Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

sobota, 19 listopada 2011

Książka na podróż

Zanim doczekam się Herve Tulleta po polsku (już, już!) zakupiłam z myślą o czekającej nas podróży na drugi koniec Polski The Game of Mix and Match. No i sprawdziło się, Staśkowi zajęło dłuższą chwilę skompletowanie obrazków (wcale nie takie proste, też próbowałam), potem kolejną jak tworzył różne fantastyczne miksy właśnie. Brat też z radością przechwycił i przekładał sobie, choć on oczywiście jeszcze bez ładu i składu, ale bardzo mu się pdobało, że książka w środku taka poszadkowana. Myślę, że jednak to on będzie głównym jej odbiorcą za czas jakiś, a chowana i wyciągana właśnie na czasy podróżne może być naprawdę fajną zabawką i czasoumilaczem.







Z różnych "Tulletów", które mogłam obejrzeć na Targach ta jakoś najbardziej przypadła mi do gustu, ale jest ich naprawdę sporo i przeróżnych. Cała seria wydawnictwa Phaidon "Let's play games" przeznaczona dla kilkulatków o ciekawskich paluchach i nieskończonej wyobraźni. Wydawnictwo fajnie napisało - książki do zajmowania młodych umysłów i paluszków :D









The Game of Mix and Match
Herve Tullet
wyd. Phaidon Press Limited 2011 
książka kartonowa

9 komentarzy:

  1. Pierwszy raz widzę taką książeczkę. Mam podobną z Kubusiem Puchatkiem (angielską) ale kartki podzielone są tylko na 2 części

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja widywałam (w taniej książce) takie z postaciami, które można było dowolnie "miksować" lub ustawiać jak trzeba, ale to była zawsze jedna postać na stronę. Tu fajne jest też to, że obrazków jest kilka na stronie, nie wszystkie układają się jednocześnie, czasem ich wzajemne połączenia dają też ciekawe rezultaty. Naprawdę książeczka dająca nieskończona niemal ilość możliwości eksperymentowania z najprostszymi wydawałoby się kształtami/obrazami.

    OdpowiedzUsuń
  3. juz jest pierwszy Tullet po polsku: NACIŚNIJ MNIE:
    http://babaryba.pl/sklep/index.php?p410,herv-tullet-nacisnij-mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem :) Mam nadzieję, że jutro listonosz go wreszcie przyniesie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedobra Ty... Po co piszesz o tak fajnych książkach, tę po prostu MUSIMY mieć, już zamówiłam, eh... Wiem, mogę nie czytać, ale to też nie jest proste :-)
    Pozdrawiam
    Bruy-ere

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto? Jaaa??
    To się nazywa łańcuszek szczęścia ;) (i dziury w portfelu) wiesz, ja gdzieś przeczytam, zobaczę, KUPIĘ, to potem napiszę, a co, niech inni tez mają! ;)
    Też pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. A'propossssss.....
    Mam już POLSKIEGO Tulleta z Babyryby... Nie testowany jeszcze na żywym organizmie, bo ma być prezentowy, ale powiem, że jest smakowity... Strzeżcie się! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. "Naciśnij mnie"? Nie do końca z opisu czaję na czym ta książka polega, czekam zatem na recenzję :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, dopiero teraz znalazłam ten wpis. Wklejam linka do niego u siebie pod układanką:
    http://bajdocja.blogspot.com/2012/06/nasze-dziea-35-ukadanka-niezwyke.html

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń