Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

czwartek, 18 grudnia 2014

Świąteczny must have w oborze i na świerku


Tegoroczna pozycja obowiązkowa pod choinką dla wszystkich miłośników Pana Wrony 2+, 3+, 4+, 5+, n+ ...
Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony. U nas od 6. grudnia.
Nastała noc, na niebie ukazał się księżyc. Pan Wrona nie mógł zasnąć. Spojrzał na prezenty. Zamknął oczy. Popatrzył na zegarek. Znów zamknął oczy. Przewrócił się na drugi bok. Popatrzył w sufit.
- Kra! Nie wytrzymam!
Pan Wrona wyfrunął z łóżka i zaczął rozrywać prezenty.
- Wesołych Świąt Panie Wrono! Dziękuję! Proszę, to dla ciebie, Panie Wrono! Och, jaki piękny, ach dziękuję! Właśnie o takim marzyłem!
Na koniec osunął się na podłogę z wyczerpania. Z kurnika dochodziło pianie koguta.
Kupiona w odruchu bezwarunkowym zupełnie (bo jak nie kupić). Jujja Wieslander i Sven Nordqvist w najlepszej formie, czyli w formie obrazkowej. Okazuje się, że żadna inna nie wchodzi w grę, a sam krowo-wroni duet nie daje tej gwarancji sukcesu, co duet pisarsko-ilustratorski. Tu jest naprawdę wspaniale. Nasza ulubiona symultaniczna obecność Pana Wrony przy niewzruszonej Mamie Mu, a do tego wielka gratka dla drobiazgowych oglądaczy - gniazdo Pana Wrony od wewnątrz!


A historia oczywiście świąteczna, oczywiście bardzo charakterystyczna dla bohaterów i oczywiście przyjemnie nostalgiczna na końcu.
Nie zdradzę chyba wiele, jeśli powiem, że pojawiają się ...kury!

Na nadchodzące Święta już teraz życzę Wam, żebyście po rozpakowaniu prezentów osunęli się na podłogę z wyczerpania!














Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony
Jujja Wieslander
il. Sven Nordqvist
wyd. Zakamarki, Poznań 2014
okładka twarda 

obrazki = tekst

7 komentarzy:

  1. Och, dzisiaj odebrałam właśnie. Nie mogę się doczekać reakcji córki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy, mamy!:) Kupiłam, jak tylko zobaczyłam, że jest! Cóż z tego, kiedy nie mam czasu nawet przekartkować, by nie wspomnieć o przeczytaniu... Ale w święta, o tak, w święta, jak już tylko odzyskamy siły po poprezentowym wyczerpaniu, wtedy to przeczytamy i obśmiejemy się jak zwykle do łez!:)
    PS. Dawno już u Ciebie nie byłam (dawno nigdzie nie byłam) i widzę, że tyle fajnych postów popełniłaś! Ach, w święta, tak w święta, wszystkie je przeczytam!:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Też mam nadzieję, że Święta nadejdą statecznym krokiem i zatrzymają się na chwilkę u nas, a nie jak grudzień, leci pędzi nie wiadomo dokąd i kiedy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ach, szykują się czytane (zaczytane) święta ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ja tak mam zawsze. W planach. Dobre choć plany:)

      Usuń
  4. Kupiłam dla dziecka z rodziny. Chciałabym dla nas, choćby dla tych ilustracji:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak napisałam, obrazkową Mamę Mu kupuję póki co w odruchu zupełnie bezwarunkowym, podobnie jak Piję Lindenbaum. Póki co wszystko w porządku, bo na pokładzie 4 latek, więc żelazne alibi, ale czasem się zastanawiam, co będzie za czas jakiś...
    Choć sądząc po wczorajszych pretensjach 7latka o to, że Mamę Mu czytaliśmy SAMI jak on był w łazience, jeszcze trochę tego czasu mam :)

    OdpowiedzUsuń