Chłopaki lubią.
Więc czasem zaglądamy. Ostatnio na wystawę japońskiej sztuki współczesnej, rzutem na taśmę w dzień zamknięcia. Ale też zawsze przy okazji wpadamy do stałej kolekcji, sprawdzić co tam, sprawdzić, czy pamiętamy, co było. Ostatnio zresztą spotkała nas niespodzianka.
Nasze lubienie mocaku jest dziwne. Na pewno lubimy tę architekturę. I przestrzeń. Pusto-swobodną, szarą, z zakątkami i zakamarkami. I oczywiście z obowiązkowym motywem szklanej podłogi przez którą sobie machamy za każdym razem.
Chłopaki lubią tam biegać. Machać przez podłogę. Głośno wyrażać zainteresowanie lub zdziwienie. Pytać. Ja lubię to, że nikomu to bardzo nie przeszkadza (choć odnotowuję ten niepokój w oczach, kiedy mały paluch zatrzymuje się centymetry przed eksponatem).
I zdjęcia lubię tam robić.
Najdziwniejsze jest to, że nie bardzo wiem, czy lubimy to, co W mocaku. Ale też nie jest tak, że na pewno nie lubimy. Skoro jednak co jakiś czas tam jeździmy.
Bliżej mi do sztuki dawniejszej. Tej usankcjonowanej już czasem, stylami. Sztuka współczesna w naszym domu nazywana jest Sztuką. Z tym minimalnym przekąsem w głosie. Czasem z większym, nie da się ukryć.
Nie twierdzę, że rozumiem. Raczej na pewno nie rozumiem, w dużej większości przypadków. Co jednak nie zmienia faktu, że bywa, oglądam z przyjemnością. A ostatnio odkryłam, że z jakąś niezwykłą wolnością - w muzeum sztuki współczesnej czuję się zwolniona z obowiązku wiedzenia co to i kto to. Prawie nie czytam podpisów pod eksponatami. Oglądanie w stanie czystym.
Co lubią chłopaki tym bardziej trudno mi powiedzieć. Oprócz biegania i przezroczystej podłogi, oraz po - soku w kawiarni. Mimo wszystko jednak też oglądają. Rzeźby/obrazy/instalacje wykonywane z różnych przedmiotów codziennego użytku stają się łamigłówkami typu "znajdź 10 szczegółów" i przykuwają uwagę. Im dziwniejsze, tym większą. Mroczne wcale nie przestraszają. Ładne niekoniecznie zachwycają. Przedmioty znane wykorzystane w sposób zupełnie nietypowy, niezwiązany z ich przeznaczeniem, budzą zainteresowanie. Mam cichą nadzieję może też - twórcze myślenie? I pytania. Najłatwiejsze to "co to?" (wymyślamy razem), najtrudniejsze (Stasiek!) "po co?".
I chociaż nie bardzo mogę być ich przewodnikiem po tym świecie, bo sama się w nim nie bardzo odnajduję, to razem stawiamy na oglądanie w stanie czystym.
I nie da się ukryć, że z muzeów sztuki, do tego chodzą najchętniej.
MOCAK muzeum sztuki współczesnej w Krakowie
A czy wspominałam, że w mocaku jest też bardzo przyjemna księgarnia?
MOCAK muzeum sztuki współczesnej w Krakowie
A czy wspominałam, że w mocaku jest też bardzo przyjemna księgarnia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz