Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 11 czerwca 2013

Cieszko

Cieszko nas ucieszył. Naprawdę. A właściwie powinnam napisać Tośmy się dziś znowu nacieszyli czytaniem.
Choć z ogarnianiem czasu i czytania, a zwłaszcza nowości mamy ostatnio kłopoty, przeczytaliśmy.
I muszę powiedzieć, że dawno tak przyjemnie mi się wieczorami nie czytało, jak właśnie Cieszka. Idealne opowiadania do czytania przed snem, także dlatego, że na końcu każdej przygody w końcu zapala się gwiazdka "która oświetla dzieciom drogę do łóżeczek", a Cieszko wszystko sobie przypomina, a potem uśmiecha się przez sen.



Ciepło i dobrze napisane przygody małego synka ogrodnika, chłopca o niebywale pogodnym usposobieniu. Z lekką nutką czeskiego, nieco absurdalnego humoru, z nieco być może staroświeckimi czeskimi realiami - dla nas zwykle z założenia jakiegoś trącącymi absurdem i humorem. Chociaż, czy ja wiem? No bo - ja właśnie wiem, że czeskie. Bo znam autora, pamiętam, jak przyciskał utrudzoną głowę do ściany w skupie butelek...  A Stasiek nie pamięta, nie wie przecież. Dla niego to świetne historyjki o chłopcu, rówieśniku być może, który umie rozmawiać z konewkami i wężem ogrodowym, który w zwykły dzień w zwykłym ogrodzie przeżywa zwykłe-niezwykłe przygody. Który ma przyjaciółkę i wroga. I psa.
 


I trochę tam napięcia, bo jakże by inaczej, skoro jest czarny charakter. I dużo tam humoru i jeszcze więcej radości. A nawet elementy dydaktyczne są, też lekko i z humorem przerysowane, gdy czarnemu charakterowi uciera się nosa.
Do tego wygodna czcionka, wygodny format, przyjemny papier i wielkość marginesów... 
Nie zapominajmy o ilustracjach Ewy Stiasny. Bardzo pasują. Bardzo są bardzo. Te rozkładówki z grą światła na ścianach pokoju (pamiętam!). A te rzuciki i wzorki, sałaty i buraczki rodem z XIX-wiecznej encyklopedii. A kreska...
Książka, która naprawdę wprowadza w dobry humor.









Ucieszki Cieszka
Zděnek Svěrák
zilustrowała Ewa Stiasny
wyd. Dwie Siostry 2013 
oprawa twarda 
ilustracje < tekst 


Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie książki.

8 komentarzy:

  1. Nam też Cieszko bardzo się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  2. My utknęliśmy z czytaniem całkiem. Mimo pogody chłopstwo peregrynuje na dwór i wieczorem jest tak wyzute z sił, że pół strony potrafi ich uśpić. Trochę to denerwujące, bo nie lubię doczytywać na boku i czekam na wspólna lekturę. Może się doczekam. A Cieszka mam na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez się zastanawiałam nad tą lektura. Tylko mi jakoś ilustracje - ta kreska - coś, jakoś nie teges. Choć fajny ten pomysł ze światłem.
    basca

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla tych ilustracji (!) kupiłam... Tylko gdzie schowałam?! Poszukać czas... Zakupoholizm i uzyskanie po szafach na zaś... Mieszanka potworna. Lecę szukać!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szukajcie po szafach, bibliotekach i księgarniach. Warto.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słowa uznania należą się tłumaczce Dorocie Dobrew - wcale nie łatwo spolszczyć czeski humor, niektórym współczesnym to nie wychodzi. Mnie np. rażą zdrobnienia, które dla j. czeskiego są naturalne, ale przełożone do polszczyzny są za infantylne. Dorota dała radę :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. DwieSiostry twierdzi, że już dla trzylatków. Ty - że dla pięciolatków. Czyli jednak dla trzylatki jeszcze się wstrzymać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm. Z Pięciolatem czytałam i bardzo, bardzo mu się podobało. 2,5 latek podsłuchiwał z zainteresowaniem, ale nie on był inicjatorem kolejnych odcinków. Krakowskim targiem ;) dla 4-latka? Czy wykpię się oklepanym zdaniem, że to zależy od dziecka, bo dzieci są różne... No chyba muszę :)
      Ale może to po prostu książka do wracania, zacząć można z 3latkiem, za jakiś czas znów przeczytać, a będzie odkrywał kolejne i kolejne szczegóły?

      Usuń