Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rodzinny zwierzyniec

Hipopotam Hipolit
(żeby nie było nieporozumień: za nim jest krzak malin)
Być może ostatnio jakoś zbyt poważnie podchodzę do tego, co czytam, zbyt dosłownie może, się nie umiem wyluzować, czy co. Albo to kwestia przypadku danego, jak zwykle, bo czasem czytam z przyjemnością szczerą i czystą, a czasem niby też, ale gdzieś tam drażni i zgrzyta.

Zuzia, cętkowana tancerka
Więc Zwierzyniec państwa Sztenglów mi zgrzyta. Nie jakoś bardzo, ale jednak.
Książka o trudnym do opanowania (!) przyroście różnych zwierząt w rodzinie Sztenglów oraz co z tego wynikło. Wiem, wiem: szalona rodzinka, absurdalny humor, dowcip, zabawne perypetie... Tak, właściwie można by tak tę książkę podsumować. Można też pewnie posłużyć się nią do delikatnej edukacji młodzieży n.t. "żeby móc posiadać w domu zwierzątko trzeba umieć mu zapewnić odpowiednie warunki". Może to memento, że nawet tam, Gdzie Pieprz Rośnie nie można robić wszystkiego, na co ma się ochotę. 
Dla mnie to trochę opowieść o nieudolnych dorosłych, których role przejmują dzieci - bo to dzieci w tej historii są jedynymi osobami, które podejmują jakikolwiek wysiłek, żeby opanować sytuację rodzinnego bankructwa. Rodzice załamują ręce, wzdychają Wielkie nieba i to by było na tyle. Nie są w stanie nawet pogonić życzliwych sąsiadów i pomocników Gdzie Pieprz Rośnie (ale może to dlatego, że wszyscy razem już tam są). Być może byłaby to dobra pomoc naukowa na jakiś kursach samorozwoju czy też innej asertywności...

E, a może za bardzo się nakręcam. Staśkowi się podobało. Bardzo. Czytaliśmy Zwierzyniec już dwa razy, dostąpił przecież też zaszczytu wyjazdu z nami na wakacje. Przy najnowszym czytaniu, jak widać, powstał nawet bogaty materiał ilustracyjny, który dumna i blada, zamieszczam. Nie żeby ilustracje  Jerzego Flisaka mi się nie podobały...

Sześć kotów od pani Wąsalowej
Przyjemność za to niewątpliwą sprawia samo obcowanie fizyczne z tą książką, ale tu akurat nie ma się czemu dziwić, bo to seria Mistrzowie Ilustracji Dwóch Sióstr.

Królik spod kredensu
Niemniej wizja obiadu, który w większości zjadają "domowe zwierzątka", córeczka chce się dzielić swoją zupą z tatusiem i wyciąga oszczędności ze skarbonki, żeby kupić jedzenie dla wszystkich (oprócz zwierząt, dodajmy jest jeszcze nowy sąsiad i stara sąsiadka) lekko jeży włosy na karku. Bardzo na temat wydaje mi się jedno z ulubionych powiedzeń mojego znajomego, że "nie wiadomo, z której strony krat zaczyna się ZOO"...  Ale może to ja jestem ostatnio za bardzo asertywna. Albo nie dość kocham zwierzęta. Albo to nastrój końca wakacji, po prostu i się czepiam bezpodstawnie czegoniebądź.
Za to Stasiek na pewno poleca, a o to przecież chodzi.





Vera Ferra-Mikura
Zwierzyniec państwa Sztenglów
ilustrował Jerzy Flisak
wyd. Dwie Siostry, seria Mistrzowie Ilustracji
oprawa twarda
tekst > ilustracje
ilustracje na blogu - Stasiek


Wydawnictwu dziękuję za książkę. 

7 komentarzy:

  1. Czyli, po raz kolejny, wrażenia dorosłego vs młodego. Też się zawsze zastanawiam, czy jest sens opisywania przeze mnie książek dla dzieci. Czepiam się bowiem rzeczy, które po chłopakach po prostu spływają albo ich wręcz nie zauważają. Zresztą, moim zdaniem, najważniejsze jest ostatnie zdanie wpisu i tego się będę trzymał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, masz rację. Stasiek zapytany, co mu się najbardziej podobało, powiedział, że to, że mieszkali w klatce! No i że mieli tyle zwierząt, dodał po chwili :D
    Też się za każdym razem zastanawiam, czy warto, żebym pisała o moich "ale" do różnych książek, które Stasiek zwykle kwituje "faaajne", albo "podoooba mi się" nie wnikając w szczegóły - chłopak zwięzły raczej jest i nie lubi się rozwlekać, zwłaszcza, jak go pytają.
    Z drugiej strony takie recenzje dużo łatwiej by się pisało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ilustracje Staśka są doskonałe :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję!
    Tak karygodnie zaniedbałam galerię, że teraz skwapliwie skorzystałam z okazji, żeby znów się pochwalić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubimy takie recenzje! I ilustracje:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale fajne rysunki!

    b

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak z drugiej strony, to myślę, że przecież w końcu ja, staruch, piszę dla innych staruchów. Chyba, że dzieciaki czytają, no to wtedy lipa. Konkluzja jest taka, że czas wrócić do pisania o literaturze dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń