A children's story that can only be enjoyed by children is not a good children's story in the slightest. C.S. Lewis
Prawdopodobnie to dla nich nawet lepiej, gdy ich książki nieco je przerastają. Książki dla dzieci powinny zawsze, podobnie zresztą jak i ich ubrania, pozostawiać możliwość dorośnięcia do nich; a książki dodatkowo powinny stanowić bodziec do tego dorastania.
J.R.R. Tolkien
J.R.R. Tolkien
środa, 30 maja 2012
wtorek, 29 maja 2012
Udane polowanie na dinozaura
Czasem jak się nie mogę do niczego innego zebrać to siedzę, przeglądam, grzebię i się snuję (straszna to strata czasu tak na prawdę). I czasami, ni z tego ni z owego to snucie zamienia się w polowanie. Wtedy senność pryska i robi się ekscytująco. Ostatnio takie polowanie przyniosło bardzo przyjemne efekty w postaci dwóch książek z serii "mam już taką, chcę więcej!". (Oczywiście, wiem, że wszystkie te książki upolowane można sobie "po prostu kupić". Ale po pierwsze zwykle jednak wygrywa zdrowy rozsądek, po drugie wyciągi z konta są bezlitosne, a po trzecie ...jak to przyjemnie coś upolować właśnie! I jak oszczędnie....)
Etykiety:
1-latki,
amerykańskie,
dinozaury,
książka kartonowa,
po angielsku,
sztywne kartki,
Teague
piątek, 25 maja 2012
czwartek, 24 maja 2012
Stare plastry
Ostatnia Nusia.
Ostatnia, bo najpóźniej ją kupiłam, a nie, że ostatnia, bo najsłabsza, czy że najmniej ją lubimy. Choć przyznam się - faktycznie do tej części przekonywałam się najdłużej, ba, był nawet moment, że uważałam, że jest ZBYT i nie musimy jej mieć, bo przecież (tak mówią) nie trzeba mieć wszystkich książek na świecie. Zbyt zakręcona, zbyt szalona, zbyt niezrozumiała (dla dorosłych oczywiście, dzieci nie maja z nią najmniejszego problemu). No - ZBYT po prostu.
- Bidel-badel, puti-puti.
Etykiety:
3-latki,
Nusia,
Pija Lindenbaum,
szwedzkie,
Zakamarki
poniedziałek, 14 maja 2012
Uczucia Wilhelminy
Z serii "kupiłam przypadkiem fajną książkę. Tanio."
Wilhelmina i aksamitny nosek, Tove Appelgren. Wiem, jakbym tylko przeczytała tytuł, to pewnie bym
podziękowała z góry. Słodkie aksamitne noski nie są w moim typie na
ogół. Ale już fajne, zadziorne rysunki bardziej, a te
występują na okładce. No więc sięgnęłam po książkę, potem do portfela,
do torby i teraz mogę sięgać na półkę. Stasiek może, bo spodobała mu się.
Duet fiński tym razem, wspomniane ilustracje autorstwa Salli Savolainen.
piątek, 11 maja 2012
czwartek, 10 maja 2012
Strażacy
Émilie Beaumont, pomysłodawczyni, jak mniemam, serii Obrazki dla maluchów stworzyła też podobną serię dla wychowanych na Obrazkach straszaków (czyli 4+) - Świat w obrazkach. Podobny pomysł - książek na jeden temat, podany wyczerpująco i z licznymi szczegółami, ale wciąż bogato ilustrowanych. My mamy jedną - Strażacy. Razem z zakupionym na odpuście ekwipunkiem Strażaka (hełm, gaśnica, toporek i łom (?)) stanowią prawie nierozerwalną całość. W razie wątpliwości - sięga się do tej skarbnicy wiedzy strażaczej i wszelkie wyjaśnia, podpierając słowem pisanym i rysowanym.
Jest tam i historia straży pożarnej, i wyposażenie, i wszelkie rodzaje akcji, jakich strażacy się podejmują, i wizerunki strażaków z różnych stron świata.
Książka znalazła też uznanie w oczach Brata, odkąd zobaczył na własne oczy, że pierwsze wozy strażackie ciągnęły ...konie, a jak już konie przestały być strażakom potrzebne, zaczęli używać helikopterów.
Świat w obrazkach. Strażacy
oprac. zbiorowe (pomysł Émilie Beaumont)
wyd. Firma Księgarska Olesiejuk 2011
oprawa miękka
ilustracje > tekst
oprawa miękka
ilustracje > tekst
Etykiety:
3-latki,
fk Olesiejuk,
Obrazki dla maluchów,
straż pożarna
Koń w podróży
Co potrafi zająć Półtoraroczniaka w
czasie jazdy samochodem przez 40 ((do)słownie: czterdzieści) minut? 40
minut spędzonych w ciszy i skupieniu, przerywanych tylko pojedynczymi
komentarzami nieskierowanymi specjalnie do nikogo konkretnego, ot takie
tam uwagi pod nosem?
Spełniony musi być tylko jeden warunek - fascynacja koniem.
Panie i panowie: W stadninie kucyków, Obrazki dla maluchów. Tadam.
Seria
sprawdzona i polubiona kiedyś już przez Staśka teraz podbiła serce
Brata. Czytana zwykle o poranku, bo do półki, na której stoi blisko jest
z łóżka. I nareszcie coś osobistego, specjalnie dla Brata, nie tylko
dziedzictwo po starszym bracie (całkiem spore zresztą, bo jakieś 10
tytułów).
Kupiona rzutem na taśmę przed wyjazdem okazała się strzałem w dziesiątkę. Nawet Dawno temu w Mamoko, gdzie koni jest sporo, nie mogło się równać.
Na miejscu korzystać nie musieliśmy, bo byliśmy w Kraju Licznych Końskich Zaprzęgów. Brat na hasło, że jedziemy samochodem, radośnie wykrzykiwał "KOŃŃŃ", bo z samochodu najlepiej i najczęściej można je było obserwować. Do czytania powrócił w drodze powrotnej i czas przetwarzania danych miał zbliżony, więc to nie tak, że to jednorazowy wybryk taki był. Prawie statystyka.
Więc jeśli wasze dziecko wykazuje niebywały sentyment do koni szczerze
polecamy. 11 polskich złotych z groszami i 40 minut podróży w spokoju
Wasze.
W stadninie kucyków, Obrazki dla maluchów
Émilie Beaumont
ilustracje Sylvie Michelet
wyd. Firma Księgarska Olesiejuk 2011oprawa twarda, ale miękka
ilustracje > tekst
Etykiety:
1-latki,
fk Olesiejuk,
koń,
książka kartonowa,
Obrazki dla maluchów,
sztywne kartki
Subskrybuj:
Posty (Atom)