, nie przesadzajmy z tym szarym dzieciństwem lat 80.! Nie było tak straszliwe przecież. Wszak jednym z silniejszych ilustratorskich wspomnień są niebywale kolorowe, miniaste i z rozmachem zrobione ilustracje do Andronów Brzechwy .... Bohdana Butenki :D :D :D
Czyli jednak sentymenty, sentymenty...
Z ciekawostek mojego starego egzemplarza Dla dzieci - wiersz Choinki, podobnie jak Spacerek w Rupakach ma przypisane ołówkiem role do odtworzenia na akademii (Basia C., Jarek B. Liljana (!) J., są tez partie do recytowania Razem ;)). Być może zacznę się zastanawiać nad psychoanalizą ;)
I jeszcze pieczątka oznajmiająca, że książka kosztowała 0 rubli i 90 kopiejek?!
Władysław Broniewski
Dla dzieci
ilustrowała Joanna Zimowska - Kwak,
wyd. KAW, Warszawa 1982
oprawa miękka
Władysław Broniewski
Dla dzieci
opracował graficznie Bohdan Butenkowyd. Zysk i S-ka, Poznań 2011
oprawa twarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz