Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

piątek, 24 października 2014

Książkę na miejscu poproszę

Pierwszy raz zdarzyło się. Kiedyś musiało. Więc dziś.
Byliśmy w księgarni odebrać książki. Po powrocie każdy usiadł i oglądał swoje zdobycze. A Stasiek usiadł i z miejsca przeczytał całą nową książkę, którą dostał. I już. Po wszystkim.
Dobra nie był to Ulisses, tylko Czytam sobie poziom 2gi, ale o zjawisko mi chodzi, nie szczegóły. Bardzo fajne zjawisko.


A jednocześnie potwierdzenie tego, o czym już pisałam wiosną. Z serii Czytam sobie wybieramy tylko te z napisem Fakty. I to nie tylko moje zdanie.
Wolę te prawdziwe mamo, takie historyczne bardziej. Powiedział Stasiek niedawno, wracając do serii przy samodzielnym czytaniu przed snem (tez się już zdarza!) po tym, jak sam pożyczył od kuzynki książkę (O!) - niepróbowany dotąd poziom 3 i historię Apollo 11.


A dziś był to Mur. O historii powojennego Berlina. Nawet nie z jakiś pobudek historyczno-jubileuszowych, tylko właśnie dlatego, że znaleźliśmy, że jest nowa "prawdziwa". I że Stasiek sam chciał. Może jeszcze trochę, że akurat Tata się wybiera. 
Krótka historyjka o Lili, która zamieszkawszy z rodzicami w Berlinie, pewnego razu natyka się na mur. Akurat tego dnia, kiedy ten mur pada. Jednak wcześniej są oczywiście wyjaśnienia co to, po co i dlaczego. I Stasiek stwierdza, zupełnie jak Lili, ze to głupie było. No było głupie, było...
(A Lili i tak miała szczęście, bo tylko my widzimy, domyślamy się, że mieszkała po tej lepszej stronie muru... Na tłumaczenie, że my byliśmy po drugiej stronie, choć nie tego konkretnego, betonowego muru przyjdzie jeszcze czas).

Tak więc ja po cichu świętuję Zdarzenie i kolejne kroczki, coraz śmielsze, na drodze Nowego Czytacza, a głośno kibicuję serii Czytam sobie i trzymam kciuki za kolejne "prawdziwe" tytuły z podserii Fakty. (Jest też nowa o Einsteinie, ale poziom 1 to już dla nas stanowczo za łatwo. Hmmm, chyba, żeby dla Brata tak, na zaś......).


 


Mur. O historii powojennego Berlina, 
Rafał Witek
ilustrowała Dorota Łoskot-Cichocka, 

Historia pewnego statku. O rejsie "Titanica"
Zofia Stanecka
ilustrowała Joanna Rusinek

Czytam sobie 2, Fakty
wyd. Egmont  2014
oprawa miękka 
tekst = ilustracje


5 komentarzy:

  1. Kiedy człowiek odkrywa, że książki są fajne i warto czytać samemu? Gdy trafi na coś naprawdę fajnego. :)
    Oby takich Zdarzeń było u Was jak najwięcej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz-masz! (a moje serce skacze z radości) - w drodze z Targów dziś przeczytał w autobusie jedną z zakupionych nowo książek. I baardzo był zadowolony! Jakaś taka z Tako ;) o mumii uciekającej z muzeum, sama jeszcze nie zdążyłam zajrzeć.

      Usuń
  2. U nas Starszy zrywami. Ot, siądzie i przeczyta pierwszy tom "Kronik Wardstone" w dwa popołudnia, a potem przez tydzień nic albo prawie nic, ale widzę, że jak już, to lubi i bardzo mnie to cieszy. Młodszy na razie z czołem zmarszczonym i szepczący pod nosem, ale z zapałem brnący w jakiegoś własnoręcznie wygrzebanego z bibliotecznej półki Supermana z dużymi literami. Cóż, od czegoś trzeba zacząć :) Najlepsze w tym, że widząc moją skrzywioną od razu zapewnił, że bierze do samodzielnego zgłębiania. I słowa dotrzymuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tej zasadzie zakupiłam dziś na Targach także jakieś wiekopomne dzieło o tajnych misjach Yody (legowego w dodatku...). Na razie zapytał mnie czy to na początku to jest wstęp, bo jak tak, to nie musi go czytać!! SKĄD on już to wie??? Kto nigdy nie opuścił wstępu ręka do góry? ale myślałam, że to mądrość życiowa dużo później przychodząca...

      Usuń
  3. Ubiegłaś mnie. Też miałam podjąć temat Czytam sobie i Faktów, których jest zdecydowaniu za mało. Potwierdzam, u nas też Apollo i Titanic przeczytane dwukrotnie. Do zwykłych Czytam sobie Tomka trudno namówić, chyba że musi przeczytać wypożyczone ze szkolnej biblioteczki.

    OdpowiedzUsuń