Lis pampasowy w obliczu zagrożenia udaje martwego*.
Dziś mogłam zobaczyć to na własne oczy. Lis co prawda był ubrany w piżamę w zielone paski, ale martwego udawał zawodowo.
Prawie bym nie zauważyła ostatniej pasji czytelniczej, bo odbywa się ona wieczorem i z tatą. Ale do czasu do czasu usłyszę jakieś dziwne zdanie, albo zostanę zawołana na pokaz udawania martwego. A oni czytają kolejne tomy Atlasu Świata wydanego przez LektorKletta (którego już nie ma, szkoda). Czytają na zamianę, po kolei, wybrane fragmenty lub całości, czytają chyba już z miesiąc (no z przerwami, oczywiście), to chyba dużo, jak na Czterolatka.
Zastanawiałam się nad tym atlasem kiedyś długo i namiętnie, czy aby na pewno, czy warto, czy już itd. Dziś już wiem, że na pewno, warto i już. Na szczęście udało mi się go kupić jeszcze, bo jak się wreszcie namyśliłam, okazał się towarem deficytowym. Ale jest. Całość to 6 tomów odpowiadających poszczególnym kontynentom. A pomysł serii opiera się jeszcze na czymś, co dla mnie miało dodatkowy walor i ostatecznie zaważyło przy podejmowaniu decyzji o kupnie. Otóż każdy z tomów zilustrowany został przez innego polskiego ilustratora. I jak dla mnie fajnie jest mieć takie próbki. Tak więc: Europa - Ewa Beniak Haremska, Azja - Marianna Oklejak, Afryka - Marta Ignerska, Ameryka Północna - Adam Pękalski, Ameryka Południowa Daniel de Latour, Australia - Anna Ładecka
I może doszukuję się ideologii, tam, gdzie jej nie ma, ale jakoś pasują mi poszczególni państwo artyści do poszczególnych tematów. Europa taka najbardziej klasyczna i uładzona. Gejsze Marianny Oklejak takie wdzięczne, jak również pani barowa w Kolei Transsyberyjskiej. Komiksowy Pękalski. Zabawny de Latour (onże jest autorem lisa pampasowego). No i zupełnie naj i świetna afrykańska Marta Ignerska.
Dodatkową ciekawostką w tomie afrykańskim jest fragment o Polaku w Afryce, czyli Kazimierzu Nowaku. Dla wszystkich czytelników Afryki Kazika świetne uzupełnienie książki.
I im dłużej mamy te książki i je przeglądam, tym bardziej mi się podobają, choć seria nie jest równa, ani pod względem ilustracji ani treści - jak donosi bardziej obeznany z tą drugą Tata. Jemu wdzięczna jestem, za czytanie, bo ja strasznie nie lubię czytać takich urywanych kawałków rozrzuconych po całej stronie to tu to tam i trzeba paluchem pokazywać, co się czyta. Myślę, że te atlasy mogą sprawdzić się także do samodzielnego czytania, no ale to już dla większych starszaków (czcionka mała). Choć wtedy nie wiem, czy z kolei nie za mało w nich treści.
No a jak to wygląda? Z każdego kontynentu są wybrane charakterystyczne zagadnienia, omówione na dwóch sąsiadujących stronach (więc nie ma co spodziewać się jakiś wyczerpujących elaboratów, zwłaszcza, że większość to jednak ilustracje). Są kartki, które mają fantazyjne wycięcia i dziurki - świetna jest Kolej Transsyberyjska, albo rafa koralowa. Są "kalki edukacyjne", czyli obrazek na kalce, a pod spodem drugi o tym samym, ale inaczej (np. mapa polityczna na fizycznej, kino z punktu widzenia widowni i planu filmowego, sawanna w porze deszczowej i suchej, teatr kabuki w czasie przedstawienia i próby, miasto dziś i dawniej). A na końcu każdego tomu jest baśń ludowa w opracowaniu Zofii Staneckiej.
*Tak naprawdę to jest:
Uzupełniając niedopatrzenie...
Lis pampasowy wygląda tak:
I może doszukuję się ideologii, tam, gdzie jej nie ma, ale jakoś pasują mi poszczególni państwo artyści do poszczególnych tematów. Europa taka najbardziej klasyczna i uładzona. Gejsze Marianny Oklejak takie wdzięczne, jak również pani barowa w Kolei Transsyberyjskiej. Komiksowy Pękalski. Zabawny de Latour (onże jest autorem lisa pampasowego). No i zupełnie naj i świetna afrykańska Marta Ignerska.
