Jakieś deszczowe przedpołudnie rozjaśnił nam ostatnio listonosz przynosząc z dawna oczekiwaną książkę. Na prawdę z dawna, bo zamawianą chyba jeszcze w styczniu? Przeze mnie oczywiście oczekiwaną, ale i chłopakom się spodobała. Staśkowi nawet, choć ostatnio rzadko zagląda do "czystych" picture booków czyli książek obrazkowych zupełnie bez tekstu, przedkładając dłuższe formy czytane (po raz kolejny przeczytaliśmy ostatnio Pluka). Zainteresowanie Brata zapewniła obecność wielu zwierząt, na czele z Mi czyli misiami (aczkolwiek, nie występuje w niej Końń...). Zobaczyłam ją kiedyś na żywo i wsiąkłam całkiem, naczajając się potem długi czas...
The Tree House duetu Tolman i Tolman, czyli ojca - Ronalda Tolmana i córki, Marije Tolman. Jedna z najpiękniejszych obrazkowych książek świata uznana za taką przyznaną w 2010 nagrodą Bologna Ragazzi Award (Fiction) i wieloma następnymi w wielu krajach.
Świetne połączenie grafiki (akwaforty?) Ronalda, który oprócz tego, że jest grafikiem, jest też rzeźbiarzem (a może nawet bardziej) z malarstwem Marije. Duży format z mnóstwem przestrzeni. Nawet wtedy, jak lecą flamingi. Albo pada śnieg.
Lekkie. Świeże. Wielopłaszczyznowe. Poetyckie. Radosne. Ach. I och.
Do oglądania, oglądania, oglądania...
Lekkie. Świeże. Wielopłaszczyznowe. Poetyckie. Radosne. Ach. I och.
Do oglądania, oglądania, oglądania...
Dla zauroczonych dobra wiadomość - powstała już kolejna tolmanowska książka, Het Eiland (Wyspa). Jeszcze lepszą wiadomością jest to, że nie trzeba czekać na polskie tłumaczenie... Nie trzeba czekać na żadne tłumaczenie. Jak z Domem na drzewie zresztą...
I tu słów kilka o naszym egzemplarzu (w temacie "tłumaczenia"). Bo zaszalałam i poszłam po bandzie. Nasza książka jest (jeśli w przypadku picture booków można mówić w ogóle o jakimś "po jakiemuś") ... po arabsku... I otwiera się w odwrotną stronę... I wszystko jest w niej na odwyrtkę. I ilustracje są lustrzanym odbiciem wersji holenderskiej (angielskiej, niemieckiej i każdej innej) (dowód u Zorro). Nadaje to nawet trochę nowych treści książce, bo wszystko w niej przybywa ze Wschodu zatem, nie z Zachodu... Więc właściwie chyba rzeczywiście można mówić o tłumaczeniu...
A poza tym można się nią delektować za jedyne 2,50 (teraz już chyba całe 3,40). W walucie europejskiej, ale nawet! Ciekawostka przyrodnicza, wynik wścibskiej ciekawości (jak to po arabsku?), eksperymentu ze zjawiskiem przedsprzedaży i oczywiście (dodajmy złośliwie) krakowskiej oszczędności. Polecamy. A nawet bardzo. W każdej z dostępnych wersji.
De boomhut/The Tree House (wersja arabska)Marije Tolman, Ronald Tolman
wyd. Bloomsbury Qatar Foundation Publishing 2012
oprawa miękka
książka obrazkowa
Arabską też kupiłam z ciekawości, aczkolwiek świadomie, że będzie ''nie w tę stronę''. Dobra okazja do tego, żeby porozmawiać o odmiennościach kulturowych.
OdpowiedzUsuńNo, niby wiedziałam, że będzie się otwierała "od tyłu", ale dopiero podglądając u Ciebie zauważyłam, że całe ilustracje są lustrzane :D Fajne to.
OdpowiedzUsuń