Wciąż jeszcze nie wyczytaliśmy do końca sterty przyniesionej z Targów Książki. A tej książki pewnie jeszcze jakiś czas razem nie będziemy czytać, choć ja ją spróbowałam od razu (tylko jakoś mi się nie napisało od razu). Brat Emilii Kiereś. Jeden z tych zakupów pod wpływem impulsu.
Tak, tytuł mnie ujął ;) I okładka. I inicjały na początku każdego rozdziału. Trochę zniechęciły ilustracje (szarobure, plakatówkowe, dosłowne), ale niewiele ich i małe.
A w domu z pewnym niedowierzaniem przeczytałam ładną i mądrą baśń. A moje niedowierzanie wynikało z faktu, że myślałam że dziś nikt już baśni nie pisze. A jednak. I to naprawdę baśń, taką jaka być powinna. Tajemniczą, magiczną, trochę straszną, trzymającą w napięciu, kończącą się szczęśliwie, ale też wzruszającą, nauczającą i przekazującą prawdy. W stuprocentowo baśniowym sztafażu magicznego lasu, gadających zwierząt i fantastycznych postaci. Tym ciekawszym, że jakoś takim słowiańsko-starobaśniowym.
Bożątku, ukrytemu bezpiecznie u Płanetnika za pazuchą, coraz bardziej podobała się podniebna podróż. Niskie deszczowe i śniegowe chmury zalegały zwykle pod nimi, nad nimi zaś rozpościerało się słoneczne niebo albo płynęły białe, miękkie obłoki. [...] Pędzeni wiatrem na południe gnali chmury jak pasterze swoje owce, czasami schodząc na ziemię, by nabrać wody i nasączyć nią obłoki.
Baśń o dwóch braciach-bliźniakach, dwóch różnych charakterach, szukających swojej drogi przez życie, a w efekcie szukających siebie nawzajem. O braterskiej miłości, przyjaźni i przywiązaniu i o dorastaniu do nich. O dojrzewaniu w ogóle. O winie i karze. No o tym, o czym powinno być w baśni po prostu.
Książka dla starszych braci (i sióstr też!). Mam nadzieję, że chłopakom kiedyś się spodoba.
Tylko nie czytajcie zamieszczonego w posłowiu wypracowania! (no, taka forma... i słownictwo... pominę tytuły naukowe, które podpisały się pod). Psuje cały nastrój i w ogóle nie wiadomo kto i po co tam je umieścił. Jego autor wyjaśnia nam, co autorka miała na myśli i o czym właśnie przeczytaliśmy... W dodatku nieciekawie. Zapomniałam (cóż, trochę czasu minęło) o mądrości młodzieży szkolnej intuicyjnie nie czytającej wstępów i posłowi. I z rozpędu przeczytałam. I po co mi to było? Mam nadzieję że nie zapamiętam tej książki jedynie jako "tej ze strasznym posłowiem"...
Brat
Emilia Kiereś
ilustrował Bartłomiej Kiereś
wyd. Akapit Press, Łódź 2011
oprawa twarda
tekst > ilustracje
Dolaczam do zauroczenia ksiazka:)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o poslowie - czemu nie? to chyba taka wskazowka dla rodzicow, zanim kupia dziecku ksiazke. Nie zawsze jest czas na wczesniejsze przeczytanie:)