Drobiazg taki, ciekawostka.
Po pierwsze.
Książeczkę ową Nie Tu zakupiłam - szczerze - dla tego jednego słowa, które widnieje na tylnej okładce. Unkaputtbar. Bardzo mi się spodobało. Abstrahując nawet od znaczenia.
Niezniszczalna.
Wykonana z materiału papieropodobnego. O przyjemnym wyglądzie długowłóknistego papieru.
"Nowy materiał na książki dla dzieci przetestowany i wydany przez niezależne akredytowane laboratoria" głosi wyjaśnienie. Odporny na wodę, rozdarcia, wolny od szkodliwych substancji.
Czyli dla tej części czytelników, którzy organoleptycznie lubią sprawdzić o czym smakuje ta książka.
Po drugie.
No dobrze, ale mimo moich papierniczych pasji i sympatii dla niemieckiego słownictwa, gdyby na owych niezniszczalnych powłokach widniały wygenerowane komputerowo uśmiechnięte koszmarki, koteczki i baloniki nie wydałabym trzech euro na ich zaspokojenie (tych pasji i sympatii, nie koszmarków). Ba, zapewne żyłabym dalej w nieświadomości istnienia nowych materiałów wydawniczych, bo mój instynkt samozachowawczy dobrze działa i omija skrupulatnie wzrokiem zjawiska szkodliwe. A tymczasem tym razem spoczął i dojrzał. Na koteczku co prawda spoczął, ale charakternych takim. I na jeżozwierzu. Oraz wężu spowitym w makaron.
Eric Carle.
Po trzecie.
Tekst jest całkowicie zrozumiały mimo nietutejszości języka. Jest to książka na przystawkę (wolna od szkodliwych substancji), zaostrzająca apetyt. I na każdy dzień tygodnia. Smacznego (środa - zzzzupa).
Eric Carle
Und heut ist Montag
Ein Bilderbuch vom Essen und Trinken
wyd. Carlsen Verlag 2012
oprawa miękka
ilustracje > tekst
Unkaputtbar - coś dla nas! Swoją drogą ciekawa jestem jak szybko nasza Sadzonka swoimi ośmioma zębami zrobiłaby z niej kaputtbar, bo że by zrobiła to pewne, jak dwa razy dwa.
OdpowiedzUsuń