Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

piątek, 30 marca 2012

Pop-up'a dla Brata

Skoro jesteśmy przy książkach Brata, kontynuujmy.
Nie jest tak, że pop-upy kupuję sobie sama, dla siebie, chowam na najwyższej półce i oglądam, jak wszyscy domownicy pójdą spać... Stasiek ma swoje, zresztą, jest już na tyle uważny, że może bez przeszkód oglądać wszystkie, jakie mamy. Jedynym zagrożeniem dla papierowej inżynierii są Małe Łapki Brata. Jeszcze. Ale wskaźnik demolki po mału maleje. Może dzięki ćwiczeniom. Bo Brat też ma swoje książki przestrzenne. Z superhiper przestrzenną zagrodą Mysi na czele (ona też ze względu na swoją budowę jest najbardziej narażona na uszkodzenia). A swoim ulubionym zwierzakom nie czyni żadnej krzywdy, mimo ogromnego formatu. Ale są też inne.
Równie chętnie jak Mysia i Out of sight, chyba ze względu na porównywalny - czyli wielki - rozmiar, oglądany jest Mój wspaniały wóz strażacki. Chyba to Stasiek dostał go kiedyś w prezencie, ale zdaje się pogodził się już z tym, że Brat go przejął. Zresztą, bądźmy szczerzy, treściowo książka o misiach-strażakach już nie satysfakcjonuje 4,5-latka. Zwykłe życie miśków-strażaków w remizie, oraz brawurowa akcja ratunkowa gaszenia grilla i ściągania kota z drzewa (w nagrodę wszyscy - łącznie z kretem, wiewiórką i królikami  - raczą się kiełbaskami z grilla...).


Ale atrakcji nie brakuje. Miśki się ruszają, mogą zjeżdżać ze strażackiej rury, drzwi garażu się otwierają, samochody na jezdni rozstępują, woda leje się papierowymi strumieniami, a na samym środku jest ... wspaniały wóz strażacki. Z wysuwana drabiną. I szybami w szoferce. Ha!








Mój wspaniały wóz strażacki
Georgia Barrington
ilustrował Richard Fowler
wyd. Book House 2008
oprawa twarda
książka z ruchomymi elementami
ilustracje > tekst



Druga książeczka jest mała formatem, za to w tytule ma "pop-up" więc nie można mieć wątpliwości. Dear ZOO Roda Campbela. Intryga? Autor napisał do ZOO z prośba o przysłanie zwierzaka. Dostaje kolejne paczki, w nich kolejne zwierzęta, które są po kolei nie takie, jak sobie wymarzył więc je odsyła, ale wreszcie nadchodzi paczka ze zwierzakiem perfekcyjnym. Koniec. Cała frajda w otwieraniu paczek.







Jasne, że nie umywa się do duetu






The pop-up Dear Zoo
Rod Campbell
wyd. Campbell Books 2004 
oprawa twarda
ilustracje = tekst

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz