Lubię książki dużego formatu.
Lubię książki obrazkowe.
Lubię książki "do szukania".
Polubiłam Binka.
Choć wydaje mi się, że podobnie, jak świątynie Majów kryje w sobie jeszcze jakieś tajemnice, których odkrycie wciąż przed nami.
Obrazkowa opowieść o gonitwie chłopca dość pulchnego za psem Pulpetem po takiej właśnie świątyni. Nie bez powodu z podtytułem (nadtytułem) Tam i z powrotem, jak w Hobbicie. Bo docieramy za Pulpetem i Binkiem na koniec książki, a tam w tył zwrot i trzeba wracać, bo wyjścia nie ma. I znowu gonitwa korytarzami, kanałami podziemnymi. Tu czai się wąż groźny, tam stado złośliwych małp. Krokodyle. Dziurawe mostki. Walące się świątynie. I wszędzie te małpy. Można się zgubić naprawdę. Można pomylić czasy. Trzeba być bardzo uważnym. I spostrzegawczym. Czasem trzeba się cofnąć. A czasem pędzić na łeb na szyje do przodu. A jak już szczęśliwie dotrzemy z powrotem, to okazuje się, że mieliśmy jeszcze coś znaleźć. A jak już znajdziemy, to jeszcze jest wiadomość tajemna do odczytania. Tam i z powrotem, tam i z powrotem...
Książka dla samotnych podróżników, a jeszcze lepiej do podróżowania we dwoje, trójkami, bandą całą. Zabierzemy pewnie na ferie, bo trzeba mieć chwilę, żeby wreszcie odszyfrować tę zagadkę.
Ilustracje pierwsza klasa Adam Wójcicki. Chyba miłośnik Jake'a i Finn'a, tak mi się coś wydaje (ten Binek taki z oczami... i ta wijąca się smycz...)...
koncepcja Krzysztof Łaniewski-Wołłk
ilustracje Adam Wójcicki
wyd. Dwie Siostry 2016
książka kartonowa
książka obrazkowa
Wydawnictwu dziękuję za książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz