Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

środa, 29 sierpnia 2012

Lato Różyczków

Opary absurdu nad rodziną Różyczków gęstnieją.


Dzięki zmysłowi inżynierskiemu młodych Różyczków, którzy skonstruowali robota zwierzęcego, rodzina w trybie Kup teraz weszła w posiadanie domku letniskowego. Domek letniskowy fajna rzecz, więc wszyscy się niezmiernie ucieszyli, nawet tata, jak już ochłonął z pierwszego szoku.
Domek jest śliczny jak marzenie, tylko specjalista od marketingu i reklamy, robiący zdjęcie dla portalu sprzedającego nieruchomości widocznie przekrzywił trochę głowę jak robił zdjęcie. Domek nie stoi bowiem na malowniczej krzywiźnie, ale jest malowniczo krzywy. Na tyle, że trzeba przybijać dywaniki do podłogi i przycinać nogi sprzętom domowym. To akurat mnie nie zdziwiło zupełnie, bo mój osobisty wujek, użytkujący do niedawna nieco krzywą werandę miał właśnie taki stoliczek z dwoma nóżkami bardziej, żeby herbata się z kubków nie wylewała.

O tym, że w studni nie ma wody mówi już tytuł, ale okazuje się, że nie ma jej również w jeziorze, ani w ogóle nigdzie. Na szczęście z odsieczą przybywa nieoceniony sąsiad Rurka i - jak to u Różyczków - wskaźniki natychmiast wędrują z pozycji zero na pozycje nadmiar.


Rysunki nadążają za treścią i są równie odjechane. Lubię ten, na którym Różyczkowie jadą samochodem, a obok, z wywieszonym językiem biegną krowa i koń. Bardzo uprzejmie z ich strony. U nas zwykle na hasło "zobaczcie cośtamcośtam" chłopaki natychmiast odwracają głowy w drugą stronę, pytając "gdziegdziegdzie'', po czym następuje aferka i dąsy, bo "ja nie zobaczyłem", a tata jakoś nie zatrzymuje samochodu przy każdej atrakcji (typu traktor n.p.) żeby się dzieci napatrzyły. A taką kłusującą obok samochodu krowę można nie tylko zauważyć, ale się i napatrzyć na nią nieco.

Aha, domek stoi na trasie przelotów wędrownych ptaków, więc nie można zamykać okien.

Wspominałam, o gęstniejących oparach?


Mimo, że historie rodziny Różyczków coraz bardziej odpadają od pionu, nadal bawią i dorosłych, i dzieci. I o ile okoliczności coraz bardziej absurdalne, o tyle reakcje dzieci - i tych książkowych, i czytających/słuchających - wciąż i niezmiennie całkowicie ...normalne.

Ale kto mi wyjaśni, dlaczego pan Koniczynka mnie drażnił, a pan Rurka mnie bawi? W sumie bardzo są do siebie podobni...

 


Tato, w studni nie ma wody!
Markus Majaluoma
wyd. Bona 2012
oprawa twarda
tekst = ilustracje





Wydawnictwu dziękuję za książkę. 

2 komentarze:

  1. Siła spokoju taty Różyczko jest dla mnie, jak na razie, niedoścignionym wzorem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja - akurat przy czytaniu "Tato, popłyńmy na wyspę" - miałam wrażenie, ze taki humor w książkach dla dzieci to jest trochę na siłę. Ale może to nie kwestia akurat tej konkretnej książki, ale mojego przesilenia w czytaniu książek dla dzieci.
    b

    OdpowiedzUsuń