Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Naciśnij mnie

Jestem w kropce. Żółtej. Są książki, które wpadają u nas w dziurę. Niestety. W dziurę, pomiędzy chłopakami. I chwilowo nic nie mogę na to poradzić. I ta książka niestety też wpadła. Trochę miałam takie obawy, ale tak bardzo trudno było jej nie kupić... Pierwsza po polsku książka Herve Tulleta Naciśnij mnie. 
Pomysł prosty a niezwykły (chyba cecha charakterystyczna Tulleta). Książka zabawa, jak większość jego książek. Śmieszna książka. Książka żart trochę. Książka interaktywna, wymagająca jedynie zasilania wyobraźnią.
Dorosłych, na których testowałam wprawiała w zdumienie.








Owszem, rozpakowana z kolorowych papierów wzbudziła duże zainteresowanie, Stasiek przez kilka dni kazał sobie czytać po kilka razy i skrupulatnie wypełniał wszystkie polecenia. Ale potem książka została odłożona i leży. A Brat (w sumie to jego imię widniało na stosownej karteczce...) z kolei jeszcze niezbyt zainteresowany robieniem tego "co mu każą" woli działać wedle własnych schematów...
Mimo to polecamy. Na pewno dla trochę starszych niż Brat, a może dla trochę młodszych niż Stasiek. W sumie, w tych trzech latach różnicy mieści się całkiem sporo dzieci.
A może kiedyś (za chwilę pewnie) będą razem sobie "czytać" jak dzieciaki na filmie (wtedy zabawa pewnie jest większa):


Książka to idealna do zabawy, niestety nie do końca idealna od strony formy w polskim wydaniu. Zastrzeżenia jak zwykle dotyczą papieru. Straszliwie śliski i kredowy. Jeszcze gdyby był grubszy. Niestety kartki są dość wiotkie, a w dodatku nieco prześwitujące, co trochę może psuć zabawę. Przede wszystkim jednak śliskość papieru, brak tzw. "chwytu", utrudnia przekładanie kartek małym rączkom (nie tylko małym zresztą). Jestem też w stanie sobie wyobrazić, że w ferworze coraz szybszego ich przekładania (wszak chce się zobaczyć co będzie dalej! czy tym razem się udało?!) szybko ulegną uszkodzeniom. Nasze, mimo, że tak mało  sumie oglądane, mają już takie charakterystyczne zagniotki.
Szkoda. Może wydawnictwo weźmie poprawkę przy kolejnym wydaniu. To ja bym nawet kupiła drugą.

Zaraz, zaraz. Przyjrzałam się jeszcze raz filmowi. Tam kartki też mocno błyszczą... Tak czy siak to zły pomysł.

P.S. Zapomniałam dodać, że książka jest - jak to u Babyryby - dwujęzyczna. Tutaj polsko-francuska.

Aktualizacja listopad A.D. 2016
Miałam w rękach przypadkiem nowe (kolejne?) wydanie książki i ku mojej radości stwierdziłam, że kartki są z innego papieru, dużo sztywniejszego, taki cienki karton właściwie. Do tego przyjemnie matowe i miłe w dotyku. I o to chodziło.









Naciśnij mnie
Hervé Tullet
wyd. Babaryba 2011
oprawa twarda

12 komentarzy:

  1. Mam pytanie. Często korzystam z informacji podanych na tym blogu, jak też i na innych blogach książkowych (Znak Zorro plus Obrazkowe plus 1x356, polska ilustracja dla dzieci i wielu innych). Przeglądam, oglądam, przypominam sobie z dzieciństwa lub zaznajamiam się z nowościami, których nie mogę obejrzeć osobiście bo dostępu bezpośredniego do polskich książek nie mam. I nabywam je, oczywiście. Sama chciałabym założyć blog lub stronę o książkach bo mam dostęp do świetnych książek obrazkowych i nie tylko tzw. zagranicznych. Ale się boję - jak ma się prowadzenie bloga książkowego do ACTA? Będą teraz ścigać? Karać? (patrz: "No part of this book may be reproduced, stored in a retrieval system, or transmitted in any form or by any means - electronic, mechanical, photocopying, recording, or otherwise - without the prior written permission of the Publisher...")

