Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

środa, 22 października 2014

Jan Heweliusz jako alibi

Moja pomysłowość w poszukiwaniu alibi dla posiadania książek dla dzieci dla własnej przyjemności czasem nawet mnie samą zaskakuje. Ostatnio takie alibi znalazłam w pracy. A jaka byłam szczęśliwa! 
Alibi wygląda tak:


Mając niewymowną przyjemność z jak najbardziej zawodowego i służbowego obcowania z Uranografią Jana Heweliusza postanowiłam poszerzyć sobie znajomość z panem astronomem. Mogłabym usiąść do Wikipedii. Mogłabym przeczytać jakąś opasłą, naukowo opracowana biografię. Zamiast tego z dziką rozkoszą rzuciłam się ku książce Anny Czerwińskiej-Rydel,  Wędrując po niebie z Janem Heweliuszem, zilustrowanej przez Agatę Dudek na dodatek.


Od dawna miałam na nią ochotę, ale to wciąż książka dla Starszaków. No, ale od czego alibi.
I tak powędrowałam z Heweliuszem nie tylko po niebie, ale i po wielce starannie wydanej książce. I choć trzeba przyzwyczaić się do odważnego zestawienia "żarówiastych" kolorów, to potem już jest z górki. Zestawienia niemal-abstrakcji Agaty Dudek z grafikami z epoki - bardzo smakowite. Przyjemność dla oka gwarantowana. Dla dłoni również, bo papier w książce z tych miło chropowatych i ciepłych.

Jest to biografia dla dzieci (choć starszych). Napisana prostym językiem, co trudniejsze pojęcia lub nazwiska wyjaśniająca na marginesach lub w osobnych ramkach, wprowadzająca je z umiarem i stopniowo. Dla bardziej dociekliwych na końcu jeszcze specjalny astronomiczny dodatek. Więc z jednej strony biografia, książka popularno naukowa, słownik... ale tak na prawdę żywo napisana opowieść o człowieku z pasją, o jego zwyczajnym-niezwyczajnym życiu i osiągnięciach. Że na początku był małym chłopcem. Że potem podróżował i się uczył. Gdzie i od kogo. I czego. Że miał dwie żony. I papugę. Że zbudował na dachach domów niezwykłe obserwatorium. W sam raz tyle, żeby zainteresować do dalszych poszukiwań pasjonatów tematu, lub zostawić w głowie podstawową ilość wiedzy całej reszty czytelników.

 






Wędrując po niebie z Janem Heweliuszem
Anna Czerwińskiej-Rydel
ilustrowała Agata Dudek
wyd. Muchomor 2011
oprawa twarda
tekst > ilustracje

1 komentarz:

  1. Znam temat. Wczoraj w bibliotece wyprosiłem ("Chłopaki, mogę jedną dla siebie?") jedną z dziesięciu (bo atakujemy na dwie karty) i tak oto dziś będę szedł z Kapturkiem Innocentiego przez wielkie miasto :D

    OdpowiedzUsuń