Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien

poniedziałek, 28 lutego 2011

Cudaki ... zwierzaki tym razem

Jakoś tak się składa, że w sumie zaglądam do księgarni (tych "w realu") nie jakoś bardzo często. Na ogół w celu zweryfikowania wcześniejszych internetowych odkryć lub poleceń.  Ale jakoś tak się składa, że przy okazji wpadnie mi zwykle coś w oko. A ostatnio jakoś tak wychodzi, że wpada w oko, a potem jak poczytuję w internecie, to okazuje się, że jeszcze ciepłe, nówka nowość, właśnie wydane. Tak było z Prosiaczkiem urodzinowym. A teraz znowu.

środa, 23 lutego 2011

Znowu szwedzkie - Nusia

"Jakaś odjechana ta Nusia..." powiedział Tata, jak przeczytał pierwszy raz. No, odjechana :D Ale bardzo ją polubiliśmy. Ja najbardziej za naburmuszone wilki i obrazek, na którym wilki "idą do ubikacji" :D Stasiek lubi całokształt i najmniejszego wilka. A Tata... chyba najbardziej polubił Nusię :D jak mówi, że "jest już godzina wieczór" i jak śpiewa wilkom na dobranoc smutne piosenki.
To jest chyba opowieść o strachu. Bo Nusia boi się wszystkiego. Skakania z dachu domku na placu zabaw, głaskania psa, przeskakiwania przez strumyk, dotykania robaka... Ale z drugiej strony jak się gubi na przedszkolnym spacerze, to jakaś bardzo przestraszona nie jest, a najmniej, jak spotyka wilki. Choć burczą i  i zgrzytają zębami, Nusia zaczyna je strofować, ustawiać, organizować zabawy, w końcu  gotuje im zupę i każe iść spać. A "rano" bez problemu odnajduje swoje przedszkole. Ale wilki odprowadzą ja tylko na skraj łąki, bo ...boją się iść dalej.
Takie połączenie zwykłej przedszkolnej codzienności z całkiem niecodzienną przygodą. Przesadnej ostrożności i obaw z zupełnie naturalną odwagą. Bo każdy ma robaka, którego nie lubi dotykać i wilki, z którymi się bawi. A czasem odwrotnie.

No i rewelacyjne ilustracje - i kolory! - Piji Lindenbaum.







Pija Lindenbaum
Nusia i wilki
wyd. Zakamarki, Poznań 2007
oprawa twrada
obrazki = tekst

poniedziałek, 21 lutego 2011

Strachy Kazika

Bardzo przyjemnie straszna książka wpadła nam ostatnio w ręce - Kazio i Nocny Potwór. Do oswajania, albo tylko do fajnego poczytania. Można też szukać własnych potworów we własnym domu, ale to już dla prawdziwych twardzieli ;) (bo jak wiadomo z potworami ...no lepiej nie zadzierać i może lepiej ich nie wywoływać). Bo Kazio, w przeciwieństwie do wielu książkowych dzieci, nie boi się potworów wcale. Wręcz przeciwnie, gdy tylko słyszy w nocy straszne GRRRR rusza radośnie na polowanie. A potwory czają się wszędzie ...ale czy na pewno? Kazik odkrywa prawdziwą naturę nocnych potworów. A tak naprawdę odkrywają ją ilustracje Anny Niemierko, bo to one głównie opowiadają historię, tekst  Martyny Skibińskiej prowadzi tylko niezbędną narrację.






Martyna Skibińska
Kazio i Nocny Potwór
ilustrowała Anna Niemierko
wyd. Wytwórnia, Warszawa 2005
oprawa twarda
tekst < obrazki

czwartek, 17 lutego 2011

Dinozaury

Przyrzekałam sobie, że nie przyłożę ręki do zaistnienia u mojego dziecka dino-manii, nie naprowadzę na ślad, trop, zapach. Nie będę broniła mu zainteresowania prehistorycznymi gadami, ale na pewno NIE JA będę go zachęcała. Mąż mój twierdzi, że tematu i tak nie da się uniknąć, że znajduje się on w kanonie chłopaczych zainteresowań. OK. Akurat z wszystkich chłopaczych manii, w które się wdrażam i jako dziewczynę bardzo mnie one fascynują (serio serio) rozwarte paszcze dziwnych gadów o trudnych nazwach mnie nie interesują.

środa, 16 lutego 2011

Dla Starszaków

Staram się nie kupować Staśkowi książek na wyrost, bo uważam, że i tak jest za dużo tych akurat, albo prawie akurat. A jak dorośnie do zachomikowanych, to okaże się, że dookoła również tysiące fajnych lektur... błędne koło. Poza tym jakieś ograniczenia należy sobie nałożyć. Wystarczy, że Brat dostaje póki co tylko książki na wyrost ;) (traktujemy go bowiem jako Spadkobiercę). No, ale. Czasem. Pojawia się COŚ. Albo, co gorsza, pojawia się PROMOCJA. No więc i mnie się zdarza.

piątek, 4 lutego 2011

Ezra raz jeszcze

No bo to były naprawdę duże zakupy :D Prezent świąteczny właściwie. I jeszcze jednej nie mogłam się oprzeć - Over in the Meadow, ilustrował oczywiście Ezra Jack Keats.

wtorek, 1 lutego 2011

Więcej o Piotrusiu

Piotruś czyli Peter. Poznaliśmy go jak spadł pierwszy śnieg. I to było nasze pierwsze spotkanie i z nim, i z Ezrą Jackiem Keatsem. Z mojej strony kompletne zauroczenie. Ze strony Staśka - uprzejme zainteresowanie ;) The Snowy Day to także pierwsze spotkanie (rok 1962) samego Ezry ze swoim małym bohaterem, któremu - coraz starszemu - poświęcił aż sześć książek. U nas pojawiły się kolejne dwie .