Przyszła wreszcie i naprawdę, skoro przyszła nawet do miasta. I nawet już w mieście używaliśmy sanek! I pod miastem też. Czyli jest. W połowie stycznia, ale jest. Dzieci bardzo się cieszą.
To w takim razie czas na moją tegoroczną zimową perełkę. A że tytuł ma Winter in White, to myślę, że jeszcze może być pokazana. A może dopiero?
Kiedy sypią się płatki śniegu / When snowflakes sprinkle
Witając zimę / Welcoming winter
Cichym spokojem śnieżnej bieli / A silent hush of snowy whiteRozświetlają ciemne lasy / Making deep, dark forests brightŚlizgają się przez lśniący chłód / Gliding through a glistening chill
Zsuwają z gładkich mroźnych wzgórz / Sliding down smooth frosty hills
Pokrywają drzewa puszystymi zaspami / Blanketing trees with downy driftsPrzynosząc ciche dźwięki darów natury / Bringing peaceful sounds of nature's gifts
Trochę poetycko, nawet w tym kulejącym tłumaczeniu. Bo w oryginale się jak widać rymuje (choć to oczywiście słaby wyznacznik poezji).
Mała książeczka, prawie kieszonkowa. Klasyka sama w sobie, stworzona przez mistrza pop-up'u Roberta Sabudę. Mój zimowy prezent. O cudnym podtytule, który można przetłumaczyć jako pop-upowa mini uczta. Lub tez do wyboru - mini pop-upowa uczta. Uczta, tak czy inaczej! Jak to zwykle Sabuda. Takich "mini" umiejętności, nawet "mini mini" życzyłabym sobie w zakresie inżynierii papierowej! Żeby stworzyć taką łyżwiarkę. Ona się kręci, jak się otwiera stronę. Kręci najprawdziwsze piruety!
Winter in White
A mini pop-up treat
Rpbert Sabuda
wyd. Simon and Schuster 2007
oprawa twarda
pop-up book
Fajne:)
OdpowiedzUsuńMi się przypomniał pop-up co prawda nie zimowy, ale utrzymany w bieli i czerni:
Zofia Herbich
"Ptasie myślistwo"
http://buszmeni.pl/#/pl/ksiazki/?id=29
Nie wydany, bo chyba się nie opłacało:(
B
Rzeżucha, a ja mam pytanie... Skąd czerpiesz inspiracje? Bo widzę, że masz wiele książek mało znanych :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bruy-ere
Zorro for ever! ;)
OdpowiedzUsuńJej blog otworzył mi oczy na książki nie-stąd. A potem już reakcja łańcuchowa - oglądasz coś, a Amazon usłużnie podsuwa książki, którymi również mogłabyś się zainteresować... a rzeczywiście... i kolejne...i następne...
Poza tym mam przyjaciółkę z podobnym uzależnieniem :D Pokazujemy sobie nasze zdobycze, a takie seanse często kończą się zakupami...
A co do tego, że to są mało znane książki... No właśnie niekoniecznie. To u nas są mało znane, bo klasykę światową dopiero zaczyna się u nas wydawać. Unikalny już (po polsku) Gruffalo, czy Tomi Ungerer to klasyka europejskiej literatury dla dzieci. Sabudę podejrzewam też zna cała Ameryka i reszta świata pewnie też.
OdpowiedzUsuńI tak czasem czuję, że coś mi umyka, bo z racji językowych ograniczam się raczej do literatury anglosaskiej lub tłumaczonej na angielski (chyba, że jest to Picknick mit Torte! ;)).
A inne źródła inspiracji to pewnie targi książki, ale niestety zagraniczni wydawcy bywają tylko na warszawskich, ale ja za to na nich nie bywam.
Właśnie o to mi chodzi, że u nas nie są znane Ja śledzę ze 3 blogi na krzyż i każdorazowo spadam z krzesła na widok tego, co tutaj pokazujesz. To kiedy te targi warszawskie? Od dziś zaczynam odkładać i czuję, że nie może to być mała kwota…
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bruy-ere