Dodatkową ciekawostką w tomie afrykańskim jest fragment o Polaku w Afryce, czyli Kazimierzu Nowaku. Dla wszystkich czytelników Afryki Kazika świetne uzupełnienie książki.
I im dłużej mamy te książki i je przeglądam, tym bardziej mi się podobają, choć seria nie jest równa, ani pod względem ilustracji ani treści - jak donosi bardziej obeznany z tą drugą Tata. Jemu wdzięczna jestem, za czytanie, bo ja strasznie nie lubię czytać takich urywanych kawałków rozrzuconych po całej stronie to tu to tam i trzeba paluchem pokazywać, co się czyta. Myślę, że te atlasy mogą sprawdzić się także do samodzielnego czytania, no ale to już dla większych starszaków (czcionka mała). Choć wtedy nie wiem, czy z kolei nie za mało w nich treści.
No a jak to wygląda? Z każdego kontynentu są wybrane charakterystyczne zagadnienia, omówione na dwóch sąsiadujących stronach (więc nie ma co spodziewać się jakiś wyczerpujących elaboratów, zwłaszcza, że większość to jednak ilustracje). Są kartki, które mają fantazyjne wycięcia i dziurki - świetna jest Kolej Transsyberyjska, albo rafa koralowa. Są "kalki edukacyjne", czyli obrazek na kalce, a pod spodem drugi o tym samym, ale inaczej (np. mapa polityczna na fizycznej, kino z punktu widzenia widowni i planu filmowego, sawanna w porze deszczowej i suchej, teatr kabuki w czasie przedstawienia i próby, miasto dziś i dawniej). A na końcu każdego tomu jest baśń ludowa w opracowaniu Zofii Staneckiej.
*Tak naprawdę to jest:
Lis pampasowy poluje nocą na gryzonie i króliki. W razie zagrożenia udaje martwego.Nie wiem, skąd Staśkowi wzięło się to oblicze zagrożenia, ale tak właśnie mówi i brzmi przy tym zupełnie jak Krystyna Czubówna. Ewentualnie młody David Attenborough. A zdanie to padło np. w pytaniu Tato, a gdzie lis pampasowy w obliczu zagrożenia udaje martwego? No i tego wieczoru czytali o Ameryce Południowej...
Uzupełniając niedopatrzenie...
Lis pampasowy wygląda tak:
Atlas Świata
Kinga Preibisz-Wala, Maria Deskur
baśń opracowała Zofia Stanecka
ilustrowali:
Europa - Ewa Beniak Haremska,
Azja - Marianna Oklejak,
Afryka - Marta Ignerska,
Ameryka Północna - Adam Pękalski,
Ameryka Południowa - Daniel de Latour,
Australia - Anna Ładecka
wyd. LektorKlett 2009
oprawa twarda
tekst = ilustracje
Zastanawiałam się nad tą serią od jakiegoś czasu. No i się zdecydowałam, trochę na wyrost i na razie na 2 części_ Afrykę i Amerykę Południową.
OdpowiedzUsuńWcale nie są tak trudno dostępne, za to w dość przystępnej cenie
Nam też się udało niedawno kupić cały komplet, chociaż na celowniku mieliśmy głównie Afrykę, po tym, jak H. zamanifestował w trakcie czytania wygrzebanej na tym blogu historii Maxa i jego wyprawy, że jego marzeniem jest polecieć samolotem do Afryki. No cóż, na razie jesteśmy na etapie konfrontacji jego wyobrażeń z ilustracjami M. Ignerskiej, które mi osobiście bardzo się podobają, ale dla nie do końca trzylatka jednak za dużo natłoku informacji i jeszcze mu się ta Afryka nie bardzo klei. Więc i u nas na wyrost, ale cieszę się, że mamy no i znowu - szalę decyzji przeważyła notka na tym blogu, a na Twoich wyborach, Rzeżucho - prawie że nigdy się nie zawiodłam - dzięki za to ogromne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy - groszki
czy można jeszcze dostać gdzieś te książki, nie chcielibyście odsprzedać??
OdpowiedzUsuń