Koleżanka Staśka dostała ostatnio na urodziny złotą rybkę w okrągłym akwarium. Obecni przy stole dorośli od razu zapytali, czy rybka nazywa się ...Kaszalot...
Idę więc dalej drogą tego skojarzenia.
Mi ciuf ciuf, czyli książka o misiu jadącym pociągiem, tłumacząc z bratowego na polski. Nie jest to radosna i beztroska rymowanka "jadą jadą misie..." Choć właściwie radości i beztroski również w tej książce nie brakuje... i nawet jest piosenka. Tym razem to Pan Brumm jedzie pociągiem. A konkretnie lokomotywą. Spalinową. Wszyscy, którzy choć raz spotkali Pana Brumma słusznie obawiają się najgorszego. Wszyscy oprócz samego Pana Brumma, który spokojnie przechodzi do porządku nad kolejną katastrofą... Choć tym razem, trzeba mu przyznać, wykaże się również pewnym bohaterstwem. Po czym przejdzie do porządku nad kolejną katastrofą.
Jak zwykle u Daniela Nappa niebywale kolorowa i świetnie odmalowana i wymalowana jest historyjka o nierozgarniętym niedźwiedziu i jego złotej rybce. Tym razem bez większych moralnych dylematów (z mojej strony) i mniej hermetyczna niż Brumm, który nie rozumie. Po prostu fajna książka dla młodszych dzieci. Radosna, przewidywalna, a jednak trzymająca w napięciu pewnym (!) opowieść. Entuzjazm młodszej części rodziny zapewniają: miś, pociąg i wielkie BUM na końcu, a w środku jeszcze kilka onomatopei.
Starszym polecamy wpatrywanie się uważne w ilustracje w poszukiwaniu cudów i dziwów. I labirynt na wyklejce.
Aha, Pan Brumm doczekał się swojej własnej polskiej strony.
Pan Brumm jedzie pociągiem
Daniel Napp
wyd. Bona 2012
oprawa twarda
ilustracje > tekst
Wydawnictwu dziękuję za książkę.
Wydawnictwu dziękuję za książkę.
Pana Brumma znamy i polecamy :D
OdpowiedzUsuń