Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

niedziela, 27 kwietnia 2014

David Wiesner

A jednak się skusiłam. Wokół Davida Wiesnera krążyłam już od dłuższego czasu. I jakoś nie mogłam się wyzbierać. Niektóre jego książki miały coś, co mi nie grało, inne nie miały czegoś, co by mocniej pociągnęło... A jednak wciąż gdzieś tam o nim pamiętałam, co jakiś czas drażniłam się oglądając obrazki w komputerze. Bardzo "amerykański" sposób malowania, prawie hiperrealistyczny, kolorowy, nasycony, do którego mam jakąś dziwny pociąg. Trochę jak van Allsburg w kolorze. Do tego świetna kompozycja, komiksowe dzielenie obrazu rewelacyjnie budujące fabułę. Tylko co by tu wybrać...

Tegoroczne wyróżnienie Caldecotta wprowadziło na scenę pana Wuffles'a i postanowiłam zaryzykować. Mimo dziwnie kolorowego tytułu na okładce... 
Książka okazała się bardzo "nasza". Choć kota nie mamy i z kotami się nie znamy zbyt. W sumie, to chyba nam bliżej do pozostałych bohaterów tej historii...


sobota, 19 kwietnia 2014

Świątecznie


Przy stole lub przy lesie, na trawie lub na kanapie,
wszędzie i zawsze z dobrą książką, 
wszędzie i zawsze życzymy Wam
radosnych, zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych.

Wielka Sobota

Przez całe dwie godziny Bobcio malował pisanki. Pozostawiony sam na sam ze swoją muzą, w skupieniu, z namaszczeniem i bardzo pedantycznie smarował jajka plakatówkami Julii i kiedy przyszła pora podwieczorku mina chłopczyka wskazywała, że jest bardzo dumny ze swego dzieła. (...) Ciocia Wiesia podeszła do swojego syna.
- O, Jezus! - rozległ się nagle jej krzyk.
Mam Żakowa wypuściła z ręki wszystkie łyżeczki.
- Co się stało? - krzyknęła
- Sama zobacz - jęknęła Wiesia.
Mama Żakowa podeszła bliżej i zesztywniała. Pisanki Bobcia, utrzymane w pięknych czystych kolorach, na pierwszy rzut oka wyglądały uroczo. Na drugi rzut oka budziły nieokreśloną grozę. A kiedy się człowiek dobrze przyjrzał, ujawniały swą złowrogą treść.
– Co to jest? – krzyknęła mama Żakowa, wskazując jajko upstrzone przeraźliwymi, powykręcanymi paluszkami.
– To? – upewnił się Bobcio. – To bakterie.
– A to? – wypytywała Wiesia.
– To? To Somosierra. Bitwa na czołgi.
– A to? – spytała bezsilnie Wiesia, wiedząc, niestety, jaka będzie odpowiedź.
– To? – powiedział Bobcio. – A, to. To jest Hitler.
Kolejne egzemplarze – bo Bobcio sumiennie zapełnił malunkami wszystkie dziesięć jaj, wykazały cioci Wiesi, że jej dziecko ma zainteresowania monotematyczne. Odstępstwo od militariów stanowiły dwie wizje bakterii i witamin, obie nadzwyczaj przygnębiające oraz wizerunek myszy – tylko jeden, ale za to jak żywy.

 Małgorzata Musierowicz, Szósta klepka, wyd.  Nasza Księgarnia, Warszawa 1987, s. 181n.

środa, 2 kwietnia 2014

Przeczytaj dziś dziecku książkę!

....albo przeczytaj dziś SOBIE książkę dla dzieci....