Stasiek ostatnio lubi drapieżniki. Głównie rysować, ale też okazało się, że te w bajkach też. Jednego dnia zażyczył sobie - wszystko o wilku!
Obowiązkowy wilk nr 1 w temacie - Czerwony Kapturek. Czytujemy od dawna, muchomorowego, napisanego na nowo przez Zofię Stanecką, zilustrowanego przez Bartka Drejewicza. Schemat zachowany, może z wyjątkiem ojca, który nie może do babci, bo jedzie na zjazd hodowców drobiu :D No i wilk niebywale elokwentny w tej wersji jest. Ale nie zostaje wegetarianinem, choć jego los nie jest jednoznaczny, bo Leśniczy
[...] w samą porę przybył do chatki Babci i uwolnił z wilczego brzucha obie uwięzione.
Czyli dosyć oględnie.
Czerwony Kapturek
ilustrował Bartek Drejewicz
wyd. Muchomor 2004
Na marginesie.
Zupełnie nie oględnie było za to w naklejkowej wersji bajki, ilustrowanej przez Stephena Cartwrighta, którą mieliśmy onegdaj. Zabawa dla miłośników naklejek i żółtej kaczuszki. Naklejek było chyba 50, do wklejania pomiędzy tekst i do uzupełnienia ilustracji. I bonusowa żółta kaczka cartwrightowa na każdej stronie do odnalezienia :D
Czerwony Kapturek. Klasyczne baśnie z naklejkami
ilustrował Stephen Cartwright
wyd. Book House 2008
Obowiązkowy wilk nr 2 to więcej wilków i dziewczynka, bo to Nusia i wilki, o której już było, ale wciąż jest jedną z ulubionych naszych książek. Jeździ z nami na wakacje i nawet jak przez dwa tygodnie nie jest czytana, to być musi.
Trzeci wilk był też z Muchomora wraz z dokupionymi wreszcie do kolekcji Trzema Świnkami. Jak cała ta seria baśni, ta też napisana przez Zofię Stanecką, tym razem w duecie z Elżbietą Wasiuczyńską. Dla mnie plusem jest to, że świnki jakoś mało "pankuleczkowe" są ;)
Trzy świnki
ilustrowała Elżbieta Wasiuczyńska
wyd. Muchomor 2004.
Czwartego wilka dokooptowaliśmy z wielkiej i ciężkiej księgi z wilkiem na okładce, czyli z nowych Braci Grimm, których udało mi się pozyskać drogą miłej wymiany :D Czytam ją teraz sobie, próbując zapamiętać, co bardziej krwawe tytuły (żeby je póki co omijać...), ale szczerze mówiąc, po różnych opisach i recenzjach spodziewałam się, że cały tom będzie niemal spływał krwią i okrucieństwem, a tu nic takiego!
No, są wprawdzie baśnie, w których pewną role odgrywają misy z poćwiartowanymi zwłokami, ale takich naprawdę jest niewiele. No chyba, że moja wrażliwość jakaś przytępiona. W każdym razie myślę, że jesienią zaczniemy testowanie na - wtedy już - Czterolatku.
Wracając do wilka, to przeczytaliśmy o siedmiu koziołkach, zwiedzionych i zjedzonych przez złego wilka i oczywiście wyratowanych mimo to z opresji przez dzielną kozią mamę dzięki najmniejszemu koziołkowi.
Wracając do wilka, to przeczytaliśmy o siedmiu koziołkach, zwiedzionych i zjedzonych przez złego wilka i oczywiście wyratowanych mimo to z opresji przez dzielną kozią mamę dzięki najmniejszemu koziołkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz