Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 15 września 2014

W Kamienicy same świnie

W poniedziałek się pojawiła. Została dokładnie obejrzana we wtorek, bo ma obrazki. W środę, ponieważ wciąż leżała na wierzchu, a poza tym jest niewielka i poręczna (+- 10 x 15), została zabrana do poczekalni. Tam ją zaczęliśmy czytać. Skończyliśmy w niedzielę, przy kolacji i tylko dlatego, że trzymaliśmy się reżimu 2-3 (no, może 4, prooooszę!) rozdziałów dziennie, a w sobotę nie było nas w domu.


Rzadko ostatnio udaje się nam przeczytać książkę w całości i szybko. Jeszcze rzadziej udaje mi się na gorąco napisać o tym, co czytamy (zwłaszcza, że w przypadku Brata, który "czyta" jakby więcej, z reguły mam do czynienia z deja vu). Tym razem jeszcze ciepła, jeszcze gorąca, zarówno wydawniczo, jak i jeszcze rozgrzana światłem lampki. Bajkowa Kamienica. Kamienica z Bajki. Kamienica - książka. Bajka - wydawnictwo.

Opowieść o kamienicy, w której mieszkają dość wredni sąsiedzi o dość nieciekawych charakterach.  Zapyziali dość w swoich zwyczajach, mimo wypucowania, wydezynfekowania i zasłonięcia szczelnie firankami. Prawdopodobnie dalsza rodzina Paszczaka, dozorcy parku. Same świnie w dodatku.
I jeden oryginał wśród nich (choć też świnia), oczywiście nie traktowany poważnie. Ale przynajmniej traktowany, bo dziwak, ale SWÓJ. Przestał być traktowany, jak przygruchał (przychrumkał?) sobie OBCĄ. A ta świnia siała zamieszanie, dobry humor i kolory dookoła, sama była więc sobie winna, że nikt jej lubił.

Historia napisana soczystym językiem, pełnym wieloznaczności, znaczeniowości i zabawy słowem, który mnie czytającej sprawiał sporo przyjemności*. Historia o ksenofobii, indywidualności, tajemnicy, winie, przebaczeniu, dzieciach, dorosłych, dłubaniu w nosie i pluciu z balkonu, jedzeniu batoników, piwnicy, malowaniu ścian i oglądaniu gwiazd.
Spodobała nam się - i Staśkowi i mnie. Bratu też, zwłaszcza, że załapał się na fragment o pluciu i paskudztwie.
Do tego latające prosiaki Pana Daniela i inne przez niego wyrysowane świnie w dniu swoim powszednim.

No jest i przesłanie, i porcja do przemyślenia i przedyskutowania. Na różnych płaszczyznach. Co też zrobiliśmy, nie powiem.
Ale wiesz, Mamo, co u tych świń było najgłupsze?
Że robili sobie sami prezenty pod choinkę i wiedzieli co w nich jest.
Tak, między innymi i to.





Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Kamienica
ilustrował Daniel de Latour
wyd. Bajka 2014
oprawa twarda
tekst > ilustracje



* Ale samodzielnego czytacza być może zniechęciłby trochę, chyba, że już nieźle zaprawionego w bojach czytelniczych i LUBIĄCEGO boje językowe. Za to świetny do głośnego czytania.


Wydawnictwu dziękujemy za książkę.

2 komentarze:

  1. Mamy tę książkę z dawien dawna, ze śladami kurzu magazynowego (wtedy w innym wydawnictwie, z innym ilustratorem); bardzo żałowałam, że zniknęła, a kwiczenie i chrumkanie ze śmiechu tutaj bardzo mądre. Dzięki za przypomnienie (szukam tytułów do odnowienia lektur w 3 kl.)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za miłe słowa i polecam częste zerkanie w gwiazdy. Bardzo pomaga na różne świństwa;). Pozdrawiam serdecznie ze swojego chlewika - Autorka.

    OdpowiedzUsuń