Jeśli się skradamy, a trawa jest za niska, to wystaje nam pupa.
Jestem zdziwiona. No jak to? My miłośnicy Pana Wrony i Mamy Mu, tak cieszyliśy się, że będzie zbiór nowych opowiadań, a tu...
Książkę Mama Mu na rowerze i inne historie, w której jest 12 opowiadań o przygodach krowio-wroniego duetu mamy już od czerwca, a tymczasem nie jestem pewna, czy przeczytaliśmy wszystkie... Sama nie wiem, czemu właściwie. Czy przez natłok innych książek, dłuższe dni spędzane na rowerze i bieganiu, czy wakacyjne królowanie Julka i Julki, czy co?
A może trochę jednak przez formę - świetnie mieć tak dużo opowiadań na raz, ale siła "pojedynczych Mam Mu" tkwiła w ich obrazkowym wydaniu, w kolorowych ilustracjach Nordqvista świetnie zestawionych z dobrze dawkowanym tekstem. Tutaj mamy o połowę mniejszy format. Dużo tekstu i po jednej całostronicowej ilustracji do każdego opowiadania. Trochę mało, choć książka wydana jest bardzo ładnie. Miałam tez wrażenie, że niektóre z opowiadań są dłuższe, niż tamte pierwsze... ale może to właśnie przez brak obrazków? Troszeczkę też wydają mi się trudniejsze, niektóre też jakby mają więcej drugiego dna dla czytających dorosłych, co jest miłe i fajne, ale widziałam jak Staśkowi czasem trudno się skupić i ucieka mu wątek...
E, a może to taki czas po prostu był?
Przyszła jesień, czasu na czytanie robi się coraz więcej, na pewno wrócimy do przygód Mamy Mu i Pana Wrony. Bo są świetne. I pełne nowych pomysłów, bo teraz nie tylko Mama Mu coś chce robić (tańczyć, pływać, czytać czy jeździć na rowerze), ale także Pan Wrona rozwija swoje liczne talenty, zwłaszcza, że okazuje się, że jego mama była ...tygrysicą :D !
Zastanawiam się teraz, czy tak samo będzie ze zbiorczym wydaniem Janoscha, które zapowiedział Znak...
Mama Mu na rowerze i inne historie
Jujja Wieslander, Tomas Wieslander
ilustracje: Sven Nordqvist
wyd. Zakamarki 2011
oprawa twarda
tekst > obrazki
Mamy tę książkę od dawna, ale u nas na nią za wcześnie z powodów podanych przez Ciebie - za mało obrazków, za dużo tekstu. U nas obrazki muszą jeszcze być bezwzględnie. I zgadzam się, że te duże pojedyncze Mamy Mu mają w sobie to coś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bruy-ere