Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

piątek, 22 lutego 2013

Pożyczalscy

Znów książka, która mnie ominęła w dzieciństwie. Kłopoty rodu Pożyczalskich Mary Norton - chociaż gdzieś na skraju świadomości wiedziałam o istnieniu takich ludzików spod podłogi i takiej książki. Przeczytane ostatnio w przyjaznej oku i ręce najnowszej formie z Dwóch Sióstr, z ilustracjami Emilii Dziubak.


- Możesz napisać, że mi się podoba - ogłosił Stasiek. To piszę.
Rzeczywiście mu się podobała. To kolejna książka, której wieczorne czytanie było przeciągane ponad miarę i rozsądek o kolejny i następny rozdział - aż do samego końca. Przyznam, że zbyt nie protestowałam, chociaż wcześniej w dwa wieczory sama przeczytałam całość. Kolejna, po której żal, że już koniec. Jak to możliwe, skoro kończy się w tak dramatycznych okolicznościach? Co było dalej? Czy im się udało? Stasiek zadawał pytania zupełnie takie same, jakie zadaje pani May Kasia - dziewczynka, której ta historia jest opowiadana na kartach książki.

Mnie też podoba się ta książka. Jest napisana starannym, choć trochę staroświeckim językiem (przekład z 1961 r  Marii Wisłowskiej) o nieco staroświeckiej już rzeczywistości. Chłopiec na stałe mieszka w Indiach, stary dom ciotki Zofii, ale też domek Pożyczalskich, jest pełen starych rzeczy o dziwnych nazwach i jeszcze dziwniejszym przeznaczeniu. Opisywane pomieszczenia mają swoje specyficzne przeznaczenie i w ogóle wszystko trochę trąci myszką i kurzem. Jestem pewna, że Pięciolatek nie do końca wszystko z tych opisów rozumiał, jednak zasłuchany nie zawsze pamiętał, żeby zapytać (jesteśmy teraz na etapie bezceremonialnego przerywania aby dokładnie dowiedzieć się, co znaczą wszystkie budzące wątpliwości słowa). Pewnie też nie do końca zrozumiałe dla młodszych będą opisywane z nutą tęsknoty prze Dominikę dawne czasy, kiedy dom roił się od Pożyczalskich - z jednymi się utrzymywało kontakty i zapraszało na podwieczorki (oraz, żeby pochwalić się pozytywką z kolorowym ptaszkiem), inni uchodzili za dziwaków, którzy zadzierają nosa i "się nie zadają" z resztą. Jednak mimo, wydawałoby się, nieco przydługich i skomplikowanych momentami opisów opowieść nie nuży, a napięcie rośnie w odpowiednich momentach.

Pisałam o przyjaznej formie. Książka jest dość gruba, ale ma zaskakujący, niewielki format który wygodnie się trzyma czytając we wszelkich możliwych łóżkowych kombinacjach. Przyjemny matowy kremowy papier i spore marginesy sprawiają, że wygodnie się ją też czyta. Tekst zaopatrzony jest w klika przypisów tłumaczących niektóre słowa (serwantka, ornament, sztukateria np.) skierowane, jak rozumiem, do Starszych Samodzielnych Czytaczy. Mogą się także przydać czytającym rodzicom w odpowiadaniu na tysiąc pierwsze pytanie.

Ilustracji jest w sumie nie wiele, jak na tak grubą książkę. To prawdopodobnie pozwala lepiej skupić się na tekście. Ale jak już się pojawiają, są studiowane z dużą uwagą, choć pozornie nie wiele się na nich dzieje, zwykle przedstawiają niewielki wycinek rzeczywistości, otoczenia, jedną postać. Fotorealistycznie wymalowane tła tworzą z postaciami niezwykle spójne połączenie. Miłośników twórczości Emilii Dziubak nie trzeba pewnie przekonywać. A nieprzekonanych do niej (jak ja) myślę, że mogą trochę przychylniej nastawić.

Żal i niepewność, co do dalszych losów sympatycznych Zegarkiewiczów próbowałam rozwiać obietnicą wybrania się do biblioteki po dalsze części. Ciekawa jestem, czy się ukażą w siostrzanej formie? Choć my i tak nie doczekamy, a przynajmniej wreszcie odwiedzimy bibliotekę. 
No i od wczoraj mamy jeszcze film, o którym niebawem.

 
Tu można przeczytać Rozdział czwarty.
I obejrzeć obrazki u autorki ilustracji.



Mary Norton
Kłopoty rodu Pożyczalskich
zilustrowała Emilia Dziubak
wyd. Dwie Siostry 2012
oprawa twarda
tekst > ilustracje



Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie książki.

7 komentarzy:

  1. marzy mi się ta książka! Przede wszystkim ze względu na ilustracje :) ale Synek chyba jeszcze za młody :) a Matka ostatnio szasta pieniędzmi na prawo i lewo, więc pewnie się troszkę jeszcze wstrzymamy z zakupem... ale na liście do kupienia jest :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jedzie. Mam nadzieję, że do tego czasu przyjdzie wiosna i rozrusza mnie na tyle, że dodam swoje 3 gr. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna tuż, dziś widziałam pierwsze przebiśniegi. I choć w weekend obserwowaliśmy gile na śniegu, w tle widać było też bazie.
      My wczoraj pobraliśmy z biblioteki kolejne dwa tomy Pożyczalskich. Choć ich atrakcyjność nieco przybladła, jak się okazało, że w tej samej bibliotece można pożyczyć książkę o Scooby Doo...
      A dziś doszły wreszcie nowe mity i nawet Scooby legł odłogiem (uf).

      Usuń
    2. Przyszli. I z miejsca przegrali z pierwszym tomem "Felka i Toli", który znalazł się w paczce. Ba, nawet Winter w stroju Spidermana z "Nowych przygód grzecznego psa" nie dał im rady. Nie mam więc innego wyjścia jak odkładać na świeżutki tom drugi :)
      PS. Jutro zawożę rower na przegląd i mam nadzieję, że Wiosna nie będzie świnia :P

      Usuń
  3. Czytałam w dzieciństwie... Przed Wami kolejne 4 tomy przygód rodziny Pożyczalskich :-) A to nowe wydanie Dwóch Sióstr - cudowne! Mam, czytałam i trwam w zachwycie czekając na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiegoś pecha mam - z ulubionych książek z dzieciństwa mam tylko kolejne tomy, nigdy pierwszego (nawet pierwszy tom "Władcy pierścieni" nam zaginął), z Pożyczalskich - ostatni tom:) Ale za to z ilustracjami Strumiłły.

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak z tłumaczeniem imion?

    OdpowiedzUsuń