Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

wtorek, 8 listopada 2011

Dziki alfabet

Alfabetów takich czy innych mamy już kilka, więc nie szukam kolejnego.
Taaak, sama to napisałam. I w zasadzie to prawda - NIE SZUKAŁAM kolejnego alfabetu. Cóż z tego, skoro sam mnie znalazł. A oprzeć mu się było niezwykle trudno. Mnie się nie udało ;)








Jak na pop-upa książka ma bardzo przyjazny format, w sam raz dla niewielkich rączek. Nie jest to też jakaś wybujała i delikatna inżynieria papierowa, więc oswojony z tematem czterolatek ogląda sam. Większość zabawy przy poszczególnych literach polega na ruchu towarzyszącym przewracaniu stron - wysuwają się trąby, ogony, głowy, całe zwierzaki...
Alfabet jest oczywiście angielski, co Staśkowi nie przeszkadza i bynajmniej nie dziwi, sam nam tłumaczył: "S jak wąż, bo po angielsku wąż to snake". Chociaż nie ze wszystkim jest tak łatwo, bo usłyszałam również (bez cienia zdziwienia w głosie, normalna normalka): "O jak mysz" ... na obrazku jest biegająca w kołowrotku szynszyla, a ruszające elementy zasłaniając część koła tworzą literę C (Chinchilla) :D
Dodatkowym plusem nie do przecenienia jest to, że pod literą U ukrywa się Utahraptor, czyli najprawdziwszy dinozaur!








Wild Alphabet
An A to Zoo Pop-Up Book
pomysł i projekt Mike Haines
Inżynieria papierowa Julia Frólich
wyd. Kingfisher 2010
oprawa twarda
pop-up book

5 komentarzy:

  1. I to na krakowskich targach można było dostać takie cudeńka? To chyba dobrze, że mnie tam nie było. W przypadku podobających mi się książek nie mam żadnych hamulców, podkreślam – żadnych…. Akurat „Wild Alphabet” bez problemu można zamówić przez BookCity.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Poprzedni komentarz jest mój, czyli bruy-ere.

    OdpowiedzUsuń
  3. :D
    Na Targach było (chyba) jedno stoisko z zagranicznymi (anglojęzycznymi) książkami. Znalazłam je w niedzielę, miła obsługa twierdziła, że są duże upusty, bo nie chcą zabierać z powrotem... Zwykle zamawiam w Book Depository, ale tu mogłam pomacać, pooglądać na siódmą stronę, no i oczywiście kupić i mieć od razu, a nie czekać 2 tygodnie. Jednak jak kupuję przez net mam większe opory i dłużej się zastanawiam, często rezygnuję... A tu... :D Ale żeby nie było, dzięki pooglądaniu wyleczyłam się też z jakiś, które w internecie wydawały mi się niebywale atrakcyjne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog cieszę się, że koleżanka mi go poleciła.
    Na pewno wiele inspiracji będę mogła z niego czerpać.
    Póki co chcę zamówić ten dziki alfabet:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi miło. Pozdrowienia dla koleżanki :D

    OdpowiedzUsuń