Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

niedziela, 31 maja 2015

Gofrowe serce

Podprowadzeni tropem Tonji, która zdobyła szturmem nasze serca i czytelnicze wieczory, wypożyczyliśmy z biblioteki Gofrowe serce. Lena i ja w Zatoce Pękatej Matyldy Marii Parr. Strzał w dziesiątkę.
Schemat miejsca i akcji (mała wieś nad norweskim fiordem i na tym tle przygody mieszkających tam dzieci + trochę dorosłych kłopotów) może wydawać się powielony, choć jeśli rzeczywiście, to było akurat odwrotnie, bo to Gofrowe serce jest debiutem pisarskim autorki. Znajomy schemat, uczciwie przyznać trzeba, jednak zupełnie nie przeszkadza, wypełniony nowymi, szalonymi przygodami dzieci, które mogą po prostu bawić się w domu i zagrodzie, i którym dorośli nadmiernie w tym nie przeszkadzają. 



Narratorem i jednym z dwójki głównych bohaterów jest chłopiec zwany Kręciołkiem, ale tak na prawdę spiritus movens prawie wszystkich dziecięcych przygód jest jego sąsiadka i przyjaciółka, Lena Lid. I po raz kolejny mam wrażenie, że we współczesnej literaturze dziecięcej dziewczyny mocno wyprzedzają chłopaków w aktywności i przebojowości.

Co więc znajdziemy w książce? Pierwsze, co rzuca się w oczy matce dzieciom to urazy. Liczne wstrząśnienia mózgu, których jesteśmy świadkami i parę, o których tylko jest mowa. Ręka w gipsie. Zadrapania, powierzchowne rany. Jedna ospa. Poza tym jest na prawdę ciekawie i często bardzo zabawnie. Momentami tak, że trudno obronić tę lekturę, jako nadającą się do czytania przed snem. Ognisko zgaszone gnojówką (z rozrzutnika) (HIT!), jałówka, która poślizgnęła się na koziej kupie, piłka kopnięta przez tatę za burtę promu razem z drewniakiem. Sami rozumiecie, że 4,5-latkowi wystarczą do zanoszenia się radosnym śmiechem, a i 7,5-latek chichra się dziko po kołdrą. Czytający rodzic zresztą też. Są jednak też momenty prawie straszne i pełne napięcia, w czasie których kołdry zamierają, lub lekko drżą z niecierpliwości (dla porządku dodam, że wspomniane wcześniej urazy z reguły następują zaraz potem...)

Ale nie zawsze jest beztrosko i wesoło w Pękatej Matyldzie. Na uwagę zasługuje rozdział o śmierci, zaskakujący wśród wesołych rozdziałów opisujących kolejne szalone przygody dzieciaków. Mocno zaszczypał mnie w oczy i zmienił głos, a chłopaki słuchali zupełnie bez ruchu. To najpoważniejszy (najsmutniejszy?) rozdział w książce, ale nie jedyny wzruszający i ważny. Tematy poważne Maria Parr opisuje bezpośrednio i prosto i z rewelacyjnym wyczuciem, jakie znamy już z Tonji.

Jeżeli podobała Wam się Tonja, to koniecznie sięgnijcie po przygody Kręciołka i Leny. Jeżeli Tonji nie czytaliście, ale lubicie przenieść się na norweskie łąki nad fiordami i biegać po nich z wesołymi dzieciakami - też sięgnijcie po Gofrowe serce.


Ale na środku trapu, prowadząc jałówkę przed sobą, nagle zauważyliśmy, że koza je firanki w nadbudówce. Lena wydarła się na cały głos i od tej chwili wszystko potoczyło się źle.
...
Lena i ja staliśmy tylko ze spuszczonymi rękami i patrzyliśmy. Na koniec jałówka wskoczyła do fiordu z majestatycznym pluskiem.
...
Lena zmrużyła oczy. Spojrzałem w dół. Skorupa na śniegu błyszczała jak lód. Kto przy zdrowym rozsądku odmówiłby takiej przejażdżki? Jedną ręką mocno objąłem Lenę w pasie, a drugą przycisnąłem do siebie Nr 7.
- Juhu! - zawołaliśmy chórem.
- Oni nigdy nie byli zupełnie normalni - powiedział Magnus kilka dni później, kiedy Lena i ja wydobrzeliśmy na tyle, by siedzieć przy stole w kuchni i jeść razem z innymi.
...
Któregoś dnia przy obiedzie tata powiedział:
- Zaczynam się denerwować. Taki spokój w Pękatej Matyldzie nie jest normalny.
Nie jestem pewien, ale to chyba ten komentarz sprawił, że gdy później sprzątaliśmy po obiedzie ze stołu. Lenie przyszedł do głowy świetny pomysł.
...
Mimo, że obiecaliśmy wujkowi Torowi, że nigdy więcej nie pożyczymy jego jałówek, to jednak pożyczyliśmy. No i wszystko potoczyło się jak zwykle. Koszmarnie źle.






Maria Parr
Gofrowe serce
Lena i ja w Zatoce Pękatej Matyldy
wyd. Nasza Księgarnia 2007
oprawa twarda
bez obrazków

1 komentarz:

  1. Tonję uwielbiamy, na Gofrowe serce poluje od jakiegoś czasu, niestety nie ma w naszej bibliotece. Dzięki za przypomnienie, będę szukać dalej :)

    OdpowiedzUsuń