No dobra. Tytuł bloga obliguje. Wreszcie napiszę o tym, co poleca Stasiek, a nie o tym, co mi się wydaje ;)
Nowy przewodnik po świecie aut. I bujdy na resorach.
No nie oszukujmy się. Tym żyje Trzylatek wychowywany wśród starannie wybranych pod względem treści i obrazów książek. Co więcej, tym żyją też jego rodzice i dziadkowie, jak chcą być na bieżąco. Rezolutny Trzylatek jest również w stanie swoim zainteresowaniem samochodami z oczami zarazić nawet koleżanki i kuzynki. O kolegach w przedszkolu nie wspomnę. Ba, nawet Pani Przedszkolanka szybko pojęła, że męska część grupy szybciej i lepiej posprząta w zamian za naklejkę z Hudsonem, niż za pieczątkę z kwiatuszkiem :D
Miłość do dziecka nie zna granic ;) Kilka godzin spędzonych w księgarni znanej sieci na "e" na czytaniu przygód ulubionych bohaterów (i tu jednak pewien sukces wychowawczy! ;) Stasiek chodzi do galerii handlowych CZYTAĆ z tatą książki (niech tam, że o McQueenie) zaowocowało wybraniem jednej na własną wymarzoną własność. Nie był to wybór w ciemno bynajmniej (patrz te godziny spędzone). I tu wygórowane żądania rodzicieli co do jakości literatury się wmieszały i zakupiona została książka z ilustracjami, od których zęby mniej bolą, a które są po prostu dobrze wykonanymi zrzutami z filmu, a nie twórczością malarską niezidentyfikowanego twórcy... Teksty czasem za to toporne dość, ale widać w tym temacie nie można mieć wszystkiego.
Książka rzeczywiście w formie przewodnika w tym nowoczesnym (niekoniecznie lepszym) znaczeniu, czyli na dwóch sąsiadujących stronach garść wiadomości na zadany temat (jednego bohatera np.) porozrzucanych w dymkach, okienkach, ze strzałkami itp. okraszonych ilustracjami. Oprócz informacji związanych z fabułą filmu są też informacje stricte motoryzacyjne, o rodzajach i pojemności silników, ich mocy i maksymalnej prędkości.
Dodatkowym plusem akurat takiej formy książki, jak się okazało, jest to, że nie będący w temacie dziadkowie szybko mogli nadrobić braki bez konieczności oglądania dwugodzinnego filmu. Aczkolwiek mocno ich zdumiała ta lektura i rzekomo trudne słownictwo. E tam, trudne. Normalne słowa, z którymi Trzylatek radzi sobie bez trudu: spoiler, sponsoring, tuning, dopalacz, pit stop, alufelgi...
Nowy przewodnik po świecie aut. I bujdy na resorach.
tekst Simon Jowett, Steve Bynghall
ilustracje Disney PIXAR
wyd. Egmont, Warszawa 2010
oprawa twarda
tekst = obrazki
Dla niezorientowanych (bo choć nam trudno już to sobie wyobrazić, to bywają ludzie nie skażeni złomko- i zygzakomanią) - chodzi o film spółki Disney PIXAR pt. Auta (Cars) o przygodach czerwonej wyścigówki Zygzaka McQueena w sennym miasteczku Chłodnica Górska, zagubionym gdzieś na szosie 66. Historia jakich wiele o młodzieńczej brawurze, nauce przez pracę i prawdziwej przyjaźni ;-)
A tak z drugiej strony. Spędziliśmy fajnego Sylwestra z nieznanymi nam wcześniej ludźmi, których łączyły jak się okazało dwie rzeczy - znajomość z gospodarzami i posiadanie dzieci płci męskiej w zbliżonym wieku (obecnych również), a co za tym idzie świetna orientacja w temacie Auta. Pierwsze lody szybko pękały, gdy wymienialiśmy się stanem posiadania takich czy innych modeli samochodzików i wszelkimi innymi uwagami na temat :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz