Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

niedziela, 23 października 2016

Zrozumieć komiks

A skoro o komiksach często ostatnio.
To było prawie cztery (!) lata temu. W poście po-targowym napisałam:
Fajne komiksy oglądałam. Niebanalne. Mąż mocno zaniepokoił się moim entuzjazmem, z jakim o nich mu opowiadałam...
I cóż mogę powiedzieć... Mąż słusznie się niepokoił, mój entuzjazm nie opadł, wciąż ma się dobrze. Zresztą stopniowo się chyba udzielił i jemu. Półka z komiksami coraz dłuższa. I to nie tylko u chłopaków, ale też ta parę półkowych pięter wyżej, z naszymi. Nie pamiętam, który był pierwszy. pamiętam, że na tamtych targach oglądałam Goliata (którego zresztą nie mamy, ale czasem oglądam go sobie u przyjaciół). Może Kot Rabina?

Z dzieciństwa pamiętam kolekcje komiksów kompletowanych z ostatnich stron Świata Młodych oraz przekonanie, że komiks, to nie literatura i w ogóle dla dzieci. Jakież było moje zdumienie, gdy mocno po ...hymhym...dziestce odkryłam fantastyczny zupełnie świat komiksów nie-tylko-dla-dzieci oraz  nie-dla-dzieci. Właściwie to książki obrazkowe dla dorosłych. Możliwość podziwiania często świetnego rysunku, a nierzadko i całkiem sporej porcji literatury czy wręcz wiedzy. Choć trzeba przyznać, że często do komiksów dla dorosłych dochodziłam przez komiksy dla dzieci (jak od Louisa do Kronik Jerozolimskich, Delisle'a), to teraz czasem zdarza się odwrotnie.  A jeszcze częściej zdarza się, że to, co kupuję SOBIE (i mężowi trochę) chłopaki i tak gdzieś tam wypatrzą i okazuje się, że kategoria nie-dla-dzieci wcale nie jest taka obszerna (noo, dobrze, dotyczy to komiksów, które pojawiają się u nas w domu, a nie wszystkich na całym świecie..).

W sumie to na szczęście odkrycie komiksów przyszło do mnie tak późno, bo do tego czasu zdążono napisać i narysować (!) (Scott McCloud), a nawet przetłumaczyć na polski (Michał Błażejczyk) rewelacyjną, w zasadzie naukową rozprawę pt. Zrozumieć komiks.




Autor świetnie tłumaczy, na czym polega komiks, czym jest komiks, skąd się wziął komiks, jak komiks się tworzy, ale również jak obrazy postrzega nasze oko, jak nasz mózg łączy słowo z obrazem, kiedy jakie obrazy lubiliśmy oglądać... Jednym zdaniem - to wielowątkowy wykład o kulturze, o historii obrazu i historii sztuki przejawiającej się w tej specyficznej formie, jaką jest komiks. W dodatku sam wykład również w formie komiksu, okazuje się świetnie do wykładu się nadającej. Nie ma suchego gadania, wszystko od razu jest pokazane. Wspominam wszystkie wykłady z historii sztuki (i okolic), które dane mi było wysłuchiwać. Jak mieliśmy szczęście okraszone były slajdami (żadne tam prezentacje i filmiki z youtuba!). Gdyby były one w formie komiksu!!


Jeżeli chcecie się dowiedzieć czym właściwie jest komiks, czy zaliczać go do literatury, czy sztuki, czy tylko rozrywki, czy go w ogóle "poważać" bardzo polecam.





Scott McCloud
Zrozumieć komiks
tłumaczenie Michał Błażejczyk
wyd. Kultura Gniewu 2012
oprawa miękka
komiks

4 komentarze:

  1. jeśli chodzi o Scotta McClouda, to polecam jego powieść graficzną "Stwórca"
    https://dybuk.wordpress.com/2015/11/30/stworca/

    - jeśli chodzi o Toma Gaulda to jakoś miesiąc temu ukazał się w PL drugi jego komiks: "Mooncop"

    OdpowiedzUsuń
  2. A jeśli chodzi o "Mooncopa", to zachęta TUTAJ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmmm, za chwilę moja kieszeń zacznie tęsknić do czasów, kiedy narzekano na brak fajnych komiksów nie tylko dla młodszych..... Dzięki i tak. Kolejka rośnie. A nam (mi i Wam) grozi, że będzie to blog tylko o komiksach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę. Komiksy fajne, ale w literaturze dla dzieci też jest boom na rzeczy świetne i świetniejsze :) A nawet jakby, to co? :P

      Usuń