    pozdrawiam
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem. Ja jakoś specjalnie się tym nie zamartwiam ;) Jednak nie wydaje mi się, żeby blogi o książkach były jakimś problemem. Wykroczenie/naruszenie prawa musiałoby zgłosić wydawnictwo, a wydaje mi się, że dla wydawnictw blogi takie są tak naprawdę niezłą reklamą, zwłaszcza, że często za zupełne free. Zresztą coraz częściej bywa tak, że wydawnictwa doceniając siłę reklamy "szeptanej" na blogach proponują swoje książki piszącym.
    Ja staram się publikować swoje zdjęcia swoich egzemplarzy - odpada mi martwienie się o prawa autorskie zdjęć, a jest coś takiego, jak robienie kopii na własny użytek (w przypadku muzycznych CD), to trochę tak to traktuję... Poza tym nigdy nie jest to skopiowanie całej książki przecież, chodzi o pokazanie ilustracji, opracowania graficznego, "zajrzenie do książki". Zresztą dla mnie nie ma problemu: przecież nikt nie naśle na Ciebie policji, najwyżej wydawnictwo napisze mi maila, że sobie nie życzy. Proszę bardzo. Skasuję, umieszczając odpowiednią notatkę. Nie wierzę jednak, żeby jakikolwiek dział promocji miał za złe, że reklamujesz jego produkt za darmo ;) Nie dajmy się zwariować.

    A bloga załóż. Koniecznie. Albo nie! :D Już się boję (wydatków, już i tak zbyt łatwo przychodzą mi zakupy nie-tu...). Blog po polsku (?) o książkach zagranicznych, całej masie książek zagranicznych... jeszcze powiedz, że angielskojęzycznych... marzenie. Trzymam kciuki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie większość anglojęzycznych mam. Choć po hiszpańsku też jak i po ukraińsku. I inne. Co mam i co w najbliższej bibliotece. A pożyczamy często i to po kilkanaście/dziesiąt sztuk na raz:) Aż szkoda się nie podzielić. Ale ten copyright mnie trochę przeraża. I komentarz Basi na preclowej stronie:

    http://preclowastrona.blox.pl/2012/01/Jak-sie-nie-wspolpracuje-z-AdTaily.html#ListaKomentarzy

    dotyczący procesu za wykorzystanie małego zdjęcia z sieci. Obawiam się, czy niedługo nie będą ścigać za pokazanie choćby okładki książki. No może nie polskie wydawnictwa, które wykorzystują blogi jako darmową reklamę. Ale co z zagranicznymi książkami?

    pozdrawiam
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  4. Przed tym, o czym piszesz chroni Cię, tak mi się wydaje, robienie własnego zdjęcia książki.
    Wydaje mi się, że dla zagranicznych wydawnictw to taka sama reklama, jak dla polskich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Długo czekałam na recenzję "Naciśnij mnie", ale nic nie było i nie było, więc nie wytrzymałam i kupiłam :-) Miłe zaskoczenie - jest naprawdę fajna. Co do papieru mam identyczne spostrzeżenia - ja sama mam problem z "uchwyceniem" kartki, syn też i już jedna jest naddarta. I prześwituje.

    Pozdrawiam
    Bruy-ere

    OdpowiedzUsuń
  6. W wersji francuskiej jest taki sam papier.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli to odgórny brak pomyślunku... W sumie to dobrze, że tym razem nie tylko u nas...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomysł zabawny, mnie się podoba, można by użyć modnego tu określenia "very creative" jest, ale... No chyba jednak bardziej koncept trafia do czytelnika zaznajomionego z różnymi urządzeniami elektronicznymi - komórką, wieżą, TV, laptopem... Mój dwulatek książką zachwycony nie był:( ale to pewnie moja "wina":)- zakładam, że na "sprzęt" przyjdzie jeszcze czas... a do tego my z tych, co nawet TV nie oglądają, a telefony komórkowe posiadają wiekowe, nadające się jedynie do ...telefonowania:). Tak więc nie ma za bardzo czego u nas naciskać - dla porównania, że tak powiem. Podejrzewam, że dzieciom obeznanym już z elektroniką może ta książka bardzo przypaść do gustu i być miłą odskoczną od zabawek na baterie.

    pozdrawiam
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  9. Antek znalazł pod choinką polecana przec Ciebie Rzeżucho "The Game Of Mix And Match" .Muszę przyznać ,że to bardzo ciekawa pozycja.Wraz z książeczką dostaliśmy cały folder na temat ksiązek Tulleta i większośc z nich kusi innością i pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzien dobry,
    tu Babaryba. Serdecznie zapraszamy na spotkanie z Herve Tulletem i warsztaty plastyczne dla dzieci do Warszawy, Krakowa i Wrocławia 18-21.10. Proszę śledzic nasz profil na FB, zapisy na mejla warsztaty@babaryba.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy, byliśmy, a jakże. Dziękujemy za wiadomość.

      Usuń
  11. Czy pięciolatka nie jest już "za dorosła" na tę książkę?

    OdpowiedzUsuń