Stasiek ostatnio łowił rybę i budował dom.
W księgarni (dlatego mogę z czystym sumieniem tu o tym napisać ;-)). Byliśmy w niedzielę na dniu rodzinnym w księgarni Bona. To bardzo miłe miejsce na ul. Kanoniczej, z dobrą kawą, pysznym ciastem i nieprzypadkowym wyborem książek. Przyznam się, ze czasem chodzę tam na "kawę z mlekiem" ;) (bo na ogół z Bratem chodzimy) potestować książki, które wpadną mi w oko. Albo idę zobaczyć, czy coś mi w oko nie wpadnie właśnie. Tym razem była zabawa dla całej rodziny. Miły pan czytał fragmenty książek, pisaliśmy razem opowieści na wędrujących kartkach, dzieci łowiły ryby, puszczały statki i budowały domy. Półki z książkami obejmował coraz większy nieład (Bona ma specjalną wydzieloną część z półkami z literaturą dziecięcą sięgającymi podłogi, co umożliwia samoobsługę najmłodszych) i to było chyba najfajniejsze, bo mimo rozgardiaszu, zamieszania i atrakcji tu i ówdzie widać było małego Ludka, który siedzi w kącie i zapamiętale przewraca kartki (nawet Brat próbował, bo jak widzi regał z rzędem kolorowych grzbietów , trudno utrzymać go na miejscu). Rodzice oczywiście poza piciem kawy i zabawami też myszkowali po półkach. To był bardzo miły dzień. Ale do sedna.
W księgarni (dlatego mogę z czystym sumieniem tu o tym napisać ;-)). Byliśmy w niedzielę na dniu rodzinnym w księgarni Bona. To bardzo miłe miejsce na ul. Kanoniczej, z dobrą kawą, pysznym ciastem i nieprzypadkowym wyborem książek. Przyznam się, ze czasem chodzę tam na "kawę z mlekiem" ;) (bo na ogół z Bratem chodzimy) potestować książki, które wpadną mi w oko. Albo idę zobaczyć, czy coś mi w oko nie wpadnie właśnie. Tym razem była zabawa dla całej rodziny. Miły pan czytał fragmenty książek, pisaliśmy razem opowieści na wędrujących kartkach, dzieci łowiły ryby, puszczały statki i budowały domy. Półki z książkami obejmował coraz większy nieład (Bona ma specjalną wydzieloną część z półkami z literaturą dziecięcą sięgającymi podłogi, co umożliwia samoobsługę najmłodszych) i to było chyba najfajniejsze, bo mimo rozgardiaszu, zamieszania i atrakcji tu i ówdzie widać było małego Ludka, który siedzi w kącie i zapamiętale przewraca kartki (nawet Brat próbował, bo jak widzi regał z rzędem kolorowych grzbietów , trudno utrzymać go na miejscu). Rodzice oczywiście poza piciem kawy i zabawami też myszkowali po półkach. To był bardzo miły dzień. Ale do sedna.
Ukoronowaniem zabawy były prezenty dla dzieci w postaci książek, bo ostatnio Bona stała się także wydawnictwem. I tak weszliśmy w posiadanie dwóch nowych książek.
Stasiek wybrał sobie Tato, zbudujmy domek! fińskiego autora i ilustratora Markusa Majaluoma. O tacie trójki dzieci, który wraca zmęczony z pracy do domu, żeby usiąść, poczytać gazetę i odprężyć się przy szklance soku. Cieszy go zastany w domu porządek i przestronność, której do tej pory jakoś nie zauważał... Nie zauważał być może dlatego, że teraz wszystkie meble i rzeczy znajdują się w ogródku tworząc malownicze wysypisko Bździąg, po którym buszują jego pociechy.
Niecodziennym wystrojem ogródka interesuje się również sąsiad, który sugeruje, że wszystkie te graty (tato się oburza!) świetnie nadają się do zbudowania domku na drzewie. Dzieciom nie trzeba dwa razy powtarzać... a i tata nie wydaje się zbyt oporny. Budowa rusza. I oto możemy poobserwować studium wspólnej zabawy dorosłych z dziećmi
- Posuńcie się - wysapał do dzieci. - Stoicie mi na drodze.Dzieci przysiadły w samym kącie domku.- Możemy ci w czymś pomóc? - zapytał Olaf.- Tu nie ma nic takiego, co można by dać dzieciom - odparli tata i pan Rurka.- Kiedy domek będzie gotowy? - chciał wiedzieć Konstanty.- Jak będzie gotowy to będzie gotowy - odparli - Rzym tez nie od razu zbudowano... Słuchajcie, lepiej będzie, jak sobie pójdziecie na jakiś czas gdzieś indziej. My tu mamy dużo pracy.
