Postanowiłam nadrobić nieco klasyki. Bo Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham, to podobno klasyka. Kiedyś czytałam o tej książce - być może zbyt entuzjastyczne i pełne zdrobnień recenzje - i pomyślałam sobie, że eee taam. Takie słodkie potterowe króliczki, sentymentalne kawałki, które wszyscy kochają, toż to coś podejrzanego. I nie kupiłam, ba, nawet nie starałam się obejrzeć. Ale książki czasem same pchają mi się do rąk ;-) Kiedyś u kogoś sobie obejrzałam. I cóż... Mamy już własną.
...Bo to bardzo sympatyczna książeczka jest!
I po raz kolejny taka, która - w sposób dla mnie nie do końca zrozumiały - nadaje na tych samych falach, co dziecko. Wiele jest tekstów, które z obiektywnego i dorosłego punktu widzenia nie są żadną tam super-hiper rewelacją, a dzieci je natychmiast "łapią" i uwielbiają.
Tu prosta opowiastka (och, jak ten wyraz pasuje do tych jak dla mnie na wskroś brytyjskich ilustracji!) o uczuciach i o tym, że trudno je wyrazić. I o tym, że nawet jak trudno słowami, to się da!
Stara zabawa w kto kogo lubi bardziej, któż jej nie zna... Może tu tkwi tajemnica powodzenia tego prostego tekstu? Że tak naprawdę każdy "bardziej", ale łatwiej pokazać "taaak bardzo" niż powiedzieć jak. No bo jak bardziej? ;-)
A! I jeszcze jest to książka o tym, że dorośli jednak starają się zawsze mieć ostatnie słowo ;-) (nie wiem, czy słusznie...)
A! I jeszcze jest to książka o tym, że dorośli jednak starają się zawsze mieć ostatnie słowo ;-) (nie wiem, czy słusznie...)
Stasiek nie lubi jej jakoś obsesyjnie, ale po kilkukrotnym czytaniu do naszych rozmów wkradło się określanie bardziejowatości poprzez rozciągnięcie szerokie ramion, albo "jak stąd do..." :D Fajne to.
Aha, mamy wersję angielską, w dodatku w miniaturze (ale dzięki temu zmieściła się w koszyczku Zająca Wielkanocnego ;)). Poza różnicą języka daje się zauważyć bardzo wyraźna różnica w cenie... Zupełnie nie wiem, dlaczego. Więc jeśli komuś "nie robi", to polecam poszukanie angielskiej. A za resztę można kupić kolejną książkę (albo i dwie, bo różnica naprawdę niebagatelna była).
PS pół roku później.
Właściwie nie czytamy już za bardzo tej książeczki. Ale jednak było warto - co jakiś czas (często nawet) dowiaduję się, że jestem kochana jak stąd do Japonii piętnaście razy, albo jak stąd do Kosmosu, jak stąd do oceanu, a nawet ! jak stąd do Torunia! :D
Po raz kolejny polecamy - uczy wyrażania uczuć.
PS pół roku później.
Właściwie nie czytamy już za bardzo tej książeczki. Ale jednak było warto - co jakiś czas (często nawet) dowiaduję się, że jestem kochana jak stąd do Japonii piętnaście razy, albo jak stąd do Kosmosu, jak stąd do oceanu, a nawet ! jak stąd do Torunia! :D
Po raz kolejny polecamy - uczy wyrażania uczuć.
Sam McBartney
Guess How Much I Love You
ilustrowała Anita Jeram
wyd. Walker Books (Little Favourites - Classic picture books in miniature) 2001
oprawa twarda
obrazki > tekst
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz