Pisanie o tacie, który uciekł z cyrkiem przypomniało mi inną lekturę o innym tacie, który też wyruszył w podróż swego życia bez swoich dzieci, też za nimi tęsknił i pisał do nich listy (szkoda, że nie zabrał ich ze sobą...). Afryka Kazika Łukasza Wierzbickiego to zredagowana dla dzieci opowieść o podróży Kazimierza Nowaka, który w latach 30. XX w. pieszo, konno i rowerem przemierzył Afrykę z północy na południe i z powrotem. Historia to znana lub nie, można o niej poczytać. Postać na pewno niebanalna i warta poznania.
Wszędzie entuzjazm, że fajne, ciekawe, prawdziwe i w sam raz dla dzieci (!). Nawet babcia się ekscytowała zarażona entuzjazmem staśkowego Kuzyna. Coś jest w niej, bo Stasiek słuchał chętnie i dopominał się jeszcze. Ale tylko ten jeden raz. Do książki jakoś nie wracamy. Pomijając uważne studiowanie mapy z podróżą Nowaka w Atlasie Afrykańskim. Marta Ignerska pinxit. Może tu siła, bo ilustracje w książce takie ...poprawne. Kolorowe i na temat. (A dlaczego musiały być "obrazki", a nie prawdziwe fotografie z bogatego archiwum podróżnika? Bo to dla dzieci, a dzieci przecież wolą obrazki?...).
Słaby jest początek książki, gdzie mamy współczesność, odsłanianie tablic ku czci przez Kapuścińskiego, chłopca i dziadka, który coś mu opowiada, a za chwilę całą historię opowiadaną w pierwszej osobie przez Kazika... Dla Staśka to było za dużo, nie rozumiał kto jest kim i dlaczego, czy to się dzieje teraz, czy kiedyś, kto opowiada i o kim... Widać było, że jest krok od zrezygnowania. Na szczęście opowieść "właściwa" go wciągnęła i nawet nie przeszkodziło zakończenie, które znów przenosi nas do współczesności i znów narobiło trochę zamętu.
Mnie książka trochę nużyła, ale rozumiem, że mam inne potrzeby w temacie budowania i rozładowywania napięcia niż Czterolatek. Dla Czterolatków myślę w sam raz. Rozdziały krótkie, spotkania ze zwierzętami, czasem groźnie wyglądające przygody, ale zakończenia szczęśliwe.
Fajny pomysł na przybliżenie dzieciom prawdziwej historii - ciekawszej od wielu wymyślonych.
Mnie zdziwiło, jak doczytałam na końcu, że prawdziwa wyprawa trwała 5 lat! W tej "kazikowej" wersji czas jakoś szybko płynie i wydaje się że on tę Afrykę ino myk i przejechał.
Tu strona autora, specjalizującego się jak widać w adaptacjach historii dla dzieci.
PS. Jak tylko napisałam ten post, wczoraj wieczorem usłyszałam, usypiając Brata, jak Stasiek z tatą czytali Afrykę Kazika... więc jednak wracamy (tym razem sprytnie pominęli nieafrykański początek!).
Afryka Kazika
Łukasz Wierzbicki
ilustracje Agencja Reklamowa NEXUS
wyd. Bis 2011
oprawa twarda
tekst > ilustracje
Wszędzie entuzjazm, że fajne, ciekawe, prawdziwe i w sam raz dla dzieci (!). Nawet babcia się ekscytowała zarażona entuzjazmem staśkowego Kuzyna. Coś jest w niej, bo Stasiek słuchał chętnie i dopominał się jeszcze. Ale tylko ten jeden raz. Do książki jakoś nie wracamy. Pomijając uważne studiowanie mapy z podróżą Nowaka w Atlasie Afrykańskim. Marta Ignerska pinxit. Może tu siła, bo ilustracje w książce takie ...poprawne. Kolorowe i na temat. (A dlaczego musiały być "obrazki", a nie prawdziwe fotografie z bogatego archiwum podróżnika? Bo to dla dzieci, a dzieci przecież wolą obrazki?...).
Słaby jest początek książki, gdzie mamy współczesność, odsłanianie tablic ku czci przez Kapuścińskiego, chłopca i dziadka, który coś mu opowiada, a za chwilę całą historię opowiadaną w pierwszej osobie przez Kazika... Dla Staśka to było za dużo, nie rozumiał kto jest kim i dlaczego, czy to się dzieje teraz, czy kiedyś, kto opowiada i o kim... Widać było, że jest krok od zrezygnowania. Na szczęście opowieść "właściwa" go wciągnęła i nawet nie przeszkodziło zakończenie, które znów przenosi nas do współczesności i znów narobiło trochę zamętu.
Mnie książka trochę nużyła, ale rozumiem, że mam inne potrzeby w temacie budowania i rozładowywania napięcia niż Czterolatek. Dla Czterolatków myślę w sam raz. Rozdziały krótkie, spotkania ze zwierzętami, czasem groźnie wyglądające przygody, ale zakończenia szczęśliwe.
Fajny pomysł na przybliżenie dzieciom prawdziwej historii - ciekawszej od wielu wymyślonych.
Mnie zdziwiło, jak doczytałam na końcu, że prawdziwa wyprawa trwała 5 lat! W tej "kazikowej" wersji czas jakoś szybko płynie i wydaje się że on tę Afrykę ino myk i przejechał.
Tu strona autora, specjalizującego się jak widać w adaptacjach historii dla dzieci.
PS. Jak tylko napisałam ten post, wczoraj wieczorem usłyszałam, usypiając Brata, jak Stasiek z tatą czytali Afrykę Kazika... więc jednak wracamy (tym razem sprytnie pominęli nieafrykański początek!).
Afryka Kazika
Łukasz Wierzbicki
ilustracje Agencja Reklamowa NEXUS
wyd. Bis 2011
oprawa twarda
tekst > ilustracje
Też brakowało mi zdjęć, ale Starszy był w fazie podróżniczej i podobało mu się baaardzo. Dziś i jutro chyba wyciągniemy "Kazika ...", żeby odświeżyć przed czwartkowym spotkaniem z autorem :D
OdpowiedzUsuńfajny blog, dobrze redagowany, bardzo ciekawy, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWyprawy w tamtych czasach nie przebiegały w takich dogodnych warunkach, jak to ma miejsce obecnie, więc 5 lat to i tak bardzo szybko. Książka może zbyt ambitna jak na malucha, może za jakiś czas zrozumie więcej :)
OdpowiedzUsuń