Na szczęście Anna Maria zakupiła pięć kartonów trocin, więc dzieci mogą sobie wybudować domek z pudła po trocinach. A potem następuje kulminacja budowy na drzewie, katastrofa i szczęśliwe zakończenie.
Dzieci spojrzały w górę. Ach, jak tata wysoko wisiał!- Nie mamy takiej długiej drabiny - stwierdził Olaf.- Jasne, jasne - przerwał tata. - Wiecie może gdzie podział się pan Rurka?- Wiemy - odezwał się Konstanty. - Pojechał na jarmark do Jaworek.- Co?! - wrzasnął tata. - Słuchajcie no, dzieciaki...- Chce mi się kupę - oświadczyła Anna Maria.
Wszystko dowcipnie zilustrowane przez autora, z licznymi szczegółami i "didaskaliami". Może zbyt niedbałą kreską, może trochę karykaturalne, ale rzeczywiście fajnie dopełniające tekst. No i wyklejka jest świetna :D
Jest jeszcze jednak książka o tacie Różyczko, Tato, popłyńmy na wyspę! Jak się z nią kiedyś zapoznamy to zdam relację.
PS (środa, 15.06) Tata donosi, że Stasiek pytał go już, co by było, gdyby on wrócił z pracy, a oni z Bratem w międzyczasie zrobili wysypisko Bździąg....... Hmmm mamy jeszcze chwile czasu, zanim Brat będzie w stanie w sposób czynny pomóc Starszemu Bratu w usypywaniu... :D
PS (środa, 15.06) Tata donosi, że Stasiek pytał go już, co by było, gdyby on wrócił z pracy, a oni z Bratem w międzyczasie zrobili wysypisko Bździąg....... Hmmm mamy jeszcze chwile czasu, zanim Brat będzie w stanie w sposób czynny pomóc Starszemu Bratu w usypywaniu... :D
Za to w drugiej książce, którą dostał Brat, ilustracje są naprawdę świetne. Zresztą, jak doczytałam, prace Daniela Nappa niejednokrotnie były prezentowane na targach w Bolonii. To książka z kolejnej serii wydawnictwa Bona, o niedźwiedziu, Panu Brummie, Pan Brumm tego nie rozumie.
Pan Brumm, niedźwiedź (przyznajmy to, lekko gapowaty), nie rozumie mianowicie, dlaczego zniknęli mu piłkarze z telewizora. Rusza więc na ich poszukiwania po nitce do kłębka, czyli po kablu do maszyny obsługiwanej przez trzy bobry... Historyjka opowiedziana krótkimi zdaniami (1/4 z nich to Pan Brumm tego nie rozumiał. ;)), dużo więcej dzieje się na obrazkach. Dla trochę młodszych. Chociaż... szczerze mówiąc, nie do końca jestem przekonana, czy dzieci młodsze zrozumieją humor książeczki, pewnie też zastanawiają się, jak boisko przeszło przez taki cienki kabel? No ale może odnajdą książkę na półce po paru latach, jak już tata wytłumaczy tajniki prądu i fal RTV. A wtedy na pewno się uśmiechną. A do samodzielnego czytania dla początkujących krótka forma i duże litery z pewnością nadadzą się świetnie.
Bardziej przystępna będzie chyba druga część przygód Pana Brumma (którą znamy, bo skorzystaliśmy "na miejscu" ;)). W Pan Brumm utknął na dobre niedźwiedź ma kłopoty z akwarium, które spadło mu na głowę... No bo cóż śmieszniejszego od niedźwiedzia z akwarium na głowie, który chcąc się od niego uwolnić wdeptuje w konewkę, wiaderko i co tam jeszcze... Jeśli chodzi o prawie czterolatka to boki zrywać :D
Markus Majaluoma
Tato, zbudujmy domek
wyd. Bona, Kraków 2011
oprawa twarda
obrazki = tekst
Daniel Napp
Pan Brumm tego nie rozumie
wyd. Bona, Kraków 2011
oprawa twarda
obrazki > tekst
A na stronie autora dużo fajnych niespodzianek do zabawy, nie tylko panbrumowych. Strona w ogóle tez fajna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz