Ewentualnie tłumaczenie tytułu mogłoby być jeszcze bardziej wolne, aczkolwiek mniej autorskie: Straszny dwór lub Dom zły... Dostawcy proszeni są o korzystanie z tylnego wejścia...
W temacie pop-upów jakiś ciszej było ostatnio. Nie znaczy to jednak, że przestaliśmy lubić. Mamy i lubimy nadal. Najwierniejszym oglądaczem jest Brat, którego co jakiś czas można zobaczyć, jak siedzi i przegląda. Tylko w poszukiwaniach jakoś ostatnio ustaliśmy, bo ...tak. Okazuje się, że w tym temacie mamy jednak szczęście. Ostatnio zupełnie nie poszukiwany, zupełnie przypadkiem pojawił się na horyzoncie nowy-stary. A jak już zamajaczył to posiedliśmy, zwłaszcza, że okazyjna była także kwota. Chyba dlatego, że sprzedający nie umieścił w opisie magicznego słowa "pop-up" i książka była-żyła sobie gdzieś w odmętach internetu, na uboczu. W dodatku staroć taki, kto by chciał...
W ten sposób prawie mimowolnie posiedliśmy - nie boję się tego słowa - popupową klasykę, Haunted House Jana Pieńkowskiego. A tak na prawdę Pension zum ewigen Frieden. (To prawdopodobnie drugi powód, dlaczego książka czekała na nas w odmętach internetu, a natknąć się na nią mogłam tylko i wyłącznie przypadkiem).
Za Haunted House Pieńkowski - syn emigrantów z Polski - dostał brytyjski medal Kate Greenaway, który jest odpowiednikiem Caldecota w Stanach. W 1979 r., czyli prawie 20 lat przed największymi papierowymi fajerwerkami Roberta Sabudy. Wymieniany jest zawsze wśród najważniejszych twórców gatunku. Ma swoją stronę. Tworzy nadal, choć obok pop-upów cechą charakterystyczną jego stylu stały się ilustracje z sylwetkowych wycinanek. A Pani Zorro przeprowadziła z nim wywiad.
Zapraszam więc do Pensjonaciku. Nie jest duży: przedpokój, kuchnia, salon, łazienka, sypialnia i strych. Autor łaskawie oszczędził nam tego, co skrywa się w piwnicy. Chociaż... Chłopcy, jak dostali książkę zamiast okrzyków grozy i przestrachu wydawali z siebie raczej radosne chichoty. I spali potem spokojnie, choć zaaplikowali sobie również dawkę przedsenną. Zajrzyjcie więc, proszę. Dostawcy proszeni są o korzystanie z tylnego wejścia...
Pension zum ewigen Frieden
Lieferanten den Hintereingang benutzen!
Jan Pieńkowski,
wyd. Herausgeber und Verlag 1979
pop-up book
Wspaniała! Pozostaje tylko pozazdraszczać :) Uwielbiam takie internetowe łowy i niespodzianki. Również bibliotekowe wyprzedaże książek za 20 gr potrafią tak cieszyć, obawiam się jednak, że pop-up byłby cały w strzępach po tych wszystkich wypożyczalskich przygodach...
OdpowiedzUsuńmnie też zazdrość zżera
OdpowiedzUsuńBaśka