Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 9 sierpnia 2011

Wakacje

Wakacje. Wakacje trwają, ale jakoś tak już w nich okrzepliśmy, że udało mi się wreszcie usiąść przy klawiaturze. I napiszę o naszych wakacyjnych lekturach. Pudło na samochody (w domu) okazało się świetną podróżną biblioteką, doskonale chroniącą książki, ale też dzięki swoim wymiarom ograniczającą nieco (to dobrze!) i zmuszającą do wyborów. Przed każdym więc wyjazdem dokonywaliśmy selekcji i wybieraliśmy książki, ze względu na aspekt praktyczny - dużo opowiadań w jednym tomie - okolicznościowy, "nowościowy" oraz oczywiście bardzo ważny aspekt "ukochania".



Ewidentnie w tym roku prym wiodą Julki, czyli Julek i Julka Annie M.G. Schmidt. Pisałam już o nich poprzednio, jak zaczynaliśmy czytanie, teraz została nam połowa ostatniego tomu (akurat czwartego, bo piaty już za nami). Szkoda będzie jak skończymy, ale coś mi mówi, że zaczniemy wtedy od początku. Julki mają tę czarodziejską właściwość, że co któreś opowiadanie okazuje się "zupełnie prawdziwe" i aktualne niezwykle. Jak choćby to, w którym Julka żądli osa w kciuk, kilka dni po tym, jak Staśka osa ugryzła ...w kciuk! No zadziwiające.

Kolejnym hitem wakacyjnym jest Kto kogo zjada, bo oto okazało się, że Stasiek umie SAM tę książkę przeczytać! Zacina się już chyba tylko na chrząszczu grabarzu ;) "Czyta" więc po kolei wszystkim członkom rodziny, bardzo zadowolony. :D

I Gruffalo pojechał też. Jemu należy się osobny wpis, na pewno, ale wspominam, bo pojawił się w naszej skrzynce pocztowej pomiędzy jednym wyjazdem, a drugim i bardzo nam wszystkim przypadł do gustu. Nawet Bratu, bo z myślą o nim zamówiłam kartonową wersję. Tłumaczymy więc symultanicznie ;) (choć już mam też polską wersję tekstu! hura!), ale też czasem, dla świetnej melodii oryginału czytamy po angielsku. I oglądamy film. Ale o tym wszystkim jeszcze napiszę.

Pojechały też z nami księżniczki na każdy dzień tygodnia, oczywiście razem ze smokami. Książka o dinozaurach. Z oczywistości -książki o bohaterach filmu Auta (od niedawna także drugiej części), które nawet nieczytane, ale muszą być pod ręką na wszelki wypadek. Podobnie zresztą jak Nusia. Zapomnieliśmy o niej jadąc na nasze pierwsze wakacje, ale na szczęście Tato dojeżdżał do nas po tygodniu, dojechał więc razem z Nusią. Nie czytaliśmy jej potem wcale :D ale BYŁA. Tym razem jeszcze razem z Nusią zabrał się Igor. Elmer z Wilburem. I tato Różyczko razem z trójką swoich dzieci.
Oba Mamoka też z nami jeżdżą.

O Bracie nie zapomnieliśmy i choć lubi zaglądać do wszystkich książek na jakie natrafi, z myślą o nim zabraliśmy obowiązkową Lokomotywę, Jedzie pociąg muchomorowy, Gdzieżeś ty bywał, Czarny Baranie. Specjalnie na wakacje dostał też wielką (formatem) nowinkę tatarakową - 1001 drobiazgów - W mieście.

Ale wakacje to też czas nowości. I z tym pudłem na książki to jest tak, że o ile jak wyjeżdżamy na wakacje wszystkie książki się w nim mieszczą, to jak mamy wracać, to już jakoś nie bardzo. Bo nawet jeśli spędzamy wakacje 25 km od najbliższej księgarni (jak teraz), albo w ogóle nie wychylamy nosa poza wiejskie podwórko (jak poprzednio), to co kilka dni pojawia się nowa książka. Do tej pory starannie ukryta pomiędzy sztukami nieużywanej odzieży na dnie walizki, lub w podręcznej "torbie kaowca" pojawia się w deszczowy dzień, w czasie długiej podróży, albo pociesza po odjeździe taty, pomaga zwalczyć ból kciuka ugryzionego przez osę, czy po prostu jest kolejnym tomem Julków i musi sie pojawić, bo poprzedni właśnie się skończył. Nie mówiąc o wizytach - jednak - w przygodnie napotkanych księgarniach czy też prezentach. Nie wiem więc, czy zmieścimy się do pudła w drodze powrotnej, ale na pewno nie zabraknie nam lektur do czytania :D I do opisywania też